W trakcie wesela w miejscowości Hamdaniyah na północy Iraku, w półautonomicznym rejonie irackiego Kurdystanu, wybuchł pożar. Ogień pojawił się na sali weselnej po odpaleniu fajerwerków. Zginęło co najmniej 113 osób, a ponad 150 zostało rannych. Jedna z rannych kobiet przekazała dziennikarzom, że ludzie "tańczyli, gdy to się stało". - To ludzka katastrofa - komentował inny świadek.
Według służb ratunkowych, na które powołuje się oficjalna iracka agencja prasowa INA, pożar wybuchł podczas uroczystości weselnych w irackiej miejscowości Hamdaniyah w prowincji Niniwa. Przedstawiciele lokalnej obrony cywilnej przekazali, że według wstępnych ustaleń ogień wybuchł po odpaleniu w sali weselnej fajerwerków. Budynek miał być zbudowany z łatwopalnych materiałów, co ułatwiło błyskawiczne rozprzestrzenianie się ognia.
Zastępca gubernatora prowincji Niniwa Hassan al-Allaq potwierdził dziennikarzom Reutera śmierć co najmniej 113 osób. Władze zastrzegły jednak, że bilans ofiar jest prowizoryczny i najprawdopodobniej wzrośnie.
W akcji ratowniczej uczestniczą ekipy medyczne. Lokalne władze, razem z ministrem zdrowia, pojawiły się w jednym ze szpitali, do którego trafili ranni.
W sieci pojawiają się także nagrania i zdjęcia, mające pokazywać salę weselną tuż przed tragedią. Jedno z nich opublikował dziennikarz Sardar Sattar, widać na nim parę młodą tańczącą pośrodku sali pełnej siedzących gości weselnych. Prawdziwość tych nagrań nie została jak dotąd potwierdzona.
"To nie był ślub. To było piekło"
Dziennikarz Reutera rozmawiał w szpitalu z ranną kobietą, która potwierdziła, że była na sali weselnej w momencie wybuchu pożaru. Zrelacjonowała, że część osób tańczyła w tamtym momencie. - Na sali było dużo ludzi, była wypełniona - uściśliła. - (Ludzie) powolnie tańczyli, gdy to się stało - dodała.
Inny ze świadków powiedział dziennikarzom, że na weselu było od 1000 do 1100 gości, a do tragedii doszło między godziną 22 a 22.30.
- Wesele przebiegało dobrze, tańczyli, były pokazy sztucznych ogni. Jeden z fajerwerków uderzył w sufit, a on stanął w płomieniach. Cały korytarz był wyłożony korkiem i tkaniną, sufit walił się na ludzi i nikt nie mógł się wydostać - powiedział.
Mężczyzna przekazał, że na weselu było dwudziestu jego bliskich i znajomych. - Cała rodzina mojego przyjciela nie żyje. On nie żyje, jego dzieci nie żyją, nie żyje jego żona i matka. Wszyscy. Zginęła cała rodzina - przyznał.
On sam, jak powiedział, był z czterema osobami ze swojej rodziny. - Niektórzy są ranni, inni zginęli - podał. - Ludzie przybyli z Mosulu, Kara Kuszu, Irbilu. To ludzka katastrofa - podkreślił.
Zarówno przed kostnicą, jak i przed zdewastowanym budynkiem, gdzie mieściła się sala weselna, zgromadzili się zrozpaczeni członkowie rodzin, którzy szukają swoich bliskich. - To nie był ślub. To było piekło - powiedziała przez łzy Miriam Khedr, która czekała na odebranie ciał 27-letniej córki i trójki wnucząt, z których najmłodsze miało osiem miesięcy.
- Straciłam córkę, jej męża i ich trzyletniego synka. Moje serce płonie - przekazała inna kobieta.
Państwowe media, które cytuje Reuters, podały, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że wydało cztery nakazy aresztowania właścicieli sali weselnej. Prezydent kraju Abdul Latif Raszid wezwał do wszczęcia śledztwa w sprawie.
Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: hawlergov.org