- Nie mamy się czego wstydzić. Przekazujemy przewodnictwo Szwedom w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku - powiedział czeski premier Jan Fischer. Czesi kończą we wtorek półroczną prezydencję w Unii Europejskiej. Teraz Europą pokierują Szwedzi. W samych Czechach opinie co do prezydencji są - jak to zwykle bywa - podzielone.
Jedni politycy twierdzą, że Praga była bardzo dobrze przygotowana merytorycznie do kierowania Europą.
Krytycy mówią natomiast o niedojrzałości czeskiej demokracji, wskazują na spór wokół Traktatu Lizbońskiego, eurosceptyczne wypowiedzi prezydenta Vaclava Klausa i "zmarnowany kapitał czeskiej prawicy". Jan Fischer
Zdaniem innych, czeskie przewodnictwo dość mocno się skompromitowało. Głównie za sprawą politycznych kłótni, których rezultatem było obalenie rządu Mirka Topolanka. Krytycy wspominają też o niedojrzałości czeskiej demokracji. Na niekorzyść Pragi zaliczają spór wokół Traktatu Lizbońskiego oraz eurosceptyczne wypowiedzi prezydenta Vaclava Klausa.
Premier liczy sukcesy
Premier Jan Fischer wyliczał co podczas ostatniego półroczu udało się zrobił. Jego zdaniem sukcesem jest wynegocjowanie porozumienia o zakończeniu konfliktu gazowego Rosja - Ukraina. Za zwycięstwo czeski polityk uznał także inicjatywę Partnerstwa Wschodniego.
Na wtorkowy wieczór Fischer zapowiedział spotkanie z urzędnikami odpowiedzialnymi za przebieg prezydencji.
Szwedzi na czele
Mój centroprawicowy rząd jest bardzo proeuropejski Fredrik Reinfeld
Europa wchodzi teraz w nowy etap. Przewodnictwo w Unii przejmuje 10-milionowa Szwecja, która już wyznaczyła sobie konkretne cele. To porozumienie klimatyczne w Kopenhadze oraz walka z kryzysem finansowym i gospodarczym. Głównym wyzwaniem będzie jednak zakończenie procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony.
- Mój centroprawicowy rząd jest bardzo proeuropejski - zapewnił we wtorek zagranicznych dziennikarzy w Brukseli premier Szwecji Fredrik Reinfeldt.
Źródło: IAR, PAP