Prezydent USA Joe Biden wziął udział w gali korespondentów akredytowanych przy Białym Domu. Uroczystość odbyła się po raz pierwszy po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. - Wy, wolna prasa, znaczycie więcej aniżeli kiedykolwiek w ostatnim stuleciu - oświadczył.
Biden przeplatał swe wystąpienie żartami. Mówił o ambitnym programie, oczekiwaniu mocnej opozycji republikanów w Senacie, ale zapewniał, że spodziewa się współpracować z nimi w trakcie pozostałych mu "sześciu lat prezydentury". Szybko jednak uderzył w poważne nuty.
Biden: wolna prasa znaczy dziś więcej niż kiedykolwiek w ostatnim stuleciu
Przyznał, że żyjemy w trudnych czasach z dewastującymi skutkami pandemii i musimy zachować czujność. Wskazał na zjawiska zatruwające demokrację, narastanie dezinformacji i kłamstwa, zwracając uwagę na rolę mediów. - Wy, wolna prasa, znaczycie więcej aniżeli kiedykolwiek w ostatnim stuleciu. Naprawdę tak myślę - podkreślił. Odniósł się do bohaterstwa Ukraińców, a także odwagi dziennikarzy pełniących swą misję na całym świecie. Przypominał wstrząsające relacje reporterów pokazujących ludzi zabitych w Kijowie. Wspomniał dziennikarkę z Radia Swoboda, która zginęła w ataku rakietowym. Uhonorował dziennikarzy ginących w czasie relacjonowania wydarzeń wojennych, więzionych za ujawnianie korupcji, czy piszących o pandemii, problemach rasowych, zmianach klimatycznych.
"Demokracja nigdy nie jest gwarantowana"
- Wolna prasa nie jest wrogiem ludzi - przekonywał. Przywołał słowa prezydenta Johna F. Kennedy'ego, który argumentował, że bez debaty, krytycyzmu żadna administracja, żaden kraj nie może odnieść sukcesu, ani żadna republika przetrwać.
- Prawda ma znacznie, amerykańska demokracja to nie reality show, jest sama rzeczywistością (...). Demokracja nigdy nie jest gwarantowana. Trzeba na nią zapracować. Musi być broniona - akcentował.
Na imprezę stowarzyszenia korespondentów przy Białym Domu w waszyngtońskim Hiltonie przybyło ponad 2500 gości.
Źródło: PAP