- Nie pozwolimy Rosji powtórzyć scenariusza krymskiego na wschodzie kraju - powiedział Ołeksandr Turczynow, pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy.
Tymczasem separatyści zajęli już budynki administracji rządowej i milicji o ośmiu miastach Ukrainy. Między innymi w Słowiańsku, Ługańsku i Doniecku.
Pułapki w siedzibie władz w Doniecku
Odbicie siedziby władz w Doniecku może sprawić najwięcej kłopotów ukraińskim żołnierzom. Według ppłk. Andrzeja Kruczyńskiego, byłego żołnierza GROM, przyczyną trudności jest jego wielkość i ilość pomieszczeń.
- Cała infrastruktura tego budynku pozwala na przygotowanie się wewnątrz. Założenie masy pułapek. Schowanie się w wielu pomieszczeniach. Zrobienia zatorów dla oddziałów bojowych - precyzuje mjr Jacek Kowalik, kiedyś także w GROM.
Atak przed świtem
Takie akcje trwają kilkanaście minut. Do ich przeprowadzenia przygotowuje się bardzo wielu żołnierzy. - Ponad stu. Bardzo sprawnych. Bardzo dobrze wyposażonych - wyjaśnia ppłk Andrzej Kruczyński.
Ale ponad stu komandosów, to nie wszystkie siły potrzebne do przeprowadzenia operacji. Dodatkowo angażowani są żołnierze i milicjanci, w celu zabezpieczania terenu operacji. W liczbie kilkuset.
Sam atak musiałby nastąpić przed świtem, kiedy organizm ludzki jest najbardziej wyczerpany. Wtedy terroryści są najbardziej śpiący i niewystarczająco czujni. Komandosi musieliby się dostać do budynku z kilku stron - z ziemi, dachu i po linach przez okna.
"Zmęczyć druga stronę"
- Myślę, że w tej chwili Ukraina nie dysponuje grupą, która mogłaby coś takiego zrobić. Brak odpowiednio wyszkolonej jednostki antyterrorystycznej to główny, ale nie jedyny problem Ukraińców. - Poziom wyszkolenia tych grup może być bardzo podobny. Tych, którzy są w środku i tych, którzy będą wchodzić. To mogą być osoby, które przeszły te same kursy i te same szkolenia. Dlatego może dojść do regularnej walki w tych budynkach - tłumaczy mjr Jacek Kowalik.
Tego władza ukraińska chciałaby uniknąć, bo oprócz oczywistych strat po własnej stronie, dałaby pretekst Rosji do interwencji, w celu - jak zwykł nazywać to Kreml - ochrony swojej mniejszości.- Ale można też spróbować zmęczyć druga stronę, by uderzyć za kilka dni. Można odciąć dopływ wody, energii elektrycznej i ogrzewania - twierdzi ppłk Andrzej Kruczyński. I spróbować ataku po kilku dniach.
Autor: jl//kdj/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24