"Każda zabłąkana bomba cofa nas o miesiące"


- Za każdym razem, gdy zabłąkana lub źle wycelowana bomba zabija lub rani cywilów, ryzykujemy, że cofamy się z osiągnięciem naszych celów o miesiące, jeśli nie lata - przestrzegał swoich podwładnych przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA admirał Mike Mullen. Dowódca wezwał wojska amerykańskie do takiego prowadzenia wojen w Iraku i Afganistanie, aby minimalizować cywilne ofiary wśród miejscowej ludności.

Generał Mullen wygłosił ostatnio serię przemówień, m.in. w bazie wojsk lądowych Fort Leavenworth i na Uniwersytecie Stanu Kansas, gdzie podkreślił, że celem wojny w Afganistanie jest nie tylko pokonanie talibów, lecz także zjednanie sobie miejscowej ludności.

Tymczasem liczne incydenty, w których niezamierzonymi ofiarami amerykańskich nalotów USA stają się cywile, pogłębiają niechęć miejscowej ludności do wojsk USA.

Krytycy Mullena zwracają jednak uwagę, że apel do armii o swego rodzaju powściągliwości w walce może prowadzić do narażenia wojsk amerykańskich na większe straty własne i przedłużanie wojny.

"Doktryna Mullena"

Szef połączonych sztabów przyznał, że nie oczekuje na szybkie zwycięstwo w takiej wojnie, jak w Afganistanie, gdzie armia USA ma do czynienia z nieprzyjacielem prowadzącym walkę partyzancką.

- Zwyciężymy, ale dopiero po pewnym czasie. Szczerze mówiąc, będzie to odczuwane nie tyle jak cios nokautujący wroga, lecz raczej jak wychodzenie z długiej choroby - oświadczył.

Wypowiedzi admirała komentuje się jako "doktrynę Mullena", która miałaby być najlepszym sposobem walki z ekstremistami islamskimi w takich krajach, jak Afganistan, Irak, Jemen i Pakistan.

Źródło: PAP