Wizyta Juana Carlosa w Hiszpanii. Od syna dostał jeden warunek. "Nie wykorzystał szansy, by się wytłumaczyć"

Źródło:
El Pais, tvn24.pl

Opuszczał Hiszpanię w atmosferze skandalu, uwikłany w śledztwa dotyczące przekrętów finansowych i ukrywania pieniędzy w rajach podatkowych. Od tego czasu sprawy umorzono, a emerytowany król Juan Carlos mieszka w Abu Zabi, ciesząc się prywatnością. Ta nie towarzyszyła mu jednak podczas krótkiego pobytu w ojczyźnie. Jak piszą hiszpańskie media, nie obyło się bez kontrowersji, a przede wszystkim nie udało się zachować dyskrecji wokół wizyty, na czym szczególnie miało zależeć Pałacowi Królewskiemu.

Juan Carlos objął tron w 1975 roku, zaledwie dwa dni po śmierci generała Francisco Franco i pełnił kluczową rolę w okresie transformacji ustrojowej. Jednak jego zamiłowanie do luksusu, pozamałżeńskie romanse i podejrzane związki biznesowe sprawiły, że Hiszpanie stracili do niezwykle szanowanego niegdyś króla cierpliwość, zwłaszcza że sami w tym czasie borykali się ze skutkami potężnego kryzysu finansowego. Czarne chmury nad rodziną królewską zbierały się również z powodu afery korupcyjnej Noos, w związku z którą zarzuty usłyszeli córka Juana Carlosa Cristina i jej mąż Inaki Urdangarin (infantka została w 2017 roku uniewinniona, Urdangarin trafił do więzienia). Dodatkowo królowi coraz bardziej zaczęły doskwierać problemy zdrowotne. W 2014 roku abdykował na rzecz syna Flipa, co oficjalnie miało odnowić monarchię i zapewnić jej zastrzyk nowej energii.

W 2020 roku Juan Carlos dość niespodziewanie wyjechał do Abu Zabi, a w liście do syna napisał, że nie chciałby, by Filipa dotknęły reperkusje "pewnych zdarzeń z jego życia prywatnego". Poza ojczyzną spędził 654 dni. Teraz na krótko powrócił, jednak nie obyło się bez kontrowersji.

Jeden warunek

Jak pisze "El Pais", wizyta emerytowanego króla w Hiszpanii okazała się sporym wyzwaniem dla pałacu,który obawia się, że zachowanie byłej głowy państwa może zaszkodzić wizerunkowi instytucji. Filip miał na prośbę rządu postawić ojcu jeden warunek: nie może nocować w pałacu La Zarzuela, gdyż - jak argumentowano - nie jest to jedynie dom rodziny królewskiej, ale przede wszystkim siedziba głowy państwa.

Emerytowany król spełnił ten warunek i w Madrycie pojawił się dopiero po trzech dniach, by spotkać się z rodziną. Wcześniej spędzał czas z przyjaciółmi w galicyjskim Sanxenxo, gdzie brał udział w regatach. Jak podaje "El Pais", Pałacowi Królewskiemu zależało bardzo, by wizyta przebiegała w dyskretnej atmosferze, jednak w Sanxenxo kamery towarzyszyły Juanowi Carlosowi niemal non stop. Pałac chciał także, żeby wizycie w ojczyźnie przyświecał ważny powód – jak na przykład wizyta u lekarza (84-letni emerytowany król w 2018 roku miał wszczepione bypassy) albo spotkanie rodzinne. Zamiast tego Juan Carlos brylował na regatach, a jego przylot do Hiszpanii był transmitowany przez niektóre telewizje, jakby chodziło o wizytę głowy państwa.

Prywatny samolot

Hiszpanom ciężko było zrozumieć, dlaczego Juan Carlos wolał się udać się najpierw na regaty do Galicji, zamiast przywitać się z synem – oficjalnym powodem była nieobecność jego żony Zofii, która przebywała w tym czasie w Miami. Nie spodobało się również to, że mimo istniejących bezpośrednich połączeń Dubaj-Madryt Juan Carlos wolał przylecieć prywatnym samolotem. Nie wiadomo, kto zapłacił za przelot.

Według źródeł "El Pais", emerytowany król nie jest świadomy szkód, jakie wyrządza wizerunkowi monarchii i zachowuje się często jak "rozkapryszony nastolatek". Nie rozumie, że postępuje źle, czuje się za to niesprawiedliwie osądzany i traktowany

Polityka a przyszłość monarchii

Wizyta znalazła się na ustach najważniejszych hiszpańskich polityków, z których część domaga się od emerytowanego króla wyjaśnień. Bo choć śledztwa w sprawie Juana Carlosa umorzono (część zarzutów się przedawniła, w części chronił go immunitet głowy państwa, część została po fakcie uregulowana, jak zapłacone zaległe podatki), to wielu przekonuje, że nie znaczy to, iż brakowało dowodów jego winy.

Rządząca PSOE nie szczędziła krytyki zachowania Juana Carlosa, natomiast jej koalicyjna partia Unidas Podemos uderzyła bezpośrednio w instytucję monarchii. Szef MSW Fernando Grande-Marlaska powiedział, że to "nieuniknione", by Juan Carlos wytłumaczył się "bardzo ciężkich" występków z przeszłości i ubolewał, że emerytowany król nie wykorzystał nadarzającej się okazji w czasie wizyty, którą spożytkował na "siedzenie nad morzem i grillu". Minister polityki terytorialnej i rzeczniczka rządu Isabel Rodriguez oceniła, że emerytowany król "nie wykorzystał szansy, by się wytłumaczyć i przeprosić".

Opozycyjna Partia Ludowa zwarła natomiast szyki w obronie Juana Carlosa, a jej przewodniczący Alberto Nunez Feijoo oskarżył rząd o próby zdyskredytowania instytucji. Dla monarchii na pewno niekorzystne jest, że taka dyskusja się w ogóle toczy.

Sam Juan Carlos najwyraźniej nie poczuwa się do wyjaśnień. Zapytany o to przez reporterkę, odparł: - Tłumaczyć się? Z czego? 

Autorka/Autor:kg

Źródło: El Pais, tvn24.pl