- Turcja nie dostarczyła Rosji dowodów w sprawie naruszenia przestrzeni powietrznej przez bombowiec Su-34 – oświadczył rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji Igor Konaszenkow. O tym, że kolejny rosyjski samolot naruszył, granicę turecką poinformował w niedzielę premier tego kraju Ahmet Davutoglu. Na Kremlu odpowiedzieli, że to "gołosłowna propaganda".
- Chciałbym zwrócić uwagę na szybkość i schemat rozprzestrzeniania oświadczeń na poparcie władz w Ankarze. Nie wiadomo dlaczego, ale wszyscy panowie z Pentagonu i NATO nagle mieli w tej sprawie jasność, choć Ankara nie przedstawiono żadnych informacji dotyczących obszaru, wysokości czy szybkości obiektu (samolotu rosyjskiego - red.) w powietrzu - powiedział generał Igor Konaszenkow.
Stwierdził, że jego resort "bardzo uważnie śledził za rozwojem sytuacji wokół oskarżeń ze strony Turcji, a także solidarnych z tym państwem oficjalnych przedstawicieli NATO i USA”.
Cytowany przez agencję RIA Nowosti generał Konaszenkow oznajmił, że "wszystkie obiektywne dane o tym rzekomym incydencie w rzeczywistości istnieją tylko w wyobraźni autorów tego fałszu".
Mimo ostrzeżeń
W niedzielę 31 stycznia premier Turcji Ahmet Davutoglu oświadczył, że zarówno tureckie, jak i natowskie radary stwierdziły naruszenie w piątek (29 stycznia) przestrzeni powietrznej Turcji przez rosyjski samolot wojskowy.
Tureckie MSZ poinformowało, że rosyjski Su-34, mimo ostrzeżeń w języku rosyjskim i angielskim, naruszył przestrzeń powietrzną Turcji. W związku z incydentem wezwany został rosyjski ambasador w Turcji.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji wyraził zdziwienie, że "tureckie radary natychmiast zidentyfikowały, że to bombowiec Su-34".
Przypomniał, że "w północnej części Syrii sytuacja w przestrzeni powietrznej jest na okrągło monitorowana przez system obrony powietrznej syryjskich rządowych sił zbrojnych, a także przez rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej S-400".
I że dotychczas żadnych naruszeń tureckiej przestrzeni powietrznej nie zarejestrowano.
Impas w stosunkach
W listopadzie zeszłego roku Turcja zestrzeliła rosyjski bombowiec Su-24. Władze w Ankarze utrzymywały, że samolot naruszył przestrzeń powietrzną ich kraju. Moskwa zaprzeczała i twierdziła, że samolot nie znalazł się w tureckiej przestrzeni, a znajdował się nad Syrią, gdzie Rosja prowadzi operację przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.
Po zestrzeleniu Su-24 stosunki rosyjsko-tureckie znalazły się w impasie.
W odpowiedzi Rosja wprowadziła kroki odwetowe wobec Turcji, głównie o charakterze gospodarczym.
Autor: tas/ja / Źródło: RIA Nowosti
Źródło zdjęcia głównego: MOD/Open Government Licence v1.0