Tłumy ludzi wyszły na ulice egipskich miast w piątek wieczorem. Manifestowano między innymi w stołecznym Kairze. Protestujący domagali się dymisji oskarżanego o korupcję prezydenta Abd el-Fataha es-Sisiego.
Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, by rozpędzić rozproszone grupki protestujących w centralnej części Kairu, ale wielu młodych ludzi mimo to pozostało na ulicach, skandując "Sisi, odejdź" czy "Naród chce obalić reżim" - przekazała agencja Reutera, powołując się na świadków tych zdarzeń.
Jak dodała, policja zatrzymała część demonstrantów.
Symboliczne miejsce protestów
Według BBC kilkuset przeciwników władz zgromadziło się też na pilnowanym przez wielu policjantów placu Tahrir, mimo starań funkcjonariuszy, by ich stamtąd przepędzić. Tahrir ma znaczenie symboliczne - to tam w 2011 roku rozpoczęły się masowe protesty na fali tak zwanej arabskiej wiosny, które doprowadziły do obalenia wieloletniego autorytarnego prezydenta kraju, Hosniego Mubaraka.
Pomniejsze protesty odbyły się w Aleksandrii nad Morzem Śródziemnym i w Suezie nad Morzem Czerwonym - podała telewizja Al-Dżazira. Powołujący się na relacje mieszkańców i nagrania zamieszczane w internecie Reuters do tej listy dodał jeszcze demonstrację w przemysłowej miejscowości Mahalla el-Kubra w Delcie Nilu, około 110 kilometrów na północ od Kairu.
Władze nie skomentowały dotąd piątkowych wydarzeń, a państwowa telewizja ich nie relacjonowała. Prezenter prorządowej stacji powiedział jedynie, że w centrum Kairu zgromadziła się niewielka grupa demonstrantów, by zrobić nagrania i selfie, po czym się rozeszła.
Inny prorządowy kanał informacyjny podał, że na Tahrir panuje cisza i spokój.
Nagranie, które wyprowadziło ludzi na ulice
Do protestów zainspirowały Egipcjan nagrania wideo zamieszczone w internecie przez egipskiego biznesmena, aktora i działacza politycznego Mohameda Alego, w których oskarżył on Sisiego i wspierającą go armię o korupcję.
Według Alego, który żyje na emigracji w Hiszpanii, prezydent wydał miliony z publicznych pieniędzy na luksusowe rezydencje i hotele w czasie, gdy miliony Egipcjan żyją w nędzy i odczuwają skutki realizowanej od kilku lat rządowej polityki oszczędności.
Pierwsze nagranie Ali opublikował 2 września, zaś w nagraniu z tego tygodnia miał powiedzieć, że jeśli do czwartku prezydent nie poda się do dymisji, to "naród egipski wyjdzie na egipskie place".
Zmiana władzy nie zmieniła rzeczywistości
Sisi doszedł do władzy w 2014 roku po tym, jak wojsko obaliło pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta tego kraju, Mohammeda Mursiego, w następstwie masowych protestów przeciwko jego islamistycznym rządom. Cztery lata później Sisi został wybrany na drugą kadencję z 97-procentowym poparciem, przy czym jego krytycy wskazywali, że jedynym kontrkandydatem był polityk znany ze swego poparcia dla urzędującego szefa państwa.
Od czasu objęcia władzy Sisi zdecydowanie zwalcza wszelkie objawy sprzeciwu, co doprowadziło do zatrzymania dziesiątek tysięcy ludzi i oskarżeń wobec prezydenta o łamanie praw obywatelskich i człowieka. W kwietniu Egipcjanie zagłosowali w referendum za zmianami w konstytucji, które - jak pisze BBC - mogą umożliwić Sisiemu sprawowanie urzędu prezydenckiego aż do 2030 roku.
Zwolennicy Sisiego twierdzą, że jego rządy twardej ręki są konieczne dla stabilizacji kraju, a zwłaszcza w obliczu rebelii islamistycznych bojowników na półwyspie Synaj. Wskazują też, że uzgodnił on z MFW program reform gospodarczych.
Autor: momo//now / Źródło: PAP