Przedłużenie władzy przez Xi Jinpinga w Chinach spotkało się z negatywnymi reakcjami rynków finansowych. Chociaż wielu Chińczyków ma dość surowych ograniczeń covidowych, w ściśle kontrolowanym chińskim internecie dozwolona jest tylko pełna aprobata partii i przewodniczącego.
Na zakończonym niedawno XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi Jinping zerwał z tradycją i przedłużył swoją władzę co najmniej o kolejne pięć lat. W kluczowych komitetach otoczył się wyłącznie lojalistami, co według ekspertów zwiastuje dalsze zacieśnianie kontroli nad społeczeństwem. Przemówienie Xi na zjeździe rozwiało nadzieje na odejście od wywołującej niezadowolenie społeczne surowej polityki "zero Covid". Ceny akcji na chińskich giełdach spadły, bo inwestorzy obawiają się, że partia będzie w coraz większym stopniu przedkładała ideologię i kontrolę nad wzrost gospodarczy.
Zaostrzenie cenzury w Chinach
Cenzorzy chińskiego internetu nie dopuszczają jednak do krytyki. Użytkownicy mediów społecznościowych Wechat i Weibo nie mogli swobodnie komentować wiadomości ze zjazdu, a widoczne były jedynie komentarze wychwalające partię – zwraca uwagę agencja Reutera. Niektórzy użytkownicy próbowali wyrażać swoją dezaprobatę w pośredni sposób, na przykład zamieszczając niezwiązane z innymi wiadomościami wpisy o treści "nie zgadzam się" po ogłoszeniu składu ścisłego kierownictwa partii. Takie wpisy były usuwane w ciągu kilku minut.
Obserwatorka chińskich mediów społecznościowych, redaktorka naczelna portalu What’s on Weibo Manya Koetse podkreśliła, że w okresie ważnych wydarzeń politycznych cenzura w Chinach zawsze się zaostrza. - Z tego, co widziałam, szczególnie w czasie sesji kończącej zjazd i po niej, cenzura wydawała się jeszcze ściślejsza – oceniła.
Pozostawiono jedynie pozytywne komentarze. "Gratulacje dla ojczyzny", "To wszystko dla wielkiego odrodzenia narodu chińskiego" – takie widnieją we wtorek pod wpisem znanego propagandysty Hu Xijina, do niedawna redaktora naczelnego związanego z partią dziennika "Global Times".
Krótko przed zjazdem cenzorzy usunęli z sieci wzmianki o proteście w Pekinie, gdzie na jednym z wiaduktów zawieszono transparenty wzywające do odejścia od polityki "zero Covid" oraz odwołania "despotycznego zdrajcy Xi Jinpinga". "Chcemy reform, a nie rewolucji kulturalnej" - napisano. Protest był szeroko komentowany na świecie, ale w Chinach został objęty całkowitą cenzurą.
Były sekretarz generalny partii wyprowadzony z sali
Podobnie było z incydentem, do którego doszło w Wielkiej Hali Ludowej na sesji zamykającej zjazd KPCh. Były sekretarz generalny partii Hu Jintao został nieoczekiwanie wyprowadzony z sali.
Powód nie jest znany, ale obserwatorzy oceniają ten moment jako upokorzenie Hu i symbol zacieśnienia władzy przez Xi, który pozbywa się potencjalnych rywali z kluczowych organów partii.
Incydent był szeroko komentowany na świecie, ale w chińskich mediach o nim nie informowano, a w mediach społecznościowych nie pozwolono na dyskusję i ograniczono możliwość wyszukiwania słów "Hu Jintao" i "Xi Jinping" – zauważył portal amerykańskiego Radia Wolna Azja.
Źródło: PAP