Tego dnia Amerykanie zdecydowali się na zatrzymanie w ramach blokady pierwszego okrętu płynącego na Kubę. Wieczorem nadszedł długo oczekiwany list od Nikity Chruszczowa. Pojawiła się szansa na zakończenie konfliktu.
W tvn24.pl prezentujemy fragmenty wspomnień Roberta Kennedy'ego, młodszego brata prezydenta USA, by przypomnieć choćby z grubsza napiętą atmosferę, jaka panowała w Białym Domu w pamiętnym październiku 1962 roku.
Dziś odcinek 11. Piątek 26 października
Statek, który miano zatrzymać wybrano starannie – to zbudowany w amerykańskiej stoczni podczas wojny frachtowiec Marcula typu Liberty. Należał do panamskiego armatora, a płynął pod banderą libańską z Rygi na Kubę. "Chodziło o to, aby dać Chruszczowowi wyraźnie do zrozumienia, że blokadę traktujemy poważnie i nie zawahamy się przed użyciem siły. Jednocześnie jednak wybraliśmy statek pod obcą banderą, unikając bezpośredniego zwarcia z Rosjanami" – wspominał Robert Kennedy.
Zatrzymania dokonały okręty John Pierce i Joseph P. Kennedy. "Fakt, że w operacji bierze udział okręt noszący imię naszego najstarszego brata – pilota poległego w czasie II wojny światowej – stanowił niejakie zaskoczenie dla prezydenta", wspominał R. Kennedy. Zatrzymanie przebiegło bez problemów – po stwierdzeniu, że Marcula nie przewozi broni, popłynęła dalej. "Udana operacja nie wpłynęła jednak na poprawę nastrojów w Komitecie. Przyszłość rysowała się ponuro".
Prezydent zalecił wzmóc naciski, ale nadal wykluczał interwencję wojskową. Niemniej JFK polecił przygotowanie planu zainstalowania na Kubie rządu cywilnego, gdyby do inwazji jednak doszło.
List od Chruszczowa: Jesteśmy normalnymi ludźmi
Wieczorem, ok. godz. 18, nadszedł w końcu długo wyczekiwany list od Nikity Chruszczowa. "Nie ma wątpliwości, że pisał go osobiście. List był długi i rzeczywiście wielce emocjonalny, co nie znaczy, że pozbawiony logiki. Emocjonalnie ujęte w nim były takie kwestie jak śmierć, zniszczenie, anarchia, jaką i na jego naród i całą ludzkość sprowadzi wojna nuklearna, a tej – powtarzał to wiele razy i na różne sposoby – trzeba uniknąć", wspominał treść listu R. Kennedy.
Chruszczow pisał m.in.: "Jesteśmy normalnymi ludźmi, rozumujemy rozsądnie i jasno oceniamy sytuację, jakże więc moglibyśmy dopuszczać się pozbawionych racji działań, które pan nam przypisuje. Tylko samobójca lub szaleniec zdecydowany na śmierć, który umierając chciałby pociągnąć za sobą cały swiat, mógłby się takich czynów dopuścić".
"Nie chcemy sprowadzać zagłady na wasz kraj", napisał Chruszczow. Jednocześnie sowiecki przywódca w liście przyznał de facto, że rakiety są na Kubie. Jak wyjaśniał, trafiły tam dlatego, że Amerykanie dążą do obalenia kubańskiego rządu, a Moskwa chciała jedynie udzielić Hawanie pomocy.
Propozycja z Moskwy
Chruszczow na koniec listu zaproponował rozwiązanie konfliktu: "Z naszej strony żadnych nowych dostaw broni na Kubę, ta zaś broń, która już się tam znajduje, zostanie zniszczona lub wycofana. Wy natomiast odwołacie blokadę i zapewnicie, że nigdy nie dokonacie ataku na Kubę. (…) Przestańmy pociągać za linę, zwolnijmy naciski. Co do nas, to jesteśmy do tego gotowi". Amerykanie postanowili odpowiedzieć na list Chruszczowa w sobotę rano.
"Gdy po nocnej debacie wracałem do domu, czułem przypływ optymizmu. Miałem wrażenie, że list, mimo całej zawiłej retoryki, otwiera drogę do rozwiązania konfliktu, wskazuje na możliwość porozumienia", wspominał R. Kennedy.
Następnego dnia z Kremla przyszedł jednak jeszcze inny list. Zaczęła się najtrudniejsza doba kryzysu.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Trzynaście dni" autorstwa Roberta Kennedy'ego w przekładzie Grzegorza Woźniaka; książkę wydał Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2003
Autor: mtom/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia