Wypadek, w którym zginęła ośmioosobowa rodzina, mógł zostać spowodowany celowo - poinformowali amerykańscy śledczy. 26 marca samochód roztrzaskał się w Kalifornii, spadając z ponad 40-metrowego klifu.
Śledczy przeanalizowali informacje zebrane na miejscu wypadku, a także pozyskane z komputera pokładowego samochodu.
140 km/h na prędkościomierzu
Kapitan Greg Baarts oświadczył, że pojazd, którym podróżowało osiem osób, 26 marca został zatrzymany na przydrożnym postoju z panoramą okolicy 200 kilometrów na północ od San Francisco. Następnie nagle został rozpędzony, wypadł z drogi na zakręcie i spadł z wysokiego na ponad 40 metrów klifu, roztrzaskując się na plaży.
Jak ustalono, na miejscu nie było śladów hamowania, co może wskazywać, że auto celowo zostało skierowane w stronę krawędzi klifu. Prędkościomierz pojazdu, według śledczych, zatrzymał się, wskazując ponad 140 kilometrów na godzinę.
- Wstępne ustalenia wskazują, że ten wypadek mógł być celowym działaniem, a nie wynikiem zdarzenia drogowego - podkreślił kpt. Baarts. - Samochód cały czas przyspieszał od ostatniego zarejestrowanego hamowania do uderzenia w plażę - powiedział, dodając, że nie znaleziono - jak dotąd - żadnego listu pożegnalnego.
W zdarzeniu zginęła ośmioosobowa rodzina: dwie matki - Sarah i siedząca za kierownicą Jennifer Hart - oraz sześcioro ich adoptowanych dzieci w wieku 19, 16, 15, 14 (dwoje) i 12 lat. Trzy ciała wciąż nie zostały odnalezione - jak się przypuszcza, zostały zabrane przez morskie fale. Poszukiwania i śledztwo utrudniane są przez wzburzone morze i bliskość fal od wraku pojazdu.
Dzieci były głodzone?
Jak informuje BBC, trzy dni przed wypadkiem opieka społeczna otworzyła sprawę przeciwko rodzinie. Jej pracownikom nie udało się jednak zastać nikogo w domu. Sąsiedzi rodziny złożyli skargi, w których twierdzili, że dzieci były głodzone. Jedno z nich, 15-letni Devonte, miał przyznać, że rodzice "karzą, pozbawiając jedzenia".
Jak przypomina "The Washington Post", 38-letnia Sarah Hart w 2011 roku przyznała się w sądzie do stosowania przemocy domowej. Jednak bliscy rodziny nie zgadzają się z twierdzeniem, że adoptowanymi dziećmi źle się opiekowano. Podkreślają, że miały one "trudną przeszłość", ale Sarah i Jennifer dały im dom, jakiego nie miały wcześniej.
Autor: mm//plw / Źródło: BBC, Washington Post