Sąd w Spokane w stanie Waszyngton postawił dwóm polskim muzykom zarzuty gwałtu kobiety oraz porwania po koncercie 31 sierpnia 2017 roku. Wyznaczono kaucje w wysokości 100 tys. dolarów.
Dwaj członkowie polskiego zespołu death metalowego Decapitated stawili się w piątek w sądzie. Muszą oddać swoje paszporty.
Czterej muzycy zostali aresztowani we wrześniu w Los Angeles. Dwaj pozostali członkowie zespołu, wokalista i basista, mają wyznaczoną pierwszą rozprawę sądową na 19. października br., także w Spokane. Wokalista został oskarżony o gwałt drugiego stopnia, basista - o gwałt trzeciego stopnia.
"Zarzuty są fałszywe"
W swoim oświadczeniu w mediach społecznościowych muzycy mówią, że zarzuty są fałszywe oraz że są "pewni, iż gdy fakty oraz dowody zostaną zobaczone i usłyszane, zostaną oni zwolnieni i będą mogli wrócić do domu".
Atak na kobiety
Dwie kobiety powiedziały policji, że zostały przez zespół zaproszone do ich autobusu po występie na drinka. Jedna z kobiet zeznała policji w Spokane, że po wejściu tam zrobiło im się niedobrze, a gdy jedna z kobiet chciała skorzystać ze znajdującej się w autobusie toalety, udał się za nią jeden z muzyków. Według protokołu zeznań, kobieta chciała wypchnąć intruza z toalety, ale ten wykręcił jej rękę i przycisnął do zlewu. W umieszczonym nad zlewem lustrze widziała potem, że gwałcą ją na zmianę członkowie zespołu. Druga kobieta powiedziała policji, że gwałtu dokonano na jej oczach. Domniemana ofiara przestępstwa zeznała, że jeden z muzyków pomógł jej się ubrać i wyniósł ją na zewnątrz. Po oddaleniu się od autobusu kobieta zadzwoniła na policyjny numer alarmowy. Jednak gdy interweniujący funkcjonariusz dotarł wraz z nią na miejsce koncertu, autobus już odjechał. W trakcie badania w szpitalu u kobiety stwierdzono otarcia ręki wskazujące na jej wykręcanie oraz inne obrażenia. Druga kobieta zeznała policji, że uciekła po tym jak kopnęła jednego z członków zespołu w krocze. Prawnik muzyków oświadczył, że posiadają świadka, który zaprzecza tej wersji wydarzeń.
Autor: MKK/tr / Źródło: PAP