Rosja wybiera Dumę Państwową - zagłosowało już ponad 50 procent obywateli, w tym prezydent Putin. Według wszelkich przewidywań wybory wygra wyraźnie jego partia - Jedna Rosja.
- Chwała Bogu, że kampania wyborcza dobiegła końca. Jestem przekonany, że wyborcy określili swoje preferencje - powiedział po wrzuceniu głosu do urny prezydent Władimir Putin. Zrobił to w lokalu najbliżej Kremla, którego jest gospodarzem - w siedzibie Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie.
Z pewnością głosował na Jedną Rosję, której jest wyborczą lokomotywą, chociaż pytany odparł, że ze względu na zakaz agitacji nie może odpowiedzieć na to pytanie. - Jednak sami wiecie - dodał. To właśnie dzięki jego startowi, Jedna Rosja może liczyć na mniej więcej 60 proc. głosów. Następni w kolejce komuniści mogą zebrać co najwyżej kilkanaście procent poparcia.
Głosują nawet kosmonauci
Do godz. 17 do urn poszło 54,8 proc. Rosjan - poinformowała Centralna Komisja Wyborcza. Podczas wyborów przed czterema laty frekwencja wyniosła o tej samej porze 32,8 procent. Sekretarz CKW Nikołaj Konkin prognozuje, że w tym roku wyniesie ponad 60 proc.
- Wyborcy głosują w tym roku aktywniej niż wcześniej - powiedział szef komisji Władimir Czurow w rozmowie poprzez satelitę z rosyjskim kosmonautą Jurijem Malenczenką, przebywającym od października na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). - Cieszymy się, że wśród tych głosów będzie i pański głos - dodał Czurow w kosmicznej pogawędce.
Głosowanie trwa do godz. 19
Ale jako pierwsi, jeszcze przed Putinem, do urn wyborczych, już w sobotę o 23.00 czasu moskiewskiego (21.00 czasu polskiego), poszli mieszkańcy najdalej wysuniętych na wschód regionów Rosji, czyli Kamczatki i Czukotki. W Federacji Rosyjskiej jest aż 11 stref czasowych. Wszędzie lokale wyborcze będą czynne od 8.00 do 20.00 czasu lokalnego. Głosowanie potrwa więc prawie dobę.
Jeszcze wcześniej, bo już od kilkunastu dni, głosowali Rosjanie w najbardziej niedostępnych rejonach koła podbiegunowego i Syberii, a także Rosjanie za granicą.
Maraton wyborczy zakończy się w niedzielę o godz. 21.00 czasu moskiewskiego (19.00 naszego czasu) w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim.
Wybory pod nadzorem Wstępne wyniki zostaną podane w poniedziałek rano. W całej Rosji utworzono ponad 96 tysięcy obwodów wyborczych. Uprawnionych do głosowania jest przeszło 107 mln osób.
W związku z głosowaniem w całym kraju podjęto nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Od czwartku wszystkie lokale wyborcze są strzeżone przez milicję. Porządku ma pilnować prawie pół miliona funkcjonariuszy i żołnierzy wojsk wewnętrznych. Ich działania - jak podaje w sobotę dziennik "Kommiersant" - koordynować będzie Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB).
Gazeta podkreśla, że po raz pierwszy w poradzieckiej Rosji sztaby milicyjne zostały podporządkowane FSB.
Nowa ordynacja - jeden faworyt
Będą to piąte wybory do Dumy po rozpadzie ZSRR. Po raz pierwszy jednak 450-osobowa izba niższa parlamentu zostanie wyłoniona wyłącznie według proporcjonalnej ordynacji na podstawie list partyjnych. W poprzednich latach obowiązywała ordynacja mieszana - 225 deputowanych wybierano z list partyjnych i 225 - w okręgach jednomandatowych.
Do udziału w wyborach dopuszczono tylko 11 partii. W różnych fazach ze startu wykluczono kilka opozycyjnych ugrupowań - tak z lewa, jak i z prawa. Taki los spotkał m.in. Sojusz Ludowo-Demokratyczny (NDS) b. premiera Michaiła Kasjanowa, Zjednoczony Front Obywatelski (OGF) Garriego Kasparowa (który w czwartek, po pięciu dniach, opuścił areszt), Republikańską Partię Rosji (RPR) Władimira Ryżkowa, Wielką Rosję Dmitrija Rogozina i Partię Narodowo-Bolszewicką (PNB) Eduarda Limonowa.
Nie było łatwo wystartować
Próg wyborczy podniesiono do 7 proc. (w poprzednich wyborach - 5 proc.), a partiom zabroniono łączyć się w bloki wyborcze. Zniesiono też wymóg minimalnej frekwencji do uznania wyborów za ważne (wynosił 25 proc.) i zlikwidowano możliwość głosowania "przeciwko wszystkim".
Rejestracja w Centralnej Komisji Wyborczej wymaga od partii zebrania co najmniej 200 tys. podpisów wyborców pod swoją listą kandydatów, lub wpłacenia kaucji w wysokości 60 mln rubli (2,35 mln dolarów). Po wyborach zwrot kaucji przysługiwać będzie tylko tym ugrupowaniom, które uzyskają nie mniej niż 4 proc. głosów.
Partie reprezentowane w obecnej Dumie nie musiały ani zbierać podpisów, ani wpłacać kaucji.
W zgodnej ocenie ekspertów, te - wprowadzone z inicjatywy Kremla - drakońskie zmiany w ordynacji, mają jeszcze bardziej utrudnić rozproszonej opozycji demokratycznej drogę do parlamentu. W Dumie czwartej kadencji zasiadała zaledwie garstka opozycyjnych posłów, którzy dostali się do izby z okręgów jednomandatowych.
Cała Rosja do urn! W licznych przekazach agencji międzynarodowych Rosjanie donoszą, że wywiera się na nich naciski, by głosowali w miejscach pracy i w ten sposób sztucznie zwiększyli frekwencję.
Poza głosowaniem w pracy, ludzi zachęca się też do odwiedzenia urzędu i wzięcia zaświadczenia, które uprawnia do głosowania na terenie całego kraju. Jest to normalna procedura, ale jak donosi AP, w zaplanowanych na 2 grudnia wyborach parlamentarnych wiele osób skorzysta z niej na polecenie swoich szefów.
Sondaże
Ostatnie przedwyborcze sondaże wskazują, że do Dumy wejdą cztery partie polityczne - wcześniejsze przewidywały, że próg wyborczy przekroczą tylko dwa ugrupowania.
Wszechrosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej oraz drugi ośrodek badawczy - Fundacja "Opinia Publiczna" - są zgodne co do tego, że wybory 2 grudnia zdecydowanie wygra Jedna Rosja. Na partię, z listy której startuje do parlamentu prezydent Władimir Putin, zamierza głosować ponad 62 procent badanych. Komuniści mogą liczyć na 10, 12-procentowe poparcie.
Ponadto do Dumy dostanie się Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji populisty Władimira Żyrinowskiego z 8-9 procentowym poparciem wyborców. 7-procentowy próg wyborczy ma szanse minimalnie przekroczyć partia Sprawiedliwa Rosja, kierowana przez Siergieja Mironowa, szefa Rady Federacji. Według sondaży, głosować chce około dwóch-trzecich wyborców.
Z partii, które mogą wejść do rosyjskiego parlamentu, tylko komuniści zaliczani są do zdecydowanej antykremlowskiej opozycji.
Świat patrzy Kremlowi na ręce
Unia Europejska i Stany zjednoczone skrytykowały Rosję za rozpędzanie opozycyjnych, antyputinowskich wieców. Moskwie dostało się również za piętrzenie trudności przed zagranicznymi obserwatorami z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Ostatecznie misja OBWE została przez warszawskie Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka odwołana. - W takich warunkach nie da się pracować - argumentowali pracownicy organizacji.
Putin krytyką się nie przejął i zarzucił Stanom Zjednoczonym, że to one stoją za odwołaniem misji obserwacyjnej OBWE: - Weźmiemy to pod uwagę w naszych stosunkach z tym państwem - groził.
Opozycja ma milczeć
Nowa ordynacja i blokowanie dostępu do mediów nie były dla Kremla wystarczającą gwarancją sukcesu. Ku zdziwieniu Zachodu, bo zwycięstwo Jednej Rosji i tak jest pewne, rosyjskie służby oraz "nieznani sprawcy" bardzo skrupulatnie łamali opozycję.
To tylko niektóre z przykładów:
Oleg Orłow, z rosyjskiej organizacji ochrony praw człowieka "Memoriał", oraz grupa towarzyszących mu dziennikarzy została porwana i pobita w Nazraniu w Inguszetii. W ocenie Orłowa była to prewencyjna akcja służb rosyjskich przed zapowiadanymi kolejnymi demonstracjami antykremlowskimi.
Jeden z liderów rosyjskiej opozycji demokratycznej Gari Kasparow, znany obrońca praw człowieka Lew Ponomariow, przywódca młodzieżowego skrzydła partii Jabłoko Ilja Jaszyn, przywódca zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej, były dysydent i pisarz Eduard Limonow oraz kandydatka liberalnego Sojuszu Sił Prawicy w grudniowych wyborach parlamentarnych Maria Gajdar, córka pierwszego niekomunistycznego premiera Rosji Jegora Gajdara - to tylko część z listy zatrzymanych w drodze "przypadkowej selekcji" przez OMON podczas demonstracji 24 lisotpada. Po kliku dniach Kasparow wyszedł z aresztu, w którym nie pozwolono mu przyjmować wizyt, ani przesyłek.
W zamachu w stolicy kaukazkiej republiki Dagestanu Machaczkale zginął lider demokratycznej partii Jabłoko Farid Babajew. Pięciokrotnie postrzelono go, gdy wraz z synem wchodził do domu.
W niedzielę 25 listopada specjalne jednostki rosyjskiej milicji brutalnie rozpędziły uczestników organizowanego w Sankt Petersburgu marszu opozycji. Ok. 300 osób zostało aresztowanych, wśród nich lokalni szefowie antykremlowskich partii.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio