Zgodnie z oczekiwaniami chińskie władze potępiły spotkanie prezydenta USA Baracka Obamy z dalajlamą. W związku ze spotkaniem na dywanik chińskiego MSZ trafi też amerykański ambasador.
Wiceminister spraw zagranicznych Cui Tiankai wezwał do siebie ambasadora USA w Pekinie Jona Huntsmana, by przekazać mu "zdecydowany protest" w sprawie spotkania Obamy z duchowym przywódcą Tybetu, który Pekin określił jako "jaskrawe naruszenie" norm międzynarodowych.
Rzecznik chińskiego MSZ Ma Zhaoxu oświadczył też, że spotkanie "stanowiło pogwałcenie wielokrotnie formułowanego przez rząd USA stanowiska, że Tybet jest częścią Chin oraz, że Stany Zjednoczone nie popierają niepodległości Tybetu".
- Chiny wyrażają głębokie niezadowolenie i zdecydowany sprzeciw wobec tego spotkania - dodał rzecznik. Jednocześnie jednak Pekin wyraził nadzieję, że Waszyngton podejmie kroki zmierzające do uzdrowienia stosunków dwustronnych.
Tybet w ramach Chin
Tymczasem rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział, że prezydent Obama wyraził podczas czwartkowego spotkania "zdecydowane poparcie dla tożsamości religijnej, kulturowej i językowej Tybetu oraz dla przestrzegania praw człowieka wobec Tybetańczyków w ramach Chińskiej Republiki Ludowej".
Obama wyraził też zadowolenie, że władze chińskie wznowiły niedawno rozmowy z wysłannikami dalajlamy. Do takich kontaktów doszło w styczniu, po raz pierwszy od listopada 2008 r., jednak nie przyniosły one dotychczas rezultatów.
Źródło: PAP