Areszt dla ośmiu byłych katalońskich ministrów

Aktualizacja:

Sąd w Madrycie zdecydował w czwartek o areszcie tymczasowym dla ośmiu przedstawicieli zdymisjonowanych władz Katalonii, w tym byłego wicepremiera Oriola Junquerasa. Wnioskował o to prokurator generalny.

Prokuratura rekomendowała, by Santi Vila, były szef departamentu do spraw przedsiębiorczości w katalońskim rządzie, otrzymał możliwość zwolnienia z aresztu za kaucją w wysokości 50 tysięcy euro. Sąd przychylił się do tego wniosku.

Zrezygnował on ze stanowiska w rządzie, zanim 27 października kataloński parlament jednostronnie przyjął rezolucję o ustanowieniu niezależnej od Hiszpanii Republiki Katalonii. Vila to jeden z 14 członków zdymisjonowanych przez rząd centralny rządu katalońskiego, którzy zostali wezwani do złożenia zeznań przed madryckim sądem - Audiencia Nacional. Zajmuje się on najpoważniejszymi sprawami polityczno-finansowymi i terroryzmem. Zarzuca im się rebelię, działalność wywrotową i malwersację, za co w Hiszpanii grozi odpowiednio 30, 15 i 6 lat więzienia.

Odroczone przesłuchanie

Wcześniej w czwartek przed Sądem Najwyższym stawiło się sześcioro byłych członków prezydium regionalnego parlamentu w ramach procedury sądowej rozpoczętej po przyjęciu przez parlament rezolucji o ustanowieniu republiki.

Ich przesłuchanie zostało odroczone na wniosek adwokatów do 9 listopada, aby umożliwić im przygotowanie linii obrony. Tysiące ludzi zgromadziły się w czwartek pod siedzibą rządu katalońskiego w Barcelonie w manifestacji poparcia dla przesłuchiwanych urzędników. Ludzie klaskali, skandowali proniepodległościowe hasła i trzymali katalońskie flagi.

Były szef katalońskich władz Carles Puigdemont przebywa obecnie w Belgii wraz z czterema byłymi ministrami regionalnego rządu. Jego adwokat zapowiedział, że jego klient będzie współpracował z hiszpańskimi i belgijskimi władzami. W poniedziałek hiszpański prokurator generalny Jose Manuel Maza zapowiedział, że w związku z ogłoszeniem przez Katalonię niepodległości chce postawienia byłym przywódcom tego regionu zarzutów Prokurator oskarża byłych liderów niepodległościowych o zachęcanie mieszkańców Katalonii do "aktywnej rebelii" w celu doprowadzenia do secesji. Przypomina, że katalońscy przywódcy ignorowali wszystkie decyzje sądownictwa, w tym zakaz organizowania referendum niepodległościowego 1 października.

Pęknięcia w koalicji

W piątek po południu hiszpański Senat zaaprobował przejęcie przez rząd w Madrycie władzy w Katalonii, by zahamować proces odrywania się tego regionu od reszty kraju.

Nastąpiło to krótko po przyjęciu przez kataloński parlament w tajnym głosowaniu rezolucji o ustanowieniu niezależnej od Hiszpanii Republiki Katalonii. Jak relacjonuje Agencja Reutera, pojawiają się pęknięcia w koalicji partii centroprawicowych i skrajnie lewicowych, które opowiadają się za secesją Katalonii, a także wewnątrz Demokratycznej Europejskiej Partii Katalonii (PDeCAT), czyli ugrupowania Puigdemonta. Niektórzy z jego sojuszników teraz popierają wynegocjowanie porozumienia z rządem centralnym w Madrycie. Dążenia niepodległościowe pogłębiły podziały w Katalonii, a dwa ostatnie sondaże pokazały, że poparcie dla niepodległości mogło zacząć słabnąć. Z kolei opublikowany we wtorek oficjalny sondaż katalońskiego ośrodka badawczego Centre d'Estudis d'Opinio (CEO) wykazał, że 48,7 procent Katalończyków uważa, iż ich region powinien być niezależny. To najwyższy odsetek od grudnia 2014 roku i wzrost poparcia od czerwca, gdy takiego zdania było 41,1 procent mieszkańców regionu. Ogłoszeniu niepodległości obecnie sprzeciwia się 43,6 procent Katalończyków.

Autor: kg / Źródło: PAP

Raporty: