Chińska defilada bez unijnej czołówki. Nie tylko przez Putina


Główni przywódcy UE najpewniej nie wezmą udziału we wrześniowej defiladzie wojskowej w Pekinie z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej - oświadczył w piątek przedstawiciel UE w Chinach Hans Dietmar Schweisgut. Wyraził zaniepokojenie takim pokazem siły.

Schweisgut wyjaśnił, że można się zastanawiać, czy defilada wojskowa w Pekinie będzie promować pojednanie czy też jeszcze bardziej poróżni kraje, które łączy trudna historia. Nawiązywał do chińsko-japońskich sporów terytorialnych na Morzu Wschodniochińskim i sporów dotyczących historii XX wieku.

Od kilkunastu miesięcy Chiny budują sztuczne wysepki na Morzu Południowochińskim, by wzmocnić swoją pozycję w sporach terytorialnych toczonych z Wietnamem, Filipinami, Malezją i Tajwanem.

Jak poinformował Schweisgut, do Pekinu zaproszono licznych europejskich liderów, ale na razie podjęto niewiele decyzji.

Ale może będzie Putin

- Nie mogę wypowiadać się w imieniu innych, ale myślę, że mało prawdopodobne jest, by główni szefowie instytucji UE wzięli udział w paradzie - powiedział dyplomata. - Wiem, że defiladę przedstawiano jako oznakę zaangażowania na rzecz pokoju, ale trzeba zrozumieć, że takie parady wojskowe zawsze wywołują zakłopotanie - dodał Schweisgut.

Przedstawiciel podkreślił, że prawdopodobna nieobecność liderów na paradzie nie oznacza, iż UE nie uznaje roli Chin podczas drugiej wojny światowej czy też nie szanuje cierpień Chińczyków podczas japońskiej okupacji z lat 1937-1945.

Chcący zachować anonimowość dyplomaci powiedzieli agencji Reutera, że niewielu przedstawicieli zachodnich państw stanie na trybunie obok prezydenta Chin Xi Jinpinga. Obawy zachodnich rządów wywołuje m.in. oczekiwana obecność na defiladzie prezydenta Rosji Władimira Putina oraz rosyjskich żołnierzy.

Xi, w przeciwieństwie do większości przywódców zachodnich, wziął 9 maja udział w paradzie wojskowej z okazji Dnia Zwycięstwa na placu Czerwonym w Moskwie.

Pokaz siły

Będzie to pierwsza parada wojskowa, od kiedy prezydent Xi pod koniec 2012 roku został szefem Komunistycznej Partii Chin i zwierzchnikiem sił zbrojnych, a także prezydentem Państwa Środka na początku 2013 roku.

Według części zachodnich mediów Pekin, podobnie jak Moskwa, wykorzystuje obchody zakończenia II wojny światowej w bieżącej walce politycznej i do pokazu własnej siły militarnej. Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" bez ogródek pisze, że "kto przyjmie zaproszenie do Pekinu, ten ugnie się przed chińskimi aspiracjami do panowania".

Według "Financial Timesa" zachodni przywódcy i dyplomaci mają do podjęcia bardzo trudną decyzję. Z jednej strony zależy im na dobrych stosunkach z Chinami, a z drugiej obawiają się, że przyjęcie zaproszenia na paradę zostanie odebrane jako poparcie tego kraju w jego toczącym się sporze z Japonią, w którym dużą rolę odgrywa historia japońskiej agresji, ludobójstwa i okrucieństw, jakich dopuszczali się w okupowanych Chinach japońscy żołnierze.

Podczas wizyty szefa polskiego MSZ Grzegorza Schetyny w Pekinie chińskie władze potwierdziły zaproszenie prezydenta elekta Andrzeja Dudy na paradę.

Autor: fil//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: