Pompeo "rozmawia o Iranie". Teheran ostrzega: zestrzelenie drona może być powtórzone


Wysoki rangą przedstawiciel irańskiej marynarki wojennej określił zestrzelenie przez Iran amerykańskiego drona jako "miażdżącą odpowiedź" na działania USA, która "może zostać powtórzona". Rzecznik MSZ zapewnił przy tym, że Teheran nie chce narastania napięć. Tymczasem w poniedziałek prezydent Donald Trump ogłosił nowy pakiet sankcji przeciw Iranowi, a sekretarz stanu USA Mike Pompeo przybył do Arabii Saudyjskiej, gdzie ma rozmawiać o działaniach Teheranu z miejscowymi władzami.

Prezydent USA Donald Trump pod koniec zeszłego tygodnia odwołał ataki wojskowe na cele irańskie, które miały być odpowiedzią Waszyngtonu na zestrzelenie przez Iran amerykańskiego zwiadowczego samolotu bezzałogowego, wartego około 130 milionów dolarów, w regionie Zatoki Perskiej.

Iran twierdzi, że dron naruszył jego przestrzeń powietrzną, USA temu zaprzeczają.

"Wielka Brytania staje po stronie Ameryki"

- Wszyscy widzieli zestrzelenie tego bezzałogowego samolotu. Zapewniam, że ta miażdżąca odpowiedź może zostać powtórzona i wróg o tym wie - oświadczył irański kontradmirał Hosejn Chanzadi, którego wypowiedź przytoczyła w poniedziałek półoficjalna agencja Tasnim.

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Iranu Abbas Musawi, cytowany przez inną półoficjalną agencję Isna, zapewnił natomiast że Teheran "z zadowoleniem przyjmie złagodzenie napięć w regionie" Zatoki Perskiej i "nie chce narastania napięć".

Musawi skrytykował brytyjskiego ministra do spraw Bliskiego Wschodu Andrew Murrisona za wypowiedź z niedzieli, wygłoszoną po wizycie w Teheranie. Murrison ocenił, że Iran niemal na pewno ponosi odpowiedzialność za ataki na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej 13 czerwca. Amerykanie od początku o ich przeprowadzenie oskarżali Iran, czemu Teheran konsekwentnie zaprzecza.

- To, co powiedział po spotkaniach, nie było konstruktywne. Wygląda na to, że Wielka Brytania staje po stronie Ameryki z powodu własnych problemów w kraju i kryzysu spowodowanego brexitem - ocenił Musawi.

Zestrzelenie amerykańskiego dronaMaciej Zieliński | PAP

"Żadnej broni nuklearnej i dalszego finansowania terroryzmu!"

W związku z czerwcowym incydentem w Zatoce Omańskiej prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oświadczył w poniedziałek, że kraje importujące ropę naftową, między innymi Japonia i Chiny, powinny same chronić swoje tankowce przebywające na Bliskim Wschodzie.

RAPORT SPECJALNY: ATAK NA TANKOWCE W ZATOCE OMAŃSKIEJ >

"Dlaczego to my chronimy szlaki żeglugowe dla innych krajów bez żadnej rekompensaty. Wszystkie te kraje powinny same chronić swoje tankowce na tej od zawsze niebezpiecznej drodze" - napisał na Twitterze Trump. "My nie mamy nawet potrzeby, by tam (w cieśninie Ormuz - red.) być, ponieważ USA właśnie stały się największym producentem Energii" - podkreślił amerykański prezydent.

Dodał jednocześnie, że "żądanie USA wobec Iranu jest bardzo proste: Żadnej Broni Nuklearnej i Żadnego Dalszego Finansowania Terroryzmu!".

Tego samego dnia Trump ogłosił nowy pakiet sankcji przeciw Iranowi. Mają one objąć także najwyższego duchowego przywódcę Islamskiej Republiki, ajatollaha Alego Chameneia.

Plan USA "skazany na porażkę"

W poniedziałek rzecznik irańskiego MSZ skomentował też plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, który Stany Zjednoczone zamierzają zaprezentować w najbliższych dniach na międzynarodowej konferencji w Bahrajnie.

W ocenie rzecznika plan ten jest "haniebny" i "skazany na porażkę". - Cała ta konferencja i wyprzedaż Palestyny donikąd nie doprowadzą - powiedział.

W sobotę Biały Dom ujawnił, że plan przewiduje między innymi inwestycje o wartości 50 miliardów dolarów dla Palestyńczyków (w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Egipcie, Jordanii i Libanie), reformę gospodarki i powiązanie Palestyny z jej sąsiadami.

Ma on doprowadzić do stworzenia co najmniej miliona nowych miejsc pracy dla Palestyńczyków. Inicjatywy mają dotyczyć przedsięwzięć w służbie zdrowia, edukacji, turystyce, rolnictwie, w sektorze wodnym czy sferze zaawansowanych technologii. Strona palestyńska plan jednak już odrzuciła.

"Amerykańska propozycja jest nie do przyjęcia"

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który w poniedziałek przybył do Arabii Saudyjskiej, przed odlotem z Waszyngtonu deklarował, że Stany Zjednoczone są gotowe na negocjacje z Iranem bez żadnych warunków wstępnych. W Arabii Saudyjskiej, a następnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, szef amerykańskiej dyplomacji ma rozmawiać o Iranie. Zapowiadał, że rozmowy będą dotyczyły m.in. tego, "jak możemy zbudować globalną koalicję (...), by odeprzeć największego na świecie sponsora terroru", czyli Iran - relacjonuje Reuters.

Jest pierwsza odpowiedź Teheranu w tej sprawie.

"Amerykańska propozycja negocjacji bez żadnych warunków wstępnych jest nie do przyjęcia, kiedy kontynuowane są sankcje i groźby" - napisał w poniedziałek na Twitterze doradca irańskiego prezydenta Hesameddin Aszena. Dodał, że jeśli Waszyngton chce od Iranu czegoś, co wykraczałoby poza porozumienie nuklearne z 2015 roku, sam powinien zaoferować coś, co wychodziłoby poza warunki tego porozumienia, i to "z międzynarodowymi gwarancjami".

Reuters uważa tę wypowiedź za wskazówkę, że Teheran mógłby rozmawiać z Waszyngtonem o nowych ustępstwach, chociaż Aszena powtórzył stanowisko irańskie, zgodnie z którym jakiekolwiek rozmowy nie będą możliwe, dopóki USA nie zniosą sankcji przywróconych w zeszłym roku, po wycofaniu się z porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego.

Autor: momo//rzw,now / Źródło: PAP

Raporty: