W około 60 francuskich miastach odbyły się manifestacje przeciwników nowej ustawy o bioetyce, która ma rozszerzyć dostęp do technik wspomaganego rozrodu i przedłużyć termin legalnego przerywania ciąży. - Ta ustawa przyspieszy legalny wynajem matek surogatek i zmieni dziecko w towar jak każdy inny - argumentowała jedna z uczestniczek protestu.
Wśród manifestantów, rzadko tylko zachowujących dystans społeczny, na placu Vendome przy siedzibie francuskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, byli przedstawiciele wszystkich pokoleń z lekką przewagą młodzieży. Przyszło kilku księży, jak i kobiety w islamskich chustach. Było też kilkadziesiąt osób z wózkami dziecięcymi.
Do protestów wezwało stowarzyszenie "Manif pour tous" ("Manifestacja dla wszystkich"), które powstało siedem lat temu w odpowiedzi na wprowadzaną wtedy ustawę "Małżeństwo dla wszystkich", pozwalającą na śluby jednopłciowe.
"Sprzeciwiam się przede wszystkim usunięciu klauzuli sumienia"
- Każde pokolenie chciało od nowa budować świat, my nie możemy dopuścić, by się rozpadł - mówiła z trybuny młoda działaczka "Manif pour tous", nawiązując do słów Alberta Camusa. Tłum odpowiadał, powiewając chorągiewkami z napisem: "Wolność, równość, ojcostwo".
- Ta ustawa spowoduje, że dzieci nie będą miały ojca, przyspieszy legalny wynajem matek surogatek i zmieni dziecko w towar jak każdy inny - tłumaczyła swój udział w paryskiej manifestacji Sandrine, przedstawiająca się jako "50-letnia matka chrześcijańskiej rodziny, która urodziła trójkę dzieci".
Marie, nauczycielka w paryskiej szkole podstawowej mówiła z kolei, że "zarodek to dziecko i dlatego tu przyszła". - Sprzeciwiam się przede wszystkim usunięciu klauzuli sumienia, która jak dotąd pozwala personelowi medycznemu na odmowę uczestnictwa w aborcjach - wtrącił stojący obok 50-latek, przedstawiający się jako inżynier o imieniu Alexis. - Zwyciężymy, bo mamy rację! - krzyczał kolejny mówca na trybunie, a tłum wtórował mu, gdy wzniósł hasło: "Niech żyją prawa kobiet, niech żyją prawa człowieka".
Sobotnie manifestacje poparł przewodniczący Konferencji Biskupów Francji, arcybiskup Reims Eric de Moulins-Beaufort, według którego ustawa o bioetyce "organizuje przyszłą tragedię". Arcybiskup ocenił, że te manifestacje "są prawowitym wyrazem niepokoju chrześcijan". W wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" nie wezwał kleru do udziału w wiecach i pochodach, ale pozostawił "każdemu wybór sposobów działania".
Co zmienia ustawa o bioetyce?
Przeciwnicy ustawy o bioetyce zarzucają rządowi również to, że obrady nad nią "prowadził chyłkiem" w środku lata. Uchwalona została w drugim czytaniu w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia, obecnych było 101 deputowanych spośród 577. Za ustawą głosowało 60, przeciw 37, a 4 wstrzymało się od głosu.
Nowa ustawa zezwala między innymi na stosowanie metody in vitro przez samotne kobiety oraz pary lesbijek. Do tej pory we Francji zabiegowi takiemu mogły być poddawane jedynie kobiety w heteroseksualnych związkach.
Kolejnym punktem jest rozszerzenie katalogu przesłanek pozwalających na przerwanie ciąży u kobiety z powodów zagrożenia jej zdrowia. Obecny stan prawny we Francji zezwala na dokonanie aborcji po wyrażeniu woli do 12. tygodnia ciąży. Powyżej tego terminu ciążę przerwać można tylko, gdy zespół lekarzy uzna, że dziecko będzie obciążone ciężką, nieuleczalną chorobą lub gdy ciąża zagraża zdrowiu kobiety.
W tym drugim kontekście ustawa wnosi nową przesłankę - "zagrożenie wynikające z zaburzeń psychosomatycznych". Jak tłumaczył Konkret24 za Francuskim Kolegium Narodowym Ginekologów i Położników, zaburzenia psychospołeczne dotyczą kobiet w sytuacji zagrożenia: doświadczających przemocy, poważnych trudności psychologicznych lub skrajnie niepewnej sytuacji.
Źródło: PAP