"Tego dżina nie da się zawrócić do butelki". Strach przed zrzuceniem skażonej wody do oceanu

Źródło:
BBC, tvn24.pl
Zniszczenia w elektrowni jądrowej w Fukushimie (zdjęcia archiwalne)
Zniszczenia w elektrowni jądrowej w Fukushimie (zdjęcia archiwalne)
Reuters Archive
Zniszczenia w elektrowni jądrowej w Fukushimie (zdjęcia archiwalne)Reuters Archive

Gdy radioaktywna woda zacznie trafiać do oceanu, nie będzie już możliwości jej usunięcia. Tego dżina nie da się zawrócić do butelki - podkreśla ekspert cytowany przez BBC. Choć Japonia zapewnia, że jej plan zrzucenia skażonej wody z elektrowni w Fukushimie do morza jest całkowicie bezpieczny, nie cichną obawy części ekspertów i państw sąsiednich.

We wtorek Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) wydała zgodę, aby Japonia spuściła do morza przefiltrowaną, ale wciąż radioaktywną wodę ze zniszczonej elektrowni jądrowej w Fukushimie. Oceniając na prośbę rządu Japonii plan dotyczący skażonej wody, uznała, że wpływ przedostania się substancji radioaktywnych do morza będzie "pomijalny". Proces wypompowywania wody do oceanu ma być stopniowy i trwać od 30 do 40 lat.

Decyzja MAEA nie uspokoiła jednak zarówno wielu mieszkańców Japonii, jak też państw sąsiednich. BBC informuje, że Chiny domagają się, aby Japończycy zawarli najpierw w sprawie zrzutu skażonej wody do morza porozumienie z innymi krajami regionu oraz organizacjami międzynarodowymi. Pekin oskarżył też Tokio o naruszenie "moralnych i prawnych zobowiązań" wobec społeczności międzynarodowej. Chińskie władze ostrzegły, że jeśli Japonia przystąpi do działania, "będzie musiała liczyć się ze wszystkimi konsekwencjami".

Skażona woda z Fukushimy

Protestują też inne sąsiednie państwa. Korea Południowa oficjalnie przekazał, że "szanuje" ustalenia MAEA dotyczące wypompowywania radioaktywnej wody do oceanu, a jej premier stwierdził nawet, że mógłby napić się wody z okolic Fukushimy. Nie przekonało to jednak koreańskiego społeczeństwa, w którym aż 80 proc. obywateli obawia się rezultatu działań zapowiedzianych przez Japonię. W Seulu od kilku tygodni organizowane są protesty przeciwko japońskim planom wypuszczenia skażonej wody z Fukushimy.

- Rząd egzekwuje zdecydowaną politykę niezaśmiecania mórz. A teraz nie powie ani słowa (Japończykom - red.) na temat ścieków mających wpływać do oceanu - powiedział w rozmowie z koreańską edycją BBC miejscowy rybak. - Niektórzy przedstawiciele władz mówią, żebyśmy siedzieli cicho, jeśli nie chcemy pogłębiać złości konsumentów. To nonsens - dodał.

Obawy te podziela również część naukowców. - Otrzymaliśmy nieodpowiednią ocenę radiologicznego i ekologicznego wpływu tego planu - mówi dla BBC prof. Robert Richmond, biolog morski z University of Hawaii. - Niepokoi nas, że Japonia nie tylko nie byłaby w stanie wykryć, co dostaje się do wody, ale też, że jeśli to zrobią (wypuszczą radioaktywną wodę do oceanu - red.), nie będzie już możliwości, by ją usunąć. Tego dżina nie da się zawrócić do butelki - podkreślił.

ZOBACZ TEŻ: Uruchomiono największy reaktor atomowy w Europie. "Historyczny dzień"

Radioaktywna woda do oceanu

Władze Japonii zapewniają, że jej plan zrzucania skażonej wody do morza jest bezpieczny, a premier Fumio Kishida zapewnił, że jego rząd będzie nadal przekazywać krajowej i międzynarodowej opinii publicznej przejrzyste i oparte na dowodach naukowych informacje dotyczące tego procesu. Dzięki zaawansowanym technologiom Japończykom udało się pozbyć ze skażonej wody większości radioaktywnych izotopów, poza niemożliwymi do usunięcia trytem i węglem-14.

BBC tłumaczy, że tryt i węgiel-14, są radioaktywnymi formami odpowiednio wodoru i węgla, które bardzo ciężko jest usunąć z wody. Oba izotopy powszechnie występują w środowisku naturalnym, w wodzie, a nawet w ludzkich organizmach. Zarówno tryt, jak i węgiel-14 emitują bardzo małe promieniowanie, ale w dużej ilości i tak mogą być szkodliwe.

Japoński rząd zapewnia jednak, że ilość trytu, która będzie przedostawać się do oceanu, jest znacznie poniżej maksimum określonego w wytycznych ONZ. Japonia podkreśla, że poziom trytu będzie niższy niż w wodzie uwalnianej na całym świecie przez elektrownie atomowe. Tepco, czyli przedsiębiorstwo zarządzające elektrownią w Fukushipie, twierdzi, że również poziom emisji węgla-14 spełniałby międzynarodowe normy - informuje BBC.

Katastrofa w Fukushimie

11 marca 2011 roku trzęsienie ziemi o magnitudzie 9 stopni w skali Richtera wywołało niszczycielskie tsunami, którego fale wdarły się m.in. na teren elektrowni jądrowej w Fukushimie w północno-wschodniej Japonii. Powiększająca się strefa skażenia zmusiła do ewakuacji ponad 150 tys. mieszkańców okolic. Była to najgorsza katastrofa elektrowni jądrowej od czasu katastrofy w Czarnobylu.

ZOBACZ TEŻ: Blinken: Nie można pozwolić Iranowi na zdobycie broni jądrowej. Jeżeli będzie trzeba, wszystkie opcje na stole

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: BBC, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock