Polska nie jest jeszcze gotowa na "Fort Trump", czyli umiejscowienie na jej terytorium bazy wojsk USA - ocenił Mark Esper, sekretarz do spraw sił lądowych w Pentagonie. - Proponowany teren jest niewystarczająco przestronny - wskazał polityk w rozmowie z agencją informacyjną AFP.
O skierowanie kolejnych jednostek wojsk amerykańskich do Polski zaapelował 18 września prezydent Andrzej Duda w trakcie spotkania z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie.
Polski prezydent zapowiedział utworzenie stałej bazy wojsk USA nazwanej "Fort Trump".
USA gwarancją bezpieczeństwa
- Obecność Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej to gwarancja bezpieczeństwa i większe możliwości obrony - przekonywał Andrzej Duda po spotkaniu z Donaldem Trumpem. - Obecność amerykańskiej armii na tym obszarze jest dzisiaj absolutnie uzasadniona, także z uwagi na ochronę samych Stanów Zjednoczonych - dodawał polski prezydent.
Poproszony o komentarz do słów polskiego prezydenta Mark Esper, który w Pentagonie pełni funkcję odpowiadającą randze wiceministra obrony, ujawnił, że podczas ostatniej wizyty w Polsce w styczniu rozmawiał wstępnie o planach utworzenia bazy USA.
Problemy z utworzeniem bazy
- Tereny, jakie polski rząd zamierza przeznaczyć na wspomnianą bazę wojskową, są niewystarczająco duże, jeśli brać pod uwagę niezbędne ćwiczenia artyleryjskie, szkolenia i funkcjonowanie poligonu - wskazał.
Dodatkowym problemem jego zdaniem jest też transport.
- Wojsko amerykańskie musiałyby mieć pełną swobodę w bezproblemowym przemieszczaniu się po Europie. Wszelkie przeszkody administracyjne czy infrastrukturalne opóźniałby możliwości operacyjne w wypadku konfliktu - podkreślił.
- Już teraz mamy problemy z transportem ciężkiego sprzętu czy podobnych rzeczy - dodał. Jako przykład podał kłopoty, jakich żołnierze USA stacjonujący w Polsce doznali, gdy mieli dołączyć do jednostek dyslokowanych w Niemczech, by wziąć udział w manewrach.
- Jeden z naszych pociągów utknął na dobre w Polsce zarazem z powodów administracyjnych, jak i wykrytych rozstępów szyn - przyznał amerykański sekretarz do spraw sił lądowych. Dodał, że problem nie dotyczy wyłącznie Polski, ale wszystkich krajów regionu, gdzie daje o sobie znać cały splot problemów administracyjnych i przestarzała infrastruktura.
Współpracownicy byłego szefa MON: pomysł nie był konsultowany
Prezydent USA po wtorkowym spotkaniu z Andrzejem Dudą wspomniał o propozycji dotyczącej zlokalizowania stałej bazy wojsk USA w Polsce. Mówił, że Warszawa jest gotowa zapłacić za to "znacznie więcej" niż dwa miliardy dolarów.
Pomysł przeznaczenia 1,5-2 miliardów na stałą amerykańską bazę pojawił się w ubiegłym roku w otoczeniu Antoniego Macierewicza. Pieniądze miały pochodzić z budżetu państwa. Współpracownicy byłego szefa MON przyznają w rozmowie z tvn24.pl, że nie było to konsultowane z ówczesną premier Beatą Szydło ani Mateuszem Morawieckim, który był wtedy ministrem finansów.
Temat amerykańskich baz powrócił w czasie wspólnej konferencji prasowej prezydentów. - Uśmiechałem się do pana prezydenta, że chciałbym wspólnie stworzyć stałą bazę amerykańską [w Polsce - red.], którą nazwiemy Fort Trump - mówił Duda.
Propozycja Morawieckiego: zwiększenie wydatków
Skąd na to pieniądze? Według propozycji przekazanej rządowi Stanów Zjednoczonych w styczniu baza dla dywizji pancernej miałaby powstać w okolicy Torunia lub Bydgoszczy, a Polska do kosztów jej stworzenia miałaby dołożyć 1,5-2 miliardów dolarów.
Z dokumentu pod tytułem "Proposal for a U.S. Permanent Presence in Poland" wynika, że pieniądze byłyby wykorzystane, między innymi na ''budowę i remonty infrastruktury wojskowej, komunikacyjnej i socjalnej, która służyłaby zarówno amerykańskim żołnierzom, jak i wspólnotom lokalnym''.
Według autorów tego pomysłu część kosztów inwestycji może pokryć MON oraz lokalne podmioty korzystające z funduszy Unii Europejskiej. Ministerstwo Obrony Narodowej powołuje się też na tak zwany plan zrównoważonego rozwoju autorstwa premiera Mateusza Morawieckiego, który zakłada zwiększenie wydatków na obronę w ciągu 10 lat.
Nad propozycją, która została przekazana amerykańskiej administracji na początku roku, resort obrony pracował już wcześniej. Kwestia zabiegów o stałą obecność wojsk amerykańskich nad Wisłą była poruszana na szczycie NATO w Warszawie w 2016 roku.
"Trump ma merkantylne podejście. Są granice"
- Rozmowy zaczęły się przed szczytem NATO. Stała obecność Amerykanów w Polsce jest w ich interesie, bo myślą o tym, by wyjść z bazą poza Niemcy - tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl ówczesny współpracownik Antoniego Macierewicza.
- Trump ma merkantylne podejście. Dwa miliardy dolarów mogą być decydujące, ale też nie powinniśmy się zgodzić na ponoszenie większych kosztów. Są granice - podsumował.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24.pl, PAP