Inspektorzy ONZ zbadali miejsce chemicznego ataku pod Damaszkiem i bezpiecznie wrócili do hotelu w stolicy - podał Reuters, powołując się na naocznych świadków. W drodze na przedmieścia syryjskiej stolicy konwój z ekspertami ds. broni chemicznej został ostrzelany przez snajperów.
Nikomu nic się nie stało. Sekretarz generalny ONZ, którego cytuje Reuters, jest przekonany, że eksperci będą w stanie zdobyć dowody na ewentualne użycie broni chemicznej, mimo upływu czasu. Opozycja oskarżyła reżim o chemiczny atak w ub. tygodniu.
Na przedmieściach Damaszku inspektorzy zbadali w poniedziałek ofiary domniemanego ataku i pobrali próbki, które być może pozwolą ustalić, czy użyto gazów bojowych.
- Jestem z ekipą (inspektorów), znajdujemy się w meczecie Rawda. Spotykają się z poszkodowanymi. Nasi medycy i inspektorzy rozmawiają z pacjentami i pobierają próbki od ofiar - mówił lekarz Abu Karam w rozmowie telefonicznej z agencją Reuters po godz. 14.
Ostrzelany konwój
Sześć pojazdów z inspektorami ONZ wyjechało z hotelu w Damaszku przed południem. Ekipie inspektorów - specjalistów ds. broni chemicznej - towarzyszyły karetka pogotowia i eskorta syryjskich sił bezpieczeństwa.
Klika minut po opuszczeniu Damaszku przez inspektorów, Reuters podał, że w centralną dzielnicę miasta uderzyły co najmniej dwa pociski moździerzowe.
Świadek zdarzenia powiedział agencji, że jeden z pocisków spadł niedaleko hotelu Four Seasons, gdzie zatrzymali się eksperci ONZ. Syryjska telewizja państwowa podała, że za odpaleniem pocisków stoją "terroryści".
Krótko przed godz. 13, rzecznik ONZ poinformował, że "konwój został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów w obszarze strefy buforowej". Kule trafiły w pierwsze z sześciu aut. - Inspektorom nic się nie stało, ale pojazd nie nadaje się do użytku - dodał rzecznik.
Mimo ataku, ekipa inspektorów ONZ ds. broni chemicznej dotarła wczesnym popołudniem na przedmieście Damaszku. Po godzinie 16. Reuters, powołując się na świadków podał, że inpektorzy zakończyli badanie miejsca ataku i bezpiecznie wrócili do hotelu.
Protest ONZ
Z powodu ostrzału ONZ wystosowała też "stanowczy protest" u władz syryjskich i opozycji. Według sekretarza generalnego ONZ po tym incydencie "i mimo bardzo trudnych okoliczności" ekspertom udało się "odwiedzić dwa szpitale i porozmawiać ze świadkami, ocalałymi, lekarzami oraz zebrać próbki". Ban Ki Mun nie sprecyzował, gdzie dokładnie znajdują się te szpitale.
- Będzie trzeba trochę poczekać na pierwsze spostrzeżenia (Ake) Sellstroema, który jest szefem ekipy ekspertów - dodał sekretarz generalny ONZ.
Syria zawiesiła broń
Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Baszara el-Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.
Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała, że w wyniku ataku do trzech szpitali w rejonie miasta trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło.
Zgodę na dopuszczenie inspektorów ONZ, na miejsce ubiegłotygodniowego domniemanego użycia broni chemicznej zgodziły się w niedzielę władze Syrii. Zapewniły jednocześnie, że "będą przestrzegać na tym terenie zawieszenia broni".
Autor: rf//tka/jk / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV