Donald Trump nasila presję. Otwarcie zapowiada odebranie Panamie Kanału Panamskiego i oskarża jej władze o łamanie umowy oraz dopuszczenie, by kontrolę nad tą strategiczną przeprawą przejęli Chińczycy. "Chiny zarządzają Kanałem Panamskim, a my nie daliśmy go Chinom. Daliśmy go Panamie i odbieramy go z powrotem" - powiedział podczas inauguracji swojej drugiej kadencji na stanowisku prezydenta USA w ostatni poniedziałek, 20 stycznia.
Miesiąc wcześniej Trump sugerował także, że na Kanale Panamskim stacjonuje chińskie wojsko. "Wesołych Świąt wszystkim, także cudownym żołnierzom z Chin, którzy z miłością, ale bezprawnie, zarządzają Kanałem Panamskim" - napisał w święta Bożego Narodzenia na swoim kanale w swoim medium społecznościowym Truth Social.
Władze Panamy kategorycznie odrzucają jednak te oskarżenia, nazywając je "nonsensem". - Nie ma absolutnie żadnej chińskiej ingerencji czy uczestnictwa w czymkolwiek związanym z Kanałem Panamskim - podkreśla prezydent Panamy Jose Raul Mulino. Podobnie zdecydowanie zarzuty Trumpa odrzuca Pekin.
Kto ma rację? Czy Kanał Panamski rzeczywiście został przejęty przez Chiny? I czy Stany Zjednoczone miałyby prawo "odebrać go z powrotem"?
Choć wypowiedzi Donalda Trumpa wydają się szokujące, w ostatnim czasie rzeczywiście wielu Amerykanów zaczęło obawiać się Chińczyków na Kanale Panamskim. I wizji sabotażu, który mógłby sparaliżować ich gospodarkę.
Kanał Panamski - do kogo należy?
Kanał Panamski to jeden z najważniejszych punktów na morskiej mapie świata. To strategiczna przeprawa o długości nieco ponad 80 kilometrów, która umożliwia przepłynięcie z Pacyfiku na Atlantyk bez konieczności opływania całej Ameryki Południowej.
Każdego roku korzysta z niego nawet 14 tysięcy statków, zapewniając bezcenny skrót dla wszystkich państw transportujących swoje towary morzem. Największe znaczenie Kanał Panamski ma jednak dla Stanów Zjednoczonych - daje im bowiem morskie połączenie pomiędzy zachodnim i wschodnim wybrzeżem. To absolutnie kluczowa przeprawa zarówno dla amerykańskiej gospodarki, jak też marynarki wojennej, która jest jednym z najważniejszych klientów Kanału Panamskiego.
Pomysł budowy kanału łączącego Pacyfik z Atlantykiem zrodził się niedługo po odkryciu obu Ameryk przez Europejczyków, dla których oczywiste były potencjalne korzyści. Jednak zrealizowany został dopiero przez Amerykanów. Tereny Przesmyku Panamskiego na początku XX wieku należały do Kolumbii, USA wsparły jednak ruch niepodległościowy Panamczyków, a gdy tylko ci wywalczyli niepodległość, Amerykanie wydzierżawili "na zawsze" dzielący to państwo na pół pas ziemi o szerokości 16 kilometrów, znany później jako Strefa Kanału Panamskiego. Na jego terenie zbudowali Kanał Panamski, który ukończyli w 1914 roku, i samodzielnie administrowali nim przez kolejne ponad pół wieku.
Z czasem w Panamie zaczął narastać jednak sprzeciw wobec amerykańskiej władzy nad kanałem, czego kulminacją były w 1964 roku gwałtowne protesty i otwarcie ognia przez amerykańskich żołnierzy w obronie "amerykańskiego mienia". To wydarzenie skłoniło USA do negocjacji, które po wielu opóźnieniach doprowadziły do podpisania przez prezydenta USA Jimmy'ego Cartera umowy z Panamą i ostatecznie przekazania kontroli nad Kanałem Panamskim jej władzom, co stało się faktem w 1999 roku.
Czy Kanał Panamski przejęli Chińczycy?
Zarzuty Donalda Trumpa, że Kanał Panamski został przejęty przez Chińczyków, nie są prawdziwe. Kanał ten, zgodnie z porozumieniem pomiędzy USA i Panamą, wraz z całą swoją infrastrukturą pozostaje w stu procentach kontrolowany przez panamski organ rządowy pod nazwą Autoridad del Canal de Panamá (Administracja Kanału Panamskiego, ACP). Nie ma też żadnych wiarygodnych informacji, aby w rejonie Kanału Panamskiego przebywali chińscy żołnierze.
Jednocześnie jednak obszar Kanału Panamskiego rzeczywiście stał się przedmiotem zainteresowania Chińczyków, co prawdopodobnie stało się źródłem oskarżeń wysuwanych przez prezydenta USA. Przede wszystkim dwa porty znajdujące się na obu krańcach Kanału - Balboa od strony Pacyfiku i Cristóbal od strony Atlantyku - zarządzane są przez spółkę należącą do CK Hutchison Holdings z Hongkongu. Tym samym Chińczycy z Hongkongu nie kontrolują Kanału Panamskiego, ale mają znaczący wgląd we wszystko, co wpływa i wypływa na jego obu krańcach.
CK Hutchison Holdings jest całkowicie prywatną spółką należącą do hongkońskiego miliardera Li Ka-shinga, jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Nie są znane żadne bezpośrednie powiązania pomiędzy tą spółką a chińskimi władzami, jednak reżim komunistyczny w Chinach powszechnie wykorzystuje prywatne chińskie firmy do własnych celów, wymagając od nich współpracy w zakresie m.in. działalności wywiadowczej. Znane są również powiązania biznesowe CK Hutchison Holdings z państwowymi chińskimi spółkami, m.in. z AVIC, jednym z najważniejszych chińskich koncernów zbrojeniowych. - Podejrzewa się, że CK Hutchison Holdings ma poważne powiązania z chińskimi służbami - dodaje dr Michał Bogusz, ekspert ds. Chin z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ponadto w całej Panamie gwałtownie rosną inwestycje innych, prywatnych i państwowych, chińskich przedsiębiorstw, które m.in. planują budowę terminala pasażerskiego oraz mostu nad kanałem.
Wyraźnie widoczne są również polityczne wysiłki Pekinu na rzecz zbliżenia z Panamą. W 2017 roku Chiny odniosły na tym polu ważny dla siebie sukces, nakłaniając Panamę do zerwania stosunków dyplomatycznych z Tajwanem. Kilka miesięcy później Panama stała się także pierwszym państwem w regionie, które dołączyło do chińskiego globalnego projektu Pasa i Szlaku (BRI), którym Pekin starał się zyskiwać sojuszników na całym świecie.
Chiny działają ponadto na forum kultury, m.in. otwierając w Panamie Instytut Konfucjusza (działa od lat w wielu krajach, także w Polsce), czy organizując "szkolenia" dla panamskich dziennikarzy.
Chiny wyraźnie zwiększają więc swoją obecność w Panamie, ale nadal jest ona daleka od wpływów, jakie na to państwo mają Stany Zjednoczone. To USA pozostają największym użytkownikiem Kanału Panamskiego oraz największym dawcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Panamie, wartych 3,8 miliarda dolarów rocznie. Świadome tego Chiny jeszcze kilka lat temu chciały nawet z tego powodu budować własny, alternatywny kanał w Nikaragui. Obecnie Chiny są drugim po USA największym użytkownikiem Kanału Panamskiego, odpowiadającym za ponad 20 procent ruchu na nim.
Dlaczego Trump grozi przejęciem Kanału Panamskiego?
Donald Trump oskarżeniami pod adresem władz Panamy wydaje się chcieć zwiększyć na nie presję, aby ograniczyła wpływy Chin wokół Kanału Panamskiego. Być może liczy również na wynegocjowanie w ten sposób preferencyjnych stawek za korzystanie z kanału przez amerykańskie statki. Jednocześnie jednak jego wypowiedzi w pewnym stopniu odzwierciedlają rzeczywiste zaniepokojenie Amerykanów obecnością chińskich firm na tym strategicznym dla USA przesmyku.
Jak zauważa dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich, dla Chin
to kopalnia informacji o tym, co, kto, gdzie i w jakich ilościach kupuje lub wysyła.
- Z perspektywy szpiegostwa handlowego to bezcenna wiedza, dzięki której firmy z Chin mogą skuteczniej konkurować - mówi dr Bogusz i zaznacza, że oprócz korzyści czysto handlowych, zarządzanie portami przynosi również korzyści chińskim służbom, które bez wątpienia tam działają. - Dane takiego operatora są bezcenną kopalnią wiedzy także dla nich, a co więcej, zapewniają także informacje o ruchach jednostek wojskowych. Operatorzy portów mają dostęp do informacji o tym, jakie okręty, kiedy i w jakich ilościach przepływają, a to ogromny zasób danych pod kątem ewentualnego sabotażu - podkreśla dr Bogusz.
Co więcej, szacuje się, że aż 90 procent transportów amerykańskiej armii odbywa się na pokładach statków komercyjnych, co "daje zarządcom portów wgląd, gdy władze podejmują działania w określonych miejscach" - mówi cytowany przez dziennik "New York Times" ekspert Michael R. Wessel, w przeszłości członek amerykańskiej komisji odpowiedzialnej za rekomendacje dla Kongresu USA dotyczące bezpieczeństwa handlu z Chinami. Wessel zaznacza:
Posiadanie portu może też dawać informacje o tym, jak amerykański rząd kontroluje transport morski pod kątem bezpieczeństwa, co może ułatwiać omijanie takich kontroli.
Nie może więc dziwić zaniepokojenie, wyrażane przez część Amerykanów. Jak w 2024 roku przed Kongresem ostrzegała dowódca Południowego Dowództwa USA (USSOUTHCOM) generał Laura J. Richardson, chińskie inwestycje infrastrukturalne służą jako "przyszłe punkty wielodomenowego (na wielu płaszczyznach - red.) dostępu" dla chińskiej armii. Amerykanie obawiają się, że zwykłe inwestycje cywilne będą mogły w razie potrzeby zostać wykorzystane przez ChRL także do działania na rzecz jej sił zbrojnych.
Warto przy tym wspomnieć, że tego typu kanały są obiektami wyjątkowo wrażliwymi na sabotaż. Do ich całkowitego zablokowania wystarczyłoby unieruchomienie w poprzek dużego statku. Coś takiego, na skutek awarii statku, stało się w 2021 roku, gdy japoński kontenerowiec Ever Given na sześć dni zablokował ruch na równie strategicznym Kanale Sueskim. A w przypadku Kanału Panamskiego całkowity paraliż mógłby być nawet jeszcze prostszy.
- Wystarczy awaria śluzy i nie można przepłynąć ani w jedną, ani w drugą stronę Kanału Panamskiego - zauważa dr Michał Bogusz. - Można by ją wywołać mechanicznie albo coś zrobić z oprogramowaniem sterowania śluzami - kontynuuje. - Chińskie służby mogłyby również spróbować zorganizować strajk lokalnych pracowników, który sparaliżowałby ruch na Kanale Panamskim. Taki jak zorganizowali w czasie wojny polsko-bolszewickiej komuniści w niemieckich portach, wstrzymując transporty uzbrojenia dla polskiej armii - podkreśla ekspert z OSW. I przypomina, że właśnie z powodu tamtych protestów Polska później wywalczyła stworzenie wojskowej składnicy tranzytowej na Westerplatte.
Czy USA mają prawo przejąć Kanał Panamski?
Stany Zjednoczone nie mają prawa do przejęcia Kanału Panamskiego. Przekazanie go Panamie w 1999 r. nie było "prezentem", jak nazwał to Donald Trump, ale efektem wieloletnich, trudnych negocjacji, które zakończyły się zaakceptowanymi przez obie strony porozumieniami. I porozumienia te gwarantują wyłączną kontrolę nad Kanałem Panamskim władzom Panamy.
"Jednocześnie jednak porozumienia te zawierały zobowiązania dla obu państw" - przypomina Gregg Curley na łamach Atlantic Council. Najważniejszym z nich było zachowanie całkowitej i trwałej neutralności kanału, która gwarantować miała pełny dostęp do niego dla amerykańskich jednostek cywilnych i wojskowych. Zarządzanie przez chińską spółkę portami na obu krańcach Kanału Panamskiego "nasila obawy przed potencjalną nagłą militaryzacją (tych obiektów przez Chiny - red.) i zdolnością do przejęcia kontroli nad dostępem do kanału" - argumentuje Curley. I dodaje:
koszty naruszenia neutralności są dostatecznie poważne, by podjęcie działań wyprzedzających przez Stany Zjednoczone mogło być usprawiedliwione.
W porozumieniu z Panamą Amerykanie rzeczywiście zapewnili sobie prawo do obrony kanału w przypadku zagrożenia jego neutralności przez inne państwo. W obecnej sytuacji trudno jednak mówić o jakimkolwiek zagrożeniu neutralności. Co więcej - jak trafnie zauważa "NYT" - "nawet gdyby Stany Zjednoczone miały odzyskać kontrolę nad kanałem - co trudno sobie wyobrazić, ponieważ przekazujące go umowy (z Panamą) były ratyfikowane przez Senat USA - nie zmieniłoby to faktu, że chińska spółka kontroluje porty na jego obu końcach".
Drugim kluczowym zobowiązaniem wynikającym z umowy pomiędzy USA i Panamą jest to, że opłaty za korzystanie z Kanału Panamskiego pozostaną "sprawiedliwe, rozsądne, godziwe i zgodne z prawem międzynarodowym". Choć opłaty te są obecnie jednakowe niezależnie od państwa, z którego pochodzą statki, to ich wzrost najbardziej dotyka Stany Zjednoczone, których jednostki najczęściej korzystają z przeprawy. Wypowiedzi Donalda Trumpa, nazywającego te opłaty "wygórowanymi", wydają się wskazywać, że uważa je za niebędące "rozsądnymi" i jako takie naruszające porozumienie pomiędzy USA i Panamą.
Choć uznanie wysokości opłat za rozsądne lub nie pozostaje subiektywne, w rzeczywistości opłaty te pozostają jednak znacznie niższe niż za korzystanie z innych kanałów kluczowych dla światowego transportu morskiego. Mimo podwyżek w ostatnich latach opłata dla kontenerowca za przepłynięcie Kanałem Panamskim wynosi - w zależności od jego rozmiaru - od 100 do 300 tysięcy dolarów - informuje cytowany przez "NYT" ekspert Judah Levine. To, jak podkreśla, "zaledwie ułamek" tego, co trzeba zapłacić za przepłynięcie przez Kanał Sueski.
Ewentualna próba siłowego przejęcia Kanału Panamskiego przez USA byłaby przy tym potężnym ciosem dla stabilności w całym regionie, co prawdopodobnie najbardziej zaszkodziłoby samym Amerykanom. "Aby chronić swoje interesy bez destabilizowania regionu, Stany Zjednoczone muszą podejść do tej sytuacji ze strategiczną dalekowzrocznością i dyplomatyczną precyzją" - podsumowuje Gregg Curley.
Autorka/Autor: Maciej Michałek / a
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jose Mario Espinoza/Shutterstock