Brytyjski dziennik "Financial Times" ocenił w sobotę, że francuski prezydent Emmanuel Macron musi pozyskać sojuszników we Francji i w ramach Unii Europejskiej, jeśli chce doprowadzić do pobudzenia francuskiej gospodarki i odnowienia UE.
W komentarzu redakcyjnym odnoszącym się do sporu pomiędzy Francją a Polską dotyczącego unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, "Financial Times" ocenił, że oba zadania stojące przed Macronem są ze sobą bezpośrednio powiązane. "Aby uzyskać wsparcie Niemiec dla bliższej integracji w ramach Unii Europejskiej, Macron musi zrealizować gospodarcze reformy w kraju. W równym stopniu jednak, żeby uzyskać poparcie Francuzów dla zmian, musi zademonstrować, że zmienia Unię Europejską tak, aby działała na ich korzyść" - napisała redakcja dziennika. Jak zaznaczono, taki cel przyświecał wizycie francuskiego prezydenta w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie spotkał się z liderami Austrii, Czech, Słowacji, Rumunii i Bułgarii, licząc na ich poparcie dla zmian w przepisach o pracownikach delegowanych.
"FT": wpływ dyrektywy jest "często przeceniany"
"Financial Times" zaznaczył jednak, że wpływ tej dyrektywy jest "często przeceniany", wskazując, że pracownicy delegowani stanowią zaledwie 1 proc. unijnej siły roboczej. Jak oceniono, wysokie bezrobocie we Francji i stonowane tempo rozwoju gospodarczego wynikają w większym stopniu z rozrośniętej roli państwa, twardych praw pracowniczych i niedostosowania do zachodzących zmian technologicznych, a nie napływu pracowników ze wschodnich państw Unii Europejskiej. Jak jednak podkreślono, "propozycja Macrona zasługuje na to, żeby być wysłuchana", a kanclerz Austrii oraz liderzy regionu Europy Środkowo-Wschodniej "w różnym stopniu, ale również wydawali się otwarci na ideę zmodyfikowania tych zasad". Sukces na tym polu mógłby - zdaniem "Financial Times" - pomóc w nadchodzących rozgrywkach krajowych, "w szczególności reformie rynku pracy, z którą przez ponad dwadzieścia lat nie był w stanie sobie poradzić żaden francuski prezydent". "Kalkulacja Macrona polega na tym, że wyborcy będą tolerować liberalizację rynku pracy, jeśli zobaczą, że jednocześnie udało mu się przekonać Unię Europejską do zaostrzenia dyrektywy o pracownikach delegowanych" - analizowało "FT", dodając, że "to może okazać się prawdą". Biznesowy dziennik zaznaczył jednak, że "to nie znaczy, że nie ma minusów" wizyt w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
"Rządy Czech i Słowacji chcą przehandlować ustępstwa"
"Po pierwsze, Macron - co rzuca się w oczy - ominął Polskę i Węgry. Bez wątpienia miało to być sygnałem braku aprobaty dla nieliberalnych poglądów tych rządów. Jakkolwiek by nie było, Warszawie i Budapesztowi nie podoba się nacisk Francji na przepisanie na nowo dyrektywy o pracownikach delegowanych i prędzej niż później Macron powinien postarać się odpowiedzieć na ich obawy" - napisała redakcja gazety. "FT" dodało również, że "wydaje się, że rządy Czech i Słowacji chcą przehandlować ustępstwa w dyrektywie za wyłączenie z programu kwot uchodźczych". Zdaniem dziennikarzy "takie porozumienie tylko skomplikowałoby politykę Unii Europejskiej wobec uchodźców i kryzysu migracyjnego" i "istnieją lepsze sposoby budowania poparcia dla propozycji Macrona".
Słowa Macrona, reakcja polskich władz
Francuski prezydent Emmanuel Macron, komentując w piątek w Bułgarii sprzeciw Polski wobec zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych, ocenił, iż stawia się ona "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach". "Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra" - podkreślił Macron na wspólnej konferencji z prezydentem Bułgarii Rumenem Radewem w Warnie. Ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało po tych słowach, że wiceminister Marek Magierowski wezwał w piątek w trybie pilnym chargé d’affaires a.i. Francji Sylvaina Guiaugué i "wyraził oburzenie rządu RP po aroganckich słowach prezydenta Francji Emmanuela Macrona".
Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP