- I ogłaszam was mężem i mężem - takie słowa usłyszało pięć par podczas dorocznej parady Gay Pride w Amsterdamie. Ślubu udzielał burmistrz, a w imprezie wzięło udział ponad pół miliona osób.
Punktem kulminacyjnym amsterdamskiej Gay Pride, która według organizatorów zgromadziła ponad 560 tysięcy uczestników, był ślub pięciu męskich par. Udzielił go na łodzi burmistrz Amsterdamu Job Cohen, ten sam, który osiem lat temu zaślubił pierwszy w Holandii gejowski związek.
Sobotnia parada, w której amsterdamskimi kanałami defilowało kilkadziesiąt łodzi, połączona była z obchodami 400 lat związków tego miasta z Nowym Jorkiem. Pary, które wzięły ślub, łączą partnerów z tych dwóch miast. Zostało to odebrane nie tylko jako wyraz praktycznej realizacji idei współpracy Nowego Jorku i Amsterdamu, ale też jako głos w toczącej się w USA batalii o uznanie małżeństw jednopłciowych.
"Wolność dla hetero i gejów"
- Myślę, że takie oświadczenie w sprawie małżeństw gejów to dobra rzecz. To powinno być otwarte, wolne… to powinno być normalne, żeńmy się – powiedział dziennikarzom Pilo, świeżo poślubiony małżonek. Do ślubu ubrał się w strój amerykańskiego osadnika, a jego partner miał na sobie kostium Indianina.
Holandia jako pierwszy kraj na świecie dopuściła śluby osób tej samej płci w 2001 roku. Według badań opinii publicznej popiera je znaczna większość obywateli. – Gay Pride jest zdecydowanie wydarzeniem roku, podczas którego wszyscy świętujemy wolność w każdym aspekcie. A to oznacza także seksualną wolność, zarówno dla heteroseksualnych jak i gejów, wolność do życia na swój własny sposób – stwierdził holenderski minister edukacji i kultury Ronald Plaster, który wziął udział w paradzie.
Jednocześnie, jak podaje policja, w Amsterdamie rejestrowanych jest rocznie ok. 70 incydentów, których celem są homoseksualiści.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, EPA