Rejs po Trzech Morzach. Ale dokąd?

Źródło:
TVN24 BiS
Prezydent Andrzej Duda w Tallinie na szczycie Inicjatywy Trójmorza
Prezydent Andrzej Duda w Tallinie na szczycie Inicjatywy TrójmorzaTVN24
wideo 2/6
Prezydent Andrzej Duda w Tallinie na szczycie Inicjatywy TrójmorzaTVN24

Prawie 30 lat temu prezydent Lech Wałęsa podczas wizyty w Niemczech rzucił pomysł powołania "EWG-bis" i "NATO-bis". W zamiarze prezydenta było utworzenie jakiejś organizacji zrzeszającej państwa, które właśnie uciekły spod dominacji Moskwy i chciały się jak najszybciej przyłączyć do Zachodu. Tak, jak najszybciej, takie były wtedy oczekiwania społeczeństw byłego bloku wschodniego. Wystarczy poczytać sondaże opinii publicznej z lat 1990-2000 roku. Pomysł Wałęsy nie został dobrze przyjęty, ani przez "prawicowy" rząd Jana Olszewskiego, ani przez opozycyjną Unię Demokratyczną.

Uznano, że mówienie o powołaniu takiego "Zachodu-bis" spowolni integrację z NATO i Europejską Wspólnotą Gospodarczą, z której w 1993 roku powstała współczesna Unia Europejska. Obawiano się, że taka formuła zamrozi państwa Europy Środkowo-Wschodniej w szarej strefie między Zachodem a Rosją. Moskwie pozwoli utrzymać wpływy w krajach byłego Układu Warszawskiego, a Zachodowi da alibi, aby nie otwierać się na nowe państwa członkowskie. Prezydent tłumaczył, że nie chciał dublować instytucji zachodnich, ale stworzyć ramy do przygotowania członkostwa w NATO i EWG. Nawiasem mówiąc, ledwie dwa lata po słowach Wałęsy Ameryka i jej sojusznicy stworzyli poczekalnię do NATO dla Polski i jej sąsiadów w ramach Partnerstwa dla Pokoju, a EWG/UE przed rozszerzeniem na Wschód utrzymywała kandydatów w poczekalni w postaci "stowarzyszenia z EWG". Przyjęcie krajów z dawnego obozu sowieckiego do NATO i do UE położyło kres tej dyskusji. Pomysł "EWG-bis" i "NATO-bis" przeszedł do historii jako jedna z nietrafionych do końca koncepcji politycznych z zamierzchłych czasów po rozpadzie bloku komunistycznego. Zresztą przypomnieć warto, że były różne pomysły, których nie zrealizowano (na szczęście), jak francuska idea Konfederacji Europejskiej, lub takie, które doczekały się realizacji, ale nikt o nich nie pamięta (Pentagonale/Heksagonale/Inicjatywa Środkowoeuropejska).

Donald Trump, Andrzej Duda i Kolinda Grabar-Kitarović na szczycie Trójmorza w lipcu 2017 roku | Krzysztof Sitkowski / KPRP

I tu dochodzimy do Trójmorza. To inicjatywa powołana do życia przez Polskę i Chorwację, która ma – w oficjalnym zamyśle twórców – podnieść poziom rozwoju gospodarek i infrastruktury Europy Środkowo-Wschodniej do poziomu Niemiec czy Francji. Powstanie Trójmorza wsparły Stany Zjednoczone, nie ukrywając, że ich celem jest powstrzymanie wpływów rosyjskich i chińskich. Polscy inicjatorzy Trójmorza zarzekali się, że projekt jest tworzony jedynie w ramach Unii Europejskiej i nie jest oraz nie ma się stać żadną konkurencją dla istniejących struktur europejskich i atlantyckich. Podkreślano oficjalnie publicznie, że sukces Trójmorza to sukces Unii Europejskiej.

SŁUCHAJ PODCASTU "HORYZONT STAWISKIEGO"

Dzisiaj przedstawiciele rządzącej w Polsce "prawicy" zaczynają coraz głośniej mówić innym językiem o Trójmorzu. Słychać coraz bardziej wyraźniejsze opinie, że Trójmorze jest jakoby realną alternatywą rozwojową dla Unii Europejskiej. Że Trójmorze powinno powołać własny fundusz odbudowy gospodarek po covidzie i odwrócić się plecami do projektu Funduszu Odbudowy w ramach UE. Słychać wręcz głosy, że pomysł powołania Trójmorza był próbą wybicia się na niepodległość państw między Niemcami a Rosją. Największą niechęć w polskiej "prawicy" budzą Niemcy budujące swoją hegemonię w Europie Środkowo-Wschodniej. Dlatego, jak słyszymy w wypowiedziach polityków i ekspertów "prawicy", państwa Trójmorza, których obrót handlowy z Niemcami wynosi około 500 mld euro, powinny ukarać Berlin i przekierować swoje gospodarki na inne tory. Wyraźnie pobrzmiewa w tych komentarzach pragnienie odwrócenia trzydziestoletnich relacji politycznych i handlowych między Polską a Niemcami właśnie poprzez takie inicjatywy międzynarodowe jak Inicjatywa Trzech Mórz.

Rejs po tychże morzach trwa w najlepsze. Dlatego warto zapytać kapitanów okrętu, czy to żeglowanie po Adriatyku, Bałtyku i Morzu Czarnym, to ma być docelowo alternatywa dla polskiej obecności w Unii Europejskiej? Co na to nasi sąsiedzi, których zapewnialiśmy, że Trójmorze to po prostu region UE wymagający dofinansowania i doinwestowania, ale nic poza tym? Czy pozycjonowanie Trójmorza jako projektu niechętnego Niemcom ma w ogóle sens i czy nie odwróci się przeciwko twórcom projektu? Czy gorliwi zwolennicy antyniemieckiego kursu Trójmorza biorą pod uwagę, że każde z tych państw, wzorując się do niedawna na Polsce, akurat z Niemcami zbudowało szczególne relacje? Że np. współinicjatorka Trójmorza Chorwacja ma ścisłe związki z Berlinem, ponieważ to Niemcy w grudniu 1991 roku jako pierwsze liczące się państwo świata, wbrew Ameryce, Francji i Wielkiej Brytanii, uznały jej niepodległość? Podobnie jest zresztą w przypadku Słowenii, także obecnej w Trójmorzu. Czy potencjał gospodarczy i cywilizacyjny państw Trójmorza rzeczywiście równoważy i będzie w wyobrażalnej przyszłości równoważył potencjał rozwojowy i cywilizacyjny Europy Zachodniej, dzisiaj uznawanej, wzorem propagandy PRL, za zgniłą, zdeprawowaną, laicką, zislamizowaną itd. itd. Nawiasem mówiąc, najbardziej świeckim i areligijnym społeczeństwem Europy nie są ani pogardzana na polskiej "prawicy" Francja czy coraz bardziej nielubiane Niemcy, ani nawet Holandia, ale… Czechy.

Czy wszystkie kraje Trójmorza podzielają naszą egzystencjalną obawę przed imperialną Rosją? Czy wszystkie równie chętnie wspierają obecność wojsk amerykańskich w Europie? Pytanie można zadać bardziej złośliwie: "a ile dywizji, w tym amerykańskich, ma Trójmorze?" Czy państwa bałtyckie zamienią obecność na swoim terytorium, nawet symboliczną, wojsk amerykańskich, brytyjskich, francuskich i, tak, tak, niemieckich, na żołnierzy węgierskich czy słoweńskich? I wreszcie, dlaczego w Inicjatywie Trójmorza nie ma kluczowego państwa regionu Adriatyku, Bałtyku i Morza Czarnego, naszego strategicznego partnera, czyli Ukrainy? Czy to może węgierscy "sojusznicy" nie chcą współpracować z Ukrainą i blokują jej integrację z Zachodem?

Zanim kapitanowie zdecydują, do jakiego portu chcą zawinąć, chcę ich zapytać: czy to nie będzie aby port o starej nazwie "EWG-bis" i "NATO-bis"?

Jacek Stawiski, TVN24 BiS

Źródło: TVN24 BiS

Źródło zdjęcia głównego:  | Krzysztof Sitkowski / KPRP