Była propaganda, jest rzeczywistość. Rosjanie mówią prawdę o superbombowcach

Władimir Putin na pokładzie bombowca strategicznego Tu-160
Władimir Putin na pokładzie bombowca strategicznego Tu-160
kremlin.ru
Tu-160 są dumą Rosjankremlin.ru

Po dwóch miesiącach od ogłoszenia przez Rosjan wznowienia produkcji bombowców strategicznych Tu-160 na jaw wychodzi prawda kryjąca się za tą propagandową zagrywką. Nowe maszyny mają się pojawić nie już teraz, ale dopiero po 2023 roku i na dodatek opóźnią pracę nad bombowcem nowej generacji PAK-DA. Początkowo zapewniano, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Jest możliwe, że żadnego zupełnie nowego superbombowca w ogóle nie będzie.

O tym, że Rosjanie nie mówią wszystkiego przy okazji ogłaszania wznowienia produkcji Tu-160, pisaliśmy jeszcze w maju. Oczywiste było, że muszą kolorować rzeczywistość, tak jak to często robią w odniesieniu do swoich planów zbrojeniowych. Głośne i mało precyzyjne deklaracje mają podbudowywać morale narodu przesłaniem o potędze wojska Rosji i wywoływać obawy u rywali na Zachodzie.

PAK-DA jednak z opóźnieniem

Po dwóch miesiącach od pierwszych deklaracji na temat Tu-160 rosyjskie ministerstwo obrony bez specjalnego rozgłosu precyzuje swoje plany. Wiceminister Jurij Borysow powiedział dziennikarzom, że produkcja nowych maszyn ma się rozpocząć w 2023 roku. Określał je jako Tu-160M2 i deklarował, że będą zupełnie nowe względem latających obecnie podstawowych Tu-160. Te są powoli modernizowane do standardu M, czyli wymieniana jest w nich część elektroniki rodem z lat 80.

Borysow powiedział przy okazji drugą ważną rzecz. Otóż projekt PAK-DA, czyli całkowicie nowego bombowca następnej generacji, zostanie „trochę przesunięty za rok 2023”. - Inaczej to nie miałoby sensu - stwierdził wiceminister, mając na myśli produkowanie równolegle Tu-160M2 i PAK-DA. Zweryfikował tym samym powtarzane dotychczas nieustannie zapewnienia o tym, że prace nad nowymi Tu-160 nie wpłyną na program bombowca nowej generacji.

Różni rosyjscy oficjele ciągle uparcie twierdzą, że PAK-DA wzbije się do pierwszego lotu jeszcze przed końcem tej dekady. Zachwalają, jak niezwykła i unikalna będzie to maszyna, „niemająca odpowiedników na świecie”. Produkcja seryjna ma się rzekomo rozpocząć po 2023 roku, czyli równolegle do zmodernizowanych Tu-160.

Nie będzie dwóch maszyn, ale jedna?

Z różnych, często sprzecznych informacji płynących z rosyjskiego wojska i przemysłu zbrojeniowego wyłania się jednak powoli obraz tego, jak naprawdę będzie wyglądać produkcja nowych rosyjskich bombowców. Budowanie równolegle dwóch różnych maszyn strategicznych - dużych, skomplikowanych i bardzo drogich - jest nierealne. Rosji na to nie stać. Nawet znacznie bogatsze wojsko USA nie próbuje w obecnych czasach takich rzeczy.

Wszystko wskazuje na to, że PAK-DA i Tu-160M2 będą po prostu tym samym. Maszyna prawdopodobnie będzie ogólnie oparta o Tu-160, ale bardzo zmodyfikowana i z nowym wachlarzem uzbrojenia. PAK-DA jest tylko określeniem dla całego programu „perspektywicznego kompleksu lotniczego - daleki zasięg”. Jego owocem formalnie może być Tu-160M2, o którym mówił Borysow.

Taki wariant pozwoli zaoszczędzić pieniądze i przyśpieszyć prace. W obliczu problemów finansowych Rosji i braków w jej przemyśle zbrojeniowym to rozsądna opcja. Nie jest jednak atrakcyjna propagandowo, więc nie należy się spodziewać, aby Kreml się chwalił takimi planami. Być może podana przez Borysowa nazwa Tu-160M2 z czasem zostanie zmieniona tak, aby nie było wrażenia, że nowy bombowiec jest oparty na konstrukcji z lat 70.

Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl, TASS, Ria Novosti

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 3.0 | Aleks Beltiukow