- Najstraszniejsze jest to jak Rosja traktuje swoich żołnierzy. Odmawia im często nawet prawa do pochówków. Jeśli jakiś żołnierz zginie, a nie ma obok niego kolegi, to może w ogóle nie być rozpoznany - powiedziała w "Faktach po Faktach" reporterka "Czarno na białym" Katarzyna Górniak. Paweł Reszka z "Tygodnika Powszechnego" uważa, że rosyjskie ofiary wojny w Donbasie podzielą społeczeństwo w Rosji.
- Rodziny żołnierzy wiedzą, że Rosja walczy na Ukrainie, chociaż te informacje się ukrywa. Ta dezinformacja i propaganda działa. Na początku nie wiedzieli. Wtedy mówiono żołnierzom, że jadą na ćwiczenia. Dopiero na miejscu ściągali mundury, zamazywali oznaczenia na sprzętach, zostawiali telefony i jechali na Ukrainę. Teraz żołnierz wie, że jedzie na Ukrainę, podpisuje dokumenty o milczeniu i obietnicę bardzo dużych pieniędzy. Żołnierz nie może odmówić. Za odmowę wyjazdu są natychmiast wyrzucani z armii bez żadnych świadczeń - powiedziała Górniak.
"Wojna o bycie niezidentyfikowanym"
Jedna z kobiet, z którymi rozmawiała dziennikarka "Czarno na białym" mówiła, że jej syn chciał uciec z kolegami, gdy dowiedział się, iż jedzie na Ukrainę, ale to oznaczało dezercję.
- Giną jak bezdomne psy. Sytuacja jest jeszcze bardziej tragiczna. Rosja kupuje milczenie matek za ogromne pieniądze. Jeden z dziennikarzy, który walczył na wojnach w Czeczenii napisał na blogu, że wojny czeczeńskie to były wojny o tożsamość. Wtedy żołnierze robili sobie dodatkowe nieśmiertelniki, żeby na pewno być rozpoznanym. Teraz to jest wojna o bycie niezidentyfikowanym - powiedział Reszka.
- Najstraszniejsze jest to, jak Rosja traktuje swoich żołnierzy. Odmawia im często nawet prawa do pochówków. Jeśli jakiś żołnierz zginie, a nie ma obok niego kolegi to może w ogóle nie być rozpoznany - powiedziała Górniak. - Społeczeństwo rosyjskie będzie głęboko poorane - dodał dziennikarz "Tygodnika Powszechnego".
Reszka podkreślił, że to oczywiste, iż na Ukrainie walczą rosyjskie wojska. - Spotkałem ukraińskiego żołnierza w Piaskach pod Donieckiem w pobliżu lotniska, który w czasach Związku Radzieckiego służył w 76. dywizji powietrznodesantowej. Powiedział do mnie: "Tam są moi koledzy, a teraz strzelamy do siebie. Oni są blisko. Krzyczymy do siebie". I rozebrał się na mrozie i pokazał mi tatuaż z logo jednostki na ramieniu. "To jest dopiero żart, że ja jestem z dywizji, która teraz do mnie strzela" - opisywał słowa żołnierza Reszka.
Autor: kło/ja/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24