Dyskryminacja rosyjskojęzycznej ludności w krajach bałtyckich "może mieć daleko idące, niesprzyjające konsekwencje" - ostrzegł Kreml ustami jednego ze swoich urzędników. Taka deklaracja, poczyniona dodatkowo w Rydze, zaniepokoiła Litwę, Łotwę i Estonię.
Autorem deklaracji jest Konstantin Dołgow, pełnomocnik MSZ Federacji Rosyjskiej ds. Demokracji i Nadrzędności Prawa. Na niedzielnej konferencji prasowej w Rydze Dołgow miał oświadczyć, że "wszystkie elementy świata rosyjskiego" walczą o przestrzeganie praw człowieka.
O Rosjanach w Rydze
- Jedną z oczywistych i prawdopodobnie kluczowych przyczyn tego stanu rzeczy jest nieustanny wzrost ksenofobicznych i neonazistowskich nastrojów na świcie i następnie ich głębokie przenikanie do świadomości elit politycznych w całej rzeszy zagranicznych rządów - powiedział Dołgow.
Czas i miejsce oświadczenia wysokiego rosyjskiego urzędnika może świadczyć o tym, że w Rosji rośnie wola do używania narodowych mniejszości jako "politycznego klina" - sugeruje BuzzFeed.com. Takie wystąpienie nakłada się na wcześniejsze deklaracje samego prezydenta FR Władimira Putina, który publicznie mówił o swojej wizji szerokiej rosyjskojęzycznej federacji. Powołując się na rzekome prześladowanie mniejszości rosyjskiej na Krymie, doprowadził do aneksji tego ukraińskiego półwyspu.
Komentarz Dołgowa odzwierciedla - jak pisze BuzzFeed.com - skargi mniejszości w krajach bałtyckich, że są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Moskwa twierdzi, że szczególnie Estonia i Łotwa utrudniają rosyjskojęzycznym osobom zdobycie obywatelstwa i poniżają ich poprzez ceremonie ku czci walczących po stronie nazistów Bałtów.
Autor: pk//kdj / Źródło: BuzzFeed, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: latvia.travel