Kim Dzong Un pławi się w śniegu, a Szwedzi się dziwią, skąd ma ich armatki


Szwedzki producent armatek śnieżnych z zaskoczeniem odkrył, że jego sprzęt jest wykorzystywany w nowo otwartym kurorcie narciarskim w Korei Północnej. Firma Areco tłumaczy, że nie sprzedawała Pjongjangowi żadnego wyposażenia.

Na fotografiach kurortu w przełęczy Masik, które ukazały się w serwisie oficjalnej północnokoreańskiej agencji prasowej, widać armatki śnieżne tej firmy, a także inny zachodni sprzęt, który nie powinien był tam trafić z powodu embarga na towary luksusowe.

- Nie mam pojęcia, w jaki sposób sprzęt znalazł się w Korei Północnej. Nie sprzedawaliśmy ich tam bezpośrednio - oświadczył w gazecie "Dagens Nyheter" dyrektor generalny Areco Johan Erling. Także przedstawiciel firmy w Chinach twierdzi, że nie sprzedał Korei Północnej armatek - dodał Erling. Wśród dóbr luksusowych, których eksport do Korei Północnej został zakazany przez Unię Europejską, figuruje "sprzęt narciarski, golfowy, a także do nurkowania i uprawiania sportów wodnych". Północnokoreański przywódca Kim Dzong Un odwiedził kurort 31 grudnia. Według oficjalnej agencji trasy narciarskie mają tam łączną długość 110 kilometrów. W sierpniu 2013 roku Szwajcaria zablokowała sprzedaż do Korei Północnej wyciągów narciarskich przez firmę Bartholet Maschinenbau, tłumacząc, że nie będzie ona wspierać "projektu służącego prestiżowi i propagandzie reżimu". Wartość porozumienia szacowano na 7 mln franków (5,7 mln euro).

Autor: mtom / Źródło: PAP