Kolejna dzielnica niespokojna. "Dziś miasto nie będzie spało"

Aktualizacja:
Co po zamieszkach? Nowe zamieszki?
Co po zamieszkach? Nowe zamieszki?
Fakty TVN
Co po zamieszkach? Nowe zamieszki?Fakty TVN

Po całym dniu liczenia strat i prób opanowania sytuacji w dzielnicy Tottenham atmosfera z godziny na godzinę staje się coraz bardziej napięta. Władze miasta zdecydowały o odwołaniu wieczornej imprezy w dzielnicy, co mieszkańcy odebrali z gniewem. Politycy modlą się o deszcz, mając nadzieję, że ostudzi zapał protestujących i zatrzyma ich w domach. Rodzina zastrzelonego przez policję Marka Duggana uspokaja tłumy. "W niedzielę to miasto nie będzie spało", pisze mieszkanka dzielnicy, jedna z użytkowniczek Twittera.

W sobotę około 300 osób, w tym rodzina i krewni Duggana, zebrało się przed posterunkiem policji przy głównej ulicy Londynu domagając się sprawiedliwości. Protest miał spokojny przebieg, aż niespodziewanie przerodził się w zamieszki.

Najnowsze doniesienia mediów mówią, że początek dał im incydent autorstwa nie wymienianej z nazwiska 16-latki, która pierwsza rzuciła kamieniem w policję.

Zamieszki się rozprzestrzenią?

W niedzielę mieszkańcy Tottenhamu są aktywni jak nigdy. Tysiące śledzą od rana serwisy brytyjskich mediów, w tysiącach są też liczone wpisy pod kolejnymi artykułami w sieci. Przeważa gniew i przekonanie, że sobotnie walki na ulicach pokazały, jak wielkie problemy ma to wielokulturowe sąsiedztwo i protesty należy kontynuować. Wiele wskazuje więc na to, że po zmroku dojdzie do powtórki z sobotnich walk.

 
Dzielnica Tottenham i miejsce zamieszek w Londynie (Targeo) Targeo

Wrze na Twitterze. Mieszkańcy Londynu donoszą tam, że zamieszki mogą przenieść się do innej dzielnicy - Enfield (północny Londyn). O licznej obecności policji i "dużych grupach" uczestników zamieszek informuje na twitterze m.in. Tarah Welsh reporterka BBC, czasowo przebywająca w Londynie. "Większość z nich wygląda, jakby miało mniej niż 16 lat" - twittuje.

"Tej społeczności wyrwano serce"

Politycy boją się tego, co może nastąpić. Od samego rana przedstawiciele ratusza i centralnych władz starają się uspokoić mieszkańców.

Wybrany do Izby Gmin z okręgu północnego Londynu David Lammy od rana jeździ ulicami odciętej od świata dzielnicy i przekonuje, że rozumie potrzeby ludzi, którzy oddali na niego głos w wyborach. - Ta społeczność i tak już miała wielkie problemy, a jej serce krwawiło od dawna. Jednak dzisiaj w nocy zostało ono wyrwane. To smutny dzień dla całego kraju - powiedział.

RELACJE MIESZKAŃCÓW TOTTENHAMU CZYTAJ TU

Londyński tygiel

Tottenham od prawie 30 lat zmaga się z ze swoją wieloetniczną tkanką. W tej części Londynu bezrobocie jest największe, a dilerzy narkotyków przez lata pozostawali bezkarni. Policja, która od kilku miesięcy wzięła się "do roboty" i próbuje pozbyć się gangów z ulic, kojarzona jest z przykrymi i niekiedy brutalnymi kontrolami prowadzonymi wyrywkowo, przede wszystkim na czarnoskórych mieszkańcach dzielnicy.

Mieszkańcy twierdzą, że to po jednym takich właśnie zatrzymań doszło w czwartek do zabicia Marka Duggana, którego policja znała przede wszystkim jako dilera.

Jak pisze "Daily Mail", rodzina Duggana potępiła zamieszki. Jego narzeczona Semeon Wilson powiedziała, że szuka tylko odpowiedzi na pytanie, czemu zginął i nie chce kłopotów. Jego brat Shaun Hall wezwał społeczność Tottenham do zachowania spokoju. Policja wyraziła ubolewanie po śmierci Duggana.

ZDJECIA I RELACJE REPORTERÓW 24 OBEJRZYSZ TU

Wiemy, że wieloetniczna wspólnota zamieszkująca Tottenham nie reprezentuje poglądów ludzi, którzy dopuścili się użycia przemocy, dlatego prosimy wszystkich o zachowanie spokoju i pozostanie dzisiaj wieczorem w domach. Londyn zam. comm.

- Byliśmy tej nocy świadkami przerażającego aktu agresji, który odprowadził do narażenia życia wielu ludzi. To niedopuszczalne i takie zachowania nie będą tolerowane - stwierdziła stanowczo Shabana Mahmood, minister ds. opieki społecznej, równocześnie studząc nastroje społeczności dzielnicy. - Niezależne śledztwo ws. czwartkowej śmierci Marka Duggana już zostało rozpoczęte. Pokojowe domaganie się takiego rozwiązania jest odpowiednie i zrozumiałe. Niestety garstka postanowiła wykorzystać to zgromadzenie inaczej i to jest niedopuszczalne. Dlatego równolegle będzie toczyło się drugie śledztwo, które doprowadzi do postawienia przed sądem tych, którzy atakowali policję i okradali mieszkańców z ich własności - dodała.

I podsumowała: - Wiemy, że wieloetniczna wspólnota zamieszkująca Tottenham nie reprezentuje poglądów ludzi, którzy dopuścili się użycia przemocy, dlatego prosimy wszystkich o zachowanie spokoju i pozostanie dzisiaj wieczorem w domach.

Bilans sobotniej nocy

W ciągu zaledwie 7 godzin, od wpół do 11. do 4:30 nad ranem straż pożarna otrzymała 264 telefony z prośbą o pomoc od mieszkańców, którzy barykadowali się w swoich domach i sklepach przed napastnikami wzniecającymi kolejne pożary i policją, która ich ścigała. Spłonęło 50 budynków, samochodów i autobusów.

Po południu Scotland Yard podał, że w wyniku walk w ręce policji trafiło 48 osób, które przebywają teraz w areszcie.

Aż 26 policjantów w czasie zamieszek odniosło obrażenia. Kilku z nich poważne.

Niewykluczone, że w zgliszczach spalonych budynków i sklepów, których jeszcze do końca nie przeszukano znajdują się ciała ludzi.

Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN