"Dialog z Białorusią musi być"


Andżelika Borys twierdzi, że sankcje dla Białorusi nie są konieczne. Ten głos wydaje się popierać przedstawiciel białoruskiej opozycji Alaksander Milinkiewicz. - Nie warto mówić o sankcjach. Nie ma pozytywnej alternatywy. Dialog musi być kontynuowany, ale musi być bardziej skuteczny - mówił opozycjonista w Parlamencie Europejskim.

Jeśli nie będzie twardej, choć życzliwej Białorusinom reakcji ze strony UE, na Białorusi będzie gorzej. Ale moim zdaniem nie warto mówić o sankcjach. Nie ma pozytywnej alternatywy. Dialog musi być kontynuowany, ale musi być bardziej skuteczny. Alaksandr Milinkiewicz

Te represje (wobec Polaków -red.) będą się powiększały. To jest przygotowanie do wyborów. W 2005 r., kiedy był skandal w ZPB, to też było akurat rok przed wyborami. Władza się boi, władza jest niepewna, nie jest w stanie wygrać wyborów demokratycznych i się przygotowuje, bo UE będzie nalegała, żeby w komisjach (wyborczych) zasiedli ludzie z opozycji i ta niepewność prowokuje takie rzeczy, jakie mamy Alaksandr Milinkiewicz

Opozycjonista nie nawoływał jednak o wznowienie sankcji ani zerwanie dialogu z reżimem prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

- Jeśli nie będzie twardej, choć życzliwej Białorusinom reakcji ze strony UE, na Białorusi będzie gorzej - powiedział Milinkiewicz w PE. I dodał: - Ale moim zdaniem nie warto mówić o sankcjach. Nie ma pozytywnej alternatywy. Dialog musi być kontynuowany, ale musi być bardziej skuteczny.

Tylko przymus

- UE musi zademonstrować, że są instrumenty na dyktatury i autorytarne reżimy, bo tylko przymusem można zmusić władzę do kroków w kierunku demokracji - powiedział Milinkiewicz.

Białoruski opozycjonista tłumaczył jakie to instrumenty. - To bardzo proste. Białoruś otrzymuje podarunki w postaci kredytów nie tyle unijnych co z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale ta współpraca z instytucjami międzynarodowymi musi odbywać się na podstawie praw człowieka. To zasadnicza rzecz - oświadczył.

"Władza się boi"

Milinkiewicz mówił też o przyszłorocznych wyborach prezydenckich na Białorusi. Jak powiedział, jest gotów, aby w nich startować.

Poruszył też inny aspekt tych wyborów. Jego zdaniem, są one jedną z głównych przyczyn represji wobec działaczy mniejszości polskiej w tym kraju. - Te represje będą się powiększały. To jest przygotowanie do wyborów. W 2005 r., kiedy był skandal w ZPB, to też było akurat rok przed wyborami. Władza się boi, władza jest niepewna, nie jest w stanie wygrać wyborów demokratycznych i się przygotowuje, bo UE będzie nalegała, żeby w komisjach (wyborczych) zasiedli ludzie z opozycji i ta niepewność prowokuje takie rzeczy, jakie mamy - powiedział Milinkiewicz.

Wyjaśnił, że reżim "uderzył" właśnie w Związek Polaków na Białorusi, bo to "jedna z najbardziej liczebnych i prężnych organizacji demokratycznych". - Andżelika Borys nie walczy o posady w ministerstwach dla Polaków, ale o swoją wolność i swoją organizację demokratyczną. Uderzenie w ZPB to jest gest, by pokazać społeczeństwu i opozycji, że z każdym będzie tak samo. Władza zastrasza - powiedział.

Źródło: PAP