"Jeśli ja to potrafię zrobić, każdy może”

Aktualizacja:
 
Na tej farmie produkował bombęEPA

Jeśli potrafię zrobić bombę, i to z łatwością, KAŻDY może – zapewnia Anders Behring Breivik w swoim manifeście. Na dowód przedstawia bardzo szczegółowy opis, jak z aspiryny, środka do czyszczenia akwariów, kwasu z akumulatora i nawozu zrobić śmiercionośny ładunek. Druga część relacji z dziennika Norwega, który zabił w piątek 76 osób.

W poniedziałek opisaliśmy, jak Breivik kupował broń i jak pisał swoją „Europejską Deklarację Niepodległości” W niej dokładnie opisuje jak wyprodukował bombę na farmie niedaleko Oslo.

Operacja: karty kredytowe

W listopadzie 2010 roku Breivik decyduje: atak przeprowadzi jesienią 2011. – Moje fundusze się kończą, mam mniej niż 15 tysięcy euro z zapleczem w postaci 30 tysięcy na 10 różnych kartach kredytowych – pisze.

Norweski dziennik internetowy "Nettavisen" prześledził później proces finansowania terrorystycznego projektu Breivika. Przyszły zamachowiec od 2005 roku nie ma pracy, stałego dochodu i nieruchomości. W dodatku w latach 2005-2008 traci większość swoich oszczędności na nieudanych spekulacjach. Ale postanawia wykorzystać liberalny norweski system bankowy.

O karty może się ubiegać dzięki firmie rolniczej Geofarm, zarejestrowanej wiosną 2009 roku wraz z rachunkiem bankowym, na który co miesiąc wpłaca z resztek oszczędności pieniądze z adnotacją, że jest to jego pensja. Na drugi rachunek, tzw. podatkowy, odprowadza podatek, aby nie mieć kłopotów z urzędem skarbowym. Po trzech miesiącach w bankach składa 16 podań o karty, w 9 przypadkach rozpatrzonych pozytywnie (jedną kartę miał już wcześniej).

"Kochamy nasze małe wyobrażone rybki"

W okresie od grudnia 2010 do stycznia 2011 Norweg kupuje materiały potrzebne do produkcji bomby. Tę fazę opisuje bardzo szczegółowo, podając nazwę produktu, jego ilość, przeznaczenie, miejsce zakupu, przykrywkę, której użył i poziom ryzyka.

I tak: siarkę w proszku kupuje na Ebayu jako środek do czyszczenia akwariów („och, kochamy nasze małe wyobrażone rybki, nieprawdaż”, dopisał). Azotan sodu - jako środek do konserwacji dziczyzny w polskim sklepie. Tamże kupuje też proszek aluminiowy, tym razem jako składnik farby do malowania łodzi. Kwasu siarkowego Breivik oficjalnie potrzebuje do wypełniania akumulatora, nawóz kupuje jako właściciel gospodarstwa, a aspiryny użyje… jako środka na poświątecznego kaca. Jako że nie może kupić więcej niż trzy listki w jednej aptece, odwiedza dwadzieścia, a po tygodniu, żeby nie wzbudzić podejrzeń, powtarza trasę.

Nie ma absolutnie ŻADNEGO DOBREGO POWODU, żeby ktokolwiek (chyba że na celowniku służb specjalnych) nie mógł kupić powyższych produktów i sprzętu BEZ wzbudzania podejrzeń. Jedyne, co cię powstrzymuje, to strach lub lenistwo! Anders Breivik

"Jedyne, co cię powstrzymuje, to strach lub lenistwo!"

Ponadto Breivik kupuje jeszcze broń, amunicję, metaboliki i koktajle proteinowe oraz aparat, którym sam robi sobie zdjęcia umieszczone na końcu jego Deklaracji Niepodległości Europy – m.in. w masońskim fartuchu, kombinezonie chemicznym i z bronią w ręku. Wszystkie wydatki skrupulatnie notuje, a w podsumowaniu pisze:

"Nie ma absolutnie ŻADNEGO DOBREGO POWODU, żeby ktokolwiek (chyba że na celowniku służb specjalnych) nie mógł kupić powyższych produktów i sprzętu BEZ wzbudzania podejrzeń. Jedyne, co cię powstrzymuje, to strach lub lenistwo!"

"Zaczynasz przeklinać fakt, że nie postawiłeś obok telewizora"

Kolejne strony poświęcone są procesowi produkcji bomby, który Breivik opisuje ze szczegółami. - Wyobraźcie sobie męczarnię siedzenia w masce gazowej na zepsutym krześle, z bolącymi plecami, dodając 0,3 grama co 15 sekund. To powtarzalne, niesamowicie nudne i frustrujące. Zaczynasz przeklinać fakt, że nie postawiłeś obok telewizora – relacjonuje jedną z faz produkcji. Innym razem dodaje: - Wszystkie te chemiczne opary nie mogą być zdrowe… Prawdopodobnie umarłbym na raka w ciągu następnych 12 miesięcy.

Nie zawsze wszystko wychodzi mu za pierwszym razem, czasem rezultaty są inne, niż wyczytał w internetowych poradnikach, z których korzysta. Pisze też o własnych usprawnieniach i daje praktyczne rady. – Mimo całej tej dezinformacji, twierdzeń, że to takie trudne… DDNP jest NIEZWYKLE łatwym w produkcji podstawowym materiałem wybuchowym. Udało mi się za pierwszym razem (…) a miałem ZERO doświadczenia z chemią. Jeśli ja to potrafię zrobić, i to z łatwością, KAŻDY może! – deklaruje.

Rzeczywiście, przeleciałem dwie dziewczyny w Pradze, ale głównie dlatego, że była realna szansa, że zginę podczas prób nawiązana kontaktu z handlarzami broni. Tak czy siak, pozamałżeńskie puszczanie się jest mimo wszystko niewielkim grzechem w porównaniu z ogromną ilością łaski, którą uzyskam dzięki mojej męczeńskiej operacji Anders Breivik

"Kocham Eurowizję"

Od maja pamiętnik prowadzony jest dzień po dniu. Breivik wynajmuje gospodarstwo rolne i w ukryciu produkuje swoją bombę. „14 maja. Dalej syntetyzuję kwas acetylosalicylowy z aspiryny. Dziś jest finał Eurowizji. Kocham Eurowizję… ;-) Pełno tam okropnej muzyki, ale ogólnie to wspaniały show. (…) Mój kraj ma okropny, politycznie poprawny wkład, jak zwykle. Azylant z Kenii śpiewający bongo, bardzo reprezentatywny dla Europy i mojego kraju…. Mam nadzieję, że Niemcy wygrają”.

Breivik opisuje też wizyty sąsiada i właścicielki farmy oraz rosnącą paranoję, że zauważą coś niepokojącego i wydadzą go policji. – Jeśli odwiedzają cię sąsiedzi, bądź uprzejmy i przyjacielski, zaproponuj im kanapki i kawę, chyba że zagrozi to twojej operacji. Tak uzyskana dobra wola przyda ci się później - radzi.

"Moje morale jest cały czas wysokie"

Sporą część dziennika Breivik przeznacza na opis swojego codziennego życia w trakcie przygotowań. - Co robię, kiedy nie pracuję? Jestem w środku kolejnego cyklu sterydowego, trenuję ostro, by osiągnąć mój rekord z zeszłego lipca – 92 kilo. Mam mniej lub bardziej idealne ciało w tej chwili i jestem bardzo szczęśliwy. Moje morale jest cały czas wysokie – zapewnia. Ponadto spotyka się z przyjaciółmi, gra w Fallouta 3, Bioshock 2 i ogląda "True Blood", "Pamiętniki wampirów", "Spartakusa" czy "Dextera" ("serial o seryjnym mordercy z policji. Całkiem zabawny").

Obudzę się w gównianym świecie, koszmarze na żywo. Nie tylko wszyscy moi przyjaciele i rodzina znienawidzą mnie i nazwą mnie potworem, ale zjednoczone globalne multikulturalistyczne media będą miały pełne ręce roboty zastanawiając się nad sposobami zdemonizowania i zohydzenia mnie. Ponieważ jestem manifestacją ich najgorszego koszmaru (systematyczna i zorganizowana egzekucja multikulturalistycznych zdrajców), prawdopodobnie zaserwują mi pełny pakiet propagandowego gwałtu Anders Breivik

- Co do dziewczyn, to zdarza mi się czasem kogoś poderwać, ale staram się unikać związków, jako że skomplikowałyby tylko moje plany i zagroziły operacji – pisze. Zapewnia, że nie interesują go już przygody na jedną noc. – Rzeczywiście, przeleciałem dwie dziewczyny w Pradze, ale głównie dlatego, że była realna szansa, że zginę podczas prób nawiązana kontaktu z handlarzami broni. Tak czy siak, pozamałżeńskie puszczanie się jest mimo wszystko niewielkim grzechem w porównaniu z ogromną ilością łaski, którą uzyskam dzięki mojej męczeńskiej operacji – przekonuje.

„Dwie wysokiej klasy dziwki” i wino

Dalej pisze, że tuż przed akcją zamierza wynająć „dwie wysokiej klasy dziwki” i otworzyć Chateau Kirwan rocznik 1979. – Wierzę, że by wzmocnić decyzję, morale i motywację przed męczeńską operacją, Rycerz Sprawiedliwości powinien (…) korzystać z systemu znaczących nagród w celu zwiększenia koncentracji i eliminacji ostatnich wątpliwości – deklaruje. Nie pisze jednak, czy zrealizował swój plan.

Breivik wyjaśnia także, że mieszka z matką, żeby zaoszczędzić pieniądze. – Nie zrobiłbym tego w moim starym życiu, kiedy byłem egoistycznym karierowiczem i cynikiem, jako że zniszczyło by to mój wizerunek. Oczywiście, niektórzy uznają, że skoro mieszkasz z rodzicami w wieku lat 31, to jesteś świrem, ale to nieistotne dla Rycerza Sprawiedliwości - zapewnia.

Breivik opisuje też środki ostrożności, jakie podjął, by matka niczego nie podejrzewała. Broń zakopał w nieprzemakalnej skrzyni w lesie, a swoje zapiski trzymał na trzech małych USB, schowanych w ścianie na strychu.

"Obudzę się w gównianym świecie"

W innym fragmencie zastanawia się, co się z nim stanie po operacji. – Obudzę się w gównianym świecie, koszmarze na żywo. Nie tylko wszyscy moi przyjaciele i rodzina znienawidzą mnie i nazwą mnie potworem, zjednoczone globalne multikulturalistyczne media będą miały pełne ręce roboty zastanawiając się nad sposobami zdemonizowania i zohydzenia mnie. Ponieważ jestem manifestacją ich najgorszego koszmaru (systematyczna i zorganizowana egzekucja multikulturalistycznych zdrajców), prawdopodobnie zaserwują mi pełny pakiet propagandowego gwałtu (…) będę zaszufladkowany jako największy (nazistowski) potwór od czasów II Wojny Światowej - prognozuje.

Zapewnia jednak, że zawsze będzie uważał, że jest „bohaterem Europy”, „zbawicielem naszego ludu i europejskiego chrześcijaństwa” i „idealnym wzorem do naśladowania”. Liczbę „multikulturalistycznych zdrajców”, których należy w Zachodniej Europie zabić, ocenia na 200 tysięcy.

- Pomodliłem się dziś po raz pierwszy od dawna. Wyjaśniłem Bogu, że jeśli nie chce, by sojusz marksistów i islamistów oraz pewne przejęcie Europy przez islam całkowicie zniszczyło europejskie chrześcijaństwo w ciągu następnych stu lat, musi zapewnić przetrwanie wojownikom walczącym o jego przetrwanie. Musi sprawić, by powiodła się moja misja: zainspirowanie tysięcy innych rewolucyjnych konserwatystów/nacjonalistów, anty-komunistów i anty-islamistów – deklaruje.

Wierzę, że to będzie mój ostatni wpis. Jest piątek, 22 lipca, 12:51. Anders Breivik

"To będzie mój ostatni wpis"

Ani razu w dzienniku nie pisze o celu swojej operacji, nie wspomina ani o miejscu, gdzie podłoży bombę, ani o tym, do kogo chce strzelać ze zgromadzonego arsenału.

Ostatni wpis, z 22 lipca – dnia masakry – brzmi:

Stare powiedzenie „jeśli chcesz, żeby coś było zrobione, zrób to sam”, jest tak samo trafne dziś jak kiedyś. Więcej niż jeden „kucharz” nie oznacza, że zadania zostaną wykonane dwukrotnie szybciej. W wielu przypadkach możesz wszystko zrobić sam, potrzeba na to tylko trochę więcej czasu bez podejmowania niekceptowalnego ryzyka. Wniosek jest niezaprzeczalny. Wierzę, że to będzie mój ostatni wpis. Jest piątek, 22 lipca, 12:51.

Katarzyna Wężyk/tr

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: EPA