Chronił Pierwszą Damę. "Zginął tak, jak ginie prawdziwy oficer"

 
Rodzina i przyjaciele pożegnali Marka Uleryka, funkcjonariusza BORRobert Koniec

- Chronił panią prezydentową do ostatnich chwil. Zginął tak, jak ginie prawdziwy oficer - mówił premier Donald Tusk podczas ceremonii pogrzebowej podporucznika Marka Uleryka z Biura Ochrony Rządu, który zginął w sobotę w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Funkcjonariusz czuwał nad bezpieczeństwem prezydentowej Marii Kaczyńskiej.

 
Pogrzeb Marka Uleryka (fot. Robert Koniec) Robert Koniec

Został w środę pochowany na cmentarzu parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Dziewierzewie (woj. kujawsko-pomorskie).

Chronił Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego

Uleryk urodził się 6 stycznia 1975 r. w Żninie na Pałukach. W BOR służył od 1 września 2003 r. Początkowo pilnował Pałacu Prezydenckiego, później krótko służył w ochronie prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego, następnie powierzono mu dbanie o bezpieczeństwo małżonki prezydenta Marii Kaczyńskiej.

Rodzina Uleryka wspomina, że Marek zawsze ciepło, z wielką sympatią mówił o prezydentowej. Podkreślał, że Maria Kaczyńska troszczyła się o swoich opiekunów, pytała, jakie przygotowano im miejsca noclegowe w czasie podróży, czy są najedzeni. Bardzo często rozmawiała z nimi, zachęcała do studiowania, tłumacząc, że od tego zależy ich dalsza kariera.

Marek Uleryk wychował się w Dziewierzewie koło Kcyni (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie do dziś mieszka jego rodzina. W młodości z pasją grał w piłkę nożną; był bramkarzem w drużynie miejscowego LZS. Ojciec Stanisław, obecnie 65-letni, był naczelnikiem Ochotniczej Straży Pożarnej.

Kochał sport

Służbę wojskową początkowo pełnił w jednostce artylerii w Toruniu, ale gdy dostrzeżono jego predyspozycje sportowe został przeniesiony do Wojskowego Klubu Sportowego Zawisza w Bydgoszczy. Trafił do sekcji spadochronowej. "Ulek", jak nazywali go szkoleniowcy i koledzy, szybko zgłębił tajniki dyscypliny. Jego trener Marek Traczykowski podkreśla, że z wielkim zapałem podchodził do treningów i zawodów.

Był wszechstronny, ćwiczył nie tylko skakanie ze spadochronem. Wyspecjalizował się w wieloboju spadochronowym, na który składają się: skoki w dzień i w nocy na celność lądowania, bieg przełajowy na dystansie 3 kilometrów, pływanie stylem dowolnym na 100 metrów i strzelanie z karabinka sportowego na odległość 50 metrów. W wieloboju dwukrotnie sięgnął po tytuł mistrza Polski. Był też instruktorem spadochroniarstwa.

W sekcji spadochronowej WKS Zawisza Uleryk oddał około tysiąca skoków. Po rozwiązaniu działającego na terenie klubu Wojskowego Ośrodka Szkolenia Sportowego podjął starania o podjęcie służby w jednostce GROM, a gdy to się nie powiodło, znalazł zatrudnienie w BOR. Był w trakcie studiów ekonomicznych.

- Był wspaniałym człowiekiem, kolegą. Bardzo oddany pracy i pani prezydentowej - podkreślają jego koledzy.

ONI ZGINĘLI - LISTA

Źródło: PAP, lex.pl

Źródło zdjęcia głównego: Robert Koniec