Fotografia cyfrowa, telefony komórkowe, telewizja czy czołgi. W 1900 roku wszystkie te rzeczy były czystą fantazją, jednak pewien inżynier kolejowy trafnie przewidział, że w 2000 roku będą codziennością. Zaskakująca większość prognoz Amerykanina sprawdza się nieco ponad sto lat później.
Swoją wizję świata wiek później John Elfreth Watkins zawarł w artykule "Co może się zdarzyć w ciągu najbliższych stu lat", opublikowanym w magazynie dla pań "Ladies Home Journal". Kilka dni temu te prognozy wydobyła na światło dzienne gazeta "Saturday Evening Post", zaintrygowana ich niezwykłą trafnością.
Celne przemyślenia
Co przewidział Watkins? Na przykład fotografię cyfrową i internet, chociaż nie użył dokładnie tych nazw. W grudniu 1900 roku pisał w swoim artykule, że za sto lat zdjęcia będą "odzwierciedlać wszystkie barwy natury", będą "przesyłane telegraficznie na każdą odległość", a fotografia wydarzenia w Chinach ukaże się w gazetach godzinę po jej zrobieniu.
- W czasach Watkinsa zdjęcie z Chin mogło trafić do gazet zachodnich najwcześniej po tygodniu, a fotografia barwna była na etapie eksperymentu - zauważa Jeff Nilsson z "Saturday Evening Post".
Watkins, który na początku swego artykułu napisał, że jego prognozy mogą "wydawać się dziwne, niemal nierealne", z wielką dokładnością przewidział, że Amerykanie za sto lat będą wyżsi. Pisał, że będą mierzyć 1-2 cale więcej i rzeczywiście, o ile przeciętny Amerykanin mierzył w 1900 roku 66-67 cali (168-170 cm), to w 2000 roku już 69 cali (175 cm).
Według prognoz Watkinsa ludność Stanów Zjednoczonych miała liczyć za sto lat między 350-500 mln. Tu akurat przesadził - w 2000 roku Amerykanów było 280 mln - niemniej jednak, przewidział kierunek zmian, czyli wolniejsze tempo wzrostu ludności.
Jasna wizja
Inżynier kolejowy prognozował również, że "obieg bezprzewodowych telefonów i telegrafów obejmie świat", a "gotowe dania będą kupowane w zakładach podobnych do naszych dzisiejszych piekarni". Co prawda, sądził, że będą serwowane na naczyniach, które klienci będą musieli zwracać.
Watkins nie mylił się też, kiedy pisał, że na początku XXI wieku "człowiek będzie oglądał świat" za pośrednictwem "kamer połączonych elektrycznie i ekranów" oddalonych o siebie "o tysiące mil". Ta wizja sprawdziła się faktycznie w XX wieku, dzięki telewizji na żywo i kamerom internetowym - pisze BBC.
Watkins przewidział też użycie energii elektrycznej w szklarniach, w których owoce będą rosły szybciej, a także to, że owoce będą większe, niż za jego czasów. Pisał też o czołgach - "fortecach na kołach", które będą "mknąć z szybkością dzisiejszego pociągu ekspresowego", a także to, że same pociągi osiągną szybkość 150 mil na godzinę (ponad 240 km/h).
Przewidział też centralne ogrzewanie, kaloryfery i klimatyzację, aczkolwiek szczegóły wizji nieco różnią się od rzeczywistości. - Ciepłe i zimne powietrze będzie wpuszczane do domu za przekręceniem kurka, tak jak dzisiaj nalewamy wody do wanny - pisał Watkins i precyzował, że "centralne zakłady" będą zaopatrywać miasta w ciepło. Podobnie przewidział, iż ludzie nie będą już gotować na kuchenkach opalanych węglem.
Dokuczliwe owady
Inżynier kolejowy, który nie zyskał za życia specjalnego rozgłosu, był wyjątkowo dalekowzroczny - zauważa Nilsson. Watkins przed napisaniem artykułu konsultował się z głównymi instytucjami naukowymi w kraju.
W niektórych sprawach jednak się pomylił. Na przykład sądził, że w XXI wieku litery C, X i Q przestaną być potrzebne i nie będzie ich w alfabecie. Przypuszczał, że w wielkich miastach nie będzie samochodów, a cały transport przeniesie się pod ziemię lub nad nią. I myślał, że komary, muchy i karaluchy zostaną w przeciągu stu lat całkowicie wytępione.
Nie trafił też w dziedzinie transportu lotniczego. Jego zdaniem "statki powietrzne" nigdy miały nie być bardziej atrakcyjne w transporcie ludzi niż kolej i statki. Powietrze miało pozostać domeną sił zbrojnych i naukowców.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu/Wikipedia