Zabierają dzieci pod pretekstem pomocy, a wywożą do domów publicznych. W Nepalu chaos po trzęsieniu ziemi wykorzystują handlarze ludźmi. Czy wspólnota międzynarodowa stanie na wysokości zadania i pomoże? Materiał programu "Fakty z Zagranicy" TVN24 Biznes i Świat.
Nepal to jeden z najbiedniejszych krajów świata. W trzęsieniu ziemi, które wystąpiło tutaj pod koniec kwietnia 2015 roku, zginęło blisko 9 tys. ludzi, a dziesiątki tysięcy innych zostały rannych. Co najmniej trzy miliony Nepalczyków straciło dach nad głową.
Władze w Katmandu przewidują, że sama odbudowa kraju pochłonie 6 mld dolarów. To ogromna kwota, biorąc pod uwagę, że do budżetu z podatków wpłynie w tym roku zaledwie 3,9 mld dolarów.
"Machali do nas z nadzieją, że wylądujemy"
Swoją cegiełkę do odbudowy zniszczonego kraju dołożyli także Polacy.
- Staraliśmy się wygrać ten wyścig z czasem i zbudować schronienia przed deszczami monsunowymi - powiedział w rozmowie z "Faktami z Zagranicy" Łukasz Szozda z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. - Zniszczenia na prowincji poza Katmandu są tak duże, że nasze działania były tylko kroplą w morzu potrzeb.
- Najbardziej utkwiło mi w pamięci, jak lecieliśmy helikopterami z pomocą i widzieliśmy z góry, jak machają do nas ludzie, którzy mają domy oddalone od najbliższych miejscowości o kilka dni drogi. Machali do nas z nadzieją, że wylądujemy - wspominał Radosław Araszkiewicz z Polskiej Akcji Humanitarnej.
Dramat dzieci
Bieda i pora monsunowa to jednak nie jedyne problemy w Nepalu. W miastach pojawiają się handlarze ludźmi, którzy obiecują, że oddane pod ich opiekę dzieci zostaną posłane do szkół. W rzeczywistości wywożą je do na przykład do domów publicznych.
UNICEF alarmuje, że od kwietnia z rąk przemytników uratowano tam ponad 200 dzieci.
Autor: pk//plw / Źródło: Fakty z zagranicy