"Człowiek w kapeluszu" wiele powiedział śledczym. Zeznaje przeciwko Abdeslamowi

Operacja antyterrorystyczna w Belgii
Operacja antyterrorystyczna w Belgii
Reuters TV
Mohamed Abrini to "człowiek w kapeluszu". Służby wyłapują dżihadystów należących do ich siatkiReuters TV

Belg marokańskiego pochodzenia Salah Abdeslam "przywoził" dżihadystów zaangażowanych w zamachy terrorystyczne w Paryżu i umieszczał ich w kryjówkach - miał zeznać "człowiek w kapeluszu" Mohamed Abrini w czasie pierwszych dwóch przesłuchań w kwietniu. Do treści jego zeznań dotarła agencja Belga.

Abrini przyznał, że jest "mężczyzną w kapeluszu", czyli niedoszłym zamachowcem, który miał się wysadzić na lotnisku Zaventem pod Brukselą 22 marca. Kamery monitoringu zarejestrowały jednak, jak tuż po eksplozjach wychodzi z hali odlotów i pieszo idzie do centrum stolicy.

Abrini został zatrzymany w kwietniu i trafił do więzienia w Brugii, gdzie czeka na ekstradycję do Francji. Francuskie i belgijskie media zgodnie odnotowują, że Abrini zdecydował się współpracować z wymiarem sprawiedliwości i zeznawał przeciwko swojemu koledze z dzieciństwa, Salahowi Abdeslamowi, czyli niedoszłemu zamachowcy z Paryża. Abrini potwierdził, że Abdeslamowi przypadły zadania logistyczne.

Mohamend Abrini.police.be

"Spałem z zamachowcami w mieszkaniach"

- To, co wiem o Salahu, to to, że pojechał po niemal każdego zaangażowanego w ataki w Paryżu, kto przybył z Syrii - miał oświadczyć w czasie kwietniowego przesłuchania Abrini. - Wiem, że Salah jechał po tych ludzi i przywoził ich do kryjówek.

Abrini zeznał, że poznał bojowników wyznaczonych do zamachów w Paryżu z 13 listopada 2015 roku. - Wiem, bo spadłem z nimi w mieszkaniach i wiele się nauczyłem - miał oświadczyć.

Mężczyzna opowiedział także o chwilach po listopadowym zamachu w Paryżu. Służby wkrótce po nich ustaliły, że Abrini podróżował jednym samochodem z Salahem Abdeslamem, który wówczas nie wysadził się z innymi zamachowcami, tylko porzucił pas szahida i wrócił do Brukseli. Obaj byli wówczas poszukiwani międzynarodowymi listami gończymi. - Chodziłem od baru do baru. Odpoczywałem w Parku Forest [niedaleko Brukseli - red.] - wyjaśnił.

Abrini miał powiedzieć, że "gorzej" było po wydaniu listu gończego. - Wiecie, międzynarodowy list, śledztwo. Wszystko to nie znaczy nic. (...) Każdego dnia spotykałem żołnierzy, miałem czapkę z daszkiem. Służby nigdy nie zapobiegną atakom.

Abaaoud stał się "emirem"

Abrini odpowiedział śledczym także na pytania o Abdelhamida Abaaouda, domniemany "mózg" paryskich i brukselskich zamachów. Abaooud zginął 18 listopada w strzelaninie w Saint-Denis.

Abrini powiedział, że Abaaoud był "zwykłym wojownikiem", który awansował w strukturach tzw. Państwa Islamskiego, aż w końcu stał się "emirem", który dowodził na polu walki w Syrii. - Miał pod sobą około tysiąc ludzi, głównie Belgów i Francuzów - miał oświadczyć Abrini. - Wielokrotnie Abaaoud prosił mnie, bym przyjechał, bym stał się bojownikiem, ale odmawiałem. Nie chciałem być w kraju, w którym toczy się wojna - miał powiedzieć.

Autor: pk/ja / Źródło: Le Figaro, 20minutes

Źródło zdjęcia głównego: politie.be

Raporty: