Jej sprawa "wstrząsnęła Ameryką". Namówiła chłopaka do zabójstwa swojej matki, teraz wychodzi z więzienia

Źródło:
tvn24.pl, BBC, Reuters
Chillicothe Correctional Center w stanie Missouri, w którym karę odsiadywała Gypsy Blanchard
Chillicothe Correctional Center w stanie Missouri, w którym karę odsiadywała Gypsy Blanchard
Google Earth
Chillicothe Correctional Center w stanie Missouri, w którym karę odsiadywała Gypsy BlanchardGoogle Earth

Historia Gypsy Blanchard w 2015 roku wstrząsnęła amerykańską opinią publiczną. Przez lata była pod opieką zaborczej matki Dee Dee, która wmawiała jej, że jest chora, przykuwała ją do wózka inwalidzkiego i izolowała od świata zewnętrznego. W końcu dziewczyna namówiła swojego chłopaka, żeby ten zabił jej matkę. W związku z tym została skazana na 10 lat więzienia. W czwartek 32-letnia Gypsy, po siedmiu latach za kratami, opuściła warunkowo więzienie.

To sprawa, która - jak napisało BBC - "wstrząsnęła Ameryką". Był 14 czerwca 2005 roku, dom na obrzeżach miasta Springfield w stanie Missouri. Policjanci dokonali wówczas makabrycznego odkrycia - znaleziono ciało 48-letniej Dee Dee Blanchard w kałuży krwi, z licznymi ranami kłutymi. Morderstwa dokonał Nicholas Godejohn, chłopak jej córki. To właśnie Gypsy Blanchard namówiła go, żeby zabił jej matkę.

Po zabójstwie oboje uciekli do Wisconsin, gdzie mieszkał Godejohn. To właśnie tam odnalazła ich policja. Później Gypsy została skazana na dziesięć lat więzienia za morderstwo drugiego stopnia. Godejohn odsiaduje karę dożywocia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.

W czwartek nad ranem Gypsy Rose Blanchard wyszła z więzienia Chillicothe Correctional Center w Missouri po spędzeniu za kratami siedmiu z dziesięciu lat, o których mowa była w wyroku. Została przedterminowo zwolniona.

Powraca jednak pytanie: dlaczego Gypsy przed laty zdecydowała, że jej matka musi zginąć?

"Tragiczne wydarzenie, otoczone tajemnicą i publicznym oszustwem"

"Rzeczy nie zawsze są takie, jakimi się wydają" - mówił w 2015 roku szeryf Jim Arnott, opisując sprawę związaną z zabójstwem Dee Dee Blanchard. Stwierdził wówczas, że to "tragiczne wydarzenie, otoczone tajemnicą i publicznym oszustwem".

Bo rzeczywiście ta sprawa to gotowy scenariusz psychologicznego dreszczowca. Jest tu i zbrodnia, i szereg kłamstw, i publiczne oszustwo, którego przez lata dopuszczała się Dee Dee Blanchard. Ale przede wszystkim jest w niej dramat matki i córki, który doprowadził do tragedii. Sprawa wywołała duże zainteresowanie mediów, nie tylko za oceanem, na ten temat powstał oparty na faktach serial oraz film dokumentalny.

>>> CZYTAJ WIĘCEJ O HISTORII GYPSY BLANCHARD I JEJ MATKI

Matka przez lata okłamywała córkę i izolowała ją przed światem

Dee Dee Blanchard przez lata zajmowała się samotnie jej córką Gypsy. Miała znęcać się nad nią psychicznie, wmawiając jej, że jest osobą z niepełnosprawnością i wymaga stałej pomocy medycznej. Kobieta przekonywała ludzi dookoła, że jej córka cierpi na wiele chorób, w tym białaczkę, epilepsję, zaburzenia widzenia i dystrofię mięśniową.

W związku z tym Gypsy korzystała z wózka inwalidzkiego, rurki do karmienia, mimo że - jak się później okazało - mogła chodzić i nie miała żadnych problemów zdrowotnych. Wyglądała jak wrak człowieka.

Matka w rozmowach z lekarzami notorycznie kłamała, wmawiając im, że córka nieustannie cierpi na liczne schorzenia. Otrzymywała wsparcie od organizacji charytatywnych i szukała leczenia u kilkudziesięciu lekarzy, często przedstawiając swoją córkę jako młodszą niż była w rzeczywistości i poddając ją niepotrzebnemu leczeniu.

Gypsy odkryła przypadkiem, że jednak może chodzić. Później dziewczyna, przez cały czas izolowana przez matkę, zaczęła stopniowo odkrywać nie tylko faktyczny stan swojego zdrowia, ale też świat zewnętrzny, który do tej pory - przez postawę jej matki - dla niej nie istniał. W 2013 roku na portalu randkowym poznała chłopaka, Nicholasa Godejohna. Jak sama później wspominała, szybko się w sobie zakochali, jednak początkowo łączyła ich więź tylko poprzez internet. Dee Dee kategorycznie zabraniała córce jakichkolwiek kontaktów z chłopakiem.

Jednak z czasem Gypsy, coraz bardziej świadoma sytuacji, w jakiej się znalazła, zaczęła myśleć o tym, jak uwolnić się od toksycznej matki. Początkowo próbowała uciec z domu. W końcu, jak sama później przyznała, namówiła Godejohna do tego, żeby ten zabił jej matkę.

Dlaczego Dee Dee Blanchard izolowała swoją córkę przed światem, okłamując ją i wszystkich dookoła? Prawdopodobnie cierpiała na zastępczy zespół Münchhausena. - Opiekun nim dotknięty wywołuje u dziecka objawy choroby, by otrzymać gratyfikację emocjonalną – współczucie, troskę otoczenia. To zarazem forma przemocy wobec dziecka - diagnozował przed laty specjalista w tej dziedzinie dr Marc Feldman.

Gypsy Blanchard: chciałam uwolnić się od ucisku matki

Gypsy w więzieniu udzieliła szeregu wywiadów, w których szczegółowo opisała agresywne zachowanie swojej matki, a wspomnienia, które napisała za kratami, mają zostać opublikowane w styczniu.

W niedawnym wywiadzie dla "People Magazine" Blanchard powiedziała: "Nikt nigdy nie usłyszy, jak mówię, że cieszę się, że (matka - red.) nie żyje, ani że jestem dumna z tego, co zrobiłam. Żałuję tego każdego dnia". - Chciałam uwolnić się od jej ucisku – mówiła podczas procesu Godejohna. I przyznała: - Namówiłam go (Godejohna - red.) do tego.

W związku ze znęcaniem się, którego doznała, doszła do ugody z prokuratorami, co oznaczało 10 lat więzienia w zamian za przyznanie się do winy.

Autorka/Autor:mjz / prpb

Źródło: tvn24.pl, BBC, Reuters