Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Turcja chce utworzyć strefy bezpieczeństwa w Syrii, rozszerzając swe operacje wojskowe na miasta Manbidż i Ar-Rakka. Chce to zrobić po wyparciu tzw. Państwa Islamskiego z miasta Al-Bab na północy.
Przebywający z wizytą w Bahrajnie Erdogan sprecyzował, że po przeprowadzeniu operacji na Rakkę, nieformalną stolicę tzw. Państwa Islamskiego oraz na Manbidż, celem jest utworzenie stref bezpieczeństwa na powierzchni przynajmniej 4000-5000 km kwadratowych wewnątrz Syrii i utworzenie strefy zakazu lotów, jeśli działania te będą wspólnie podejmowane z koalicją, na czele której stoją USA. W sobotę wspierana przez siły tureckie zbrojna opozycja syryjska ogłosiła, że jej bojownicy wkroczyli do kontrolowanego przez tzw. Państwo Islamskie (IS) miasta Al-Bab. Syryjscy rebelianci ścigają się z czasem, chcąc odbić Al-Bab z rąk islamistów przed przybyciem syryjskich sił rządowych. Z opublikowanego w piątek wywiadu dla portalu Yahoo News wynika, że prezydent Syrii Baszar el-Asad nie zgadza się na utworzenie na terytorium kraju bezpiecznych stref dla uchodźców, za którymi opowiada się administracja prezydenta USA Donalda Trumpa. Za zorganizowaniem bezpiecznych stref w Syrii opowiadał się też Katar oraz rebelianci walczący z wojskami reżimu Asada. Pomysłu stref bezpieczeństwa w Syrii nie popiera ONZ. Jej zdaniem w kraju tym nie ma obecnie odpowiednich warunków, ponieważ nadal toczą się tam walki.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kkk.tsk.tr