"Cały region może stanąć w ogniu". Pozbawili obywatelstwa ważnego duchownego


Władze rządzonego przez sunnicką dynastię Bahrajnu pozbawiły obywatelstwa wysokiego rangą duchownego szyickiego, szejka Isę Kasima. Zarzucono mu "nawoływanie do sekciarstwa i przemocy" - oświadczył szef MSW Bahrajnu szejk Raszid al-Chalifa.

W reakcji Departament Stanu USA wydał oświadczenie, w którym wyraził zaniepokojenie działaniem władz Bahrajnu, gdzie większość stanowią szyici. Jak określił rzecznik Departamentu John Kirby, USA nie mają informacji o żadnym wiarygodnym dowodzie, który miałby usprawiedliwić te kroki. W komunikacie MSW Bahrajnu opublikowanym przez oficjalną agencję prasową BNA czytamy, że szejk Kasim wykorzystywał forum religijne, by służyć "zagranicznym interesom" i "nawoływać do sekciarstwa i przemocy". "W swoich przemówieniach i fatwach (nakazach religijnych z mocą prawa) przyjął teokrację i ustanowił całkowite posłuszeństwo wobec przywódców religijnych" - ocenił minister spraw wewnętrznych.

Manifestacja na ulicach

Szejk Kasim, imam w meczecie w Diraz na przedmieściach stołecznej Manamy, znany jest z krytyki rodziny panującej, którą głosi w swoich cotygodniowych kazaniach.

Tuż po ogłoszeniu decyzji na ulice Dirazu wyszły tysiące manifestantów, którzy wymachiwali zdjęciami szejka Kasima i skandowali hasła wrogie wobec króla szejka Hamada ibn Isy al-Chalify. Zdaniem wielu organizacji praw człowieka to władze w Manamie stosują przemoc, tłumiąc trwające od 2011 roku masowe prodemokratyczne protesty szyitów domagających się wolnych wyborów i przekształcenia absolutystycznego ustroju państwa w monarchię konstytucyjną. W reakcji na poniedziałkową decyzję władz Hezbollah - radykalna szyicka organizacja z Libanu - wezwał ludność Bahrajnu, by zdecydowanie wyraziła swój gniew i wściekłość; zapowiedział, że działanie Manamy pociągnie za sobą poważne konsekwencje dla "skorumpowanego dyktatorskiego reżimu" w Bahrajnie.

Oświadczenie w tej sprawie wydał także dowódca zagranicznych operacji Gwardii Rewolucyjnej szyickiego Iranu, generał Ghasem Solejmani. Ostrzegł władze w Manamie, że w wyniku ich decyzji może dojść do "walki zbrojnej". Król "al-Chalifa z pewnością wie, że ten atak na szejka Kasima to przekroczenie czerwonej linii, co sprawi, że Bahrajn i cały region mogą stanąć w ogniu oraz nie pozostawi ludności innego wyjścia jak uciekanie się do zbrojnego oporu - głosi oświadczenie generała. - Al-Chalifa z pewnością za to zapłaci, a jego krwiożerczy reżim zostanie obalony".

Uderzenie w przeciwników reżimu

Pozbawienie obywatelstwa przywódcy szyitów jest kolejnym krokiem wymierzonym w opozycję w Bahrajnie. W maju karę więzienia dla uwięzionego od grudnia 2014 r. Alego Salmana - szefa największego ruchu opozycyjnego Wefak - wydłużono z czterech do dziewięciu lat. Zarzuca się mu m.in. udział w spisku przeciw reżimowi i nawoływanie do nieposłuszeństwa. Następnie władze nakazały, by Wefak zawiesił działalność. Także wówczas Waszyngton oświadczył, że jest "głęboko zaniepokojony" działaniami Manamy.

Jak zauważa AFP, władze Bahrajnu wielokrotnie pozbawiały obywatelstwa oponentów reżimu. Manama zarzuca swoim przeciwnikom stosowanie przemocy; nazywa ich "terrorystami wspieranymi przez spiskowców z Iranu"

Autor: kg\mtom / Źródło: PAP