W tamtej chwili pomyślałam, jak to musi wyglądać z perspektywy mieszkańców Ukrainy, dla których taki huk wydawałby się niemal ciszą - relacjonuje początek buntu wagnerowców mieszkanka Rostowa nad Donem, cytowana przez rosyjski niezależny portal informacyjny Meduza. Reakcje Rosjan na sobotnie wydarzenia opisali również zagraniczni korespondenci.
W niedzielę, dzień po zakończeniu zbrojnej rebelii Jewgienija Prigożyna i podległej mu Grupy Wagnera - prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej - ruch na ulicach Moskwy "odbywał się płynnie, a ludzie spacerowali po zabytkowej okolicy Kremla" - przekazała agencja Reutera, dodając: "Pobliski plac Czerwony pozostawał zamknięty, ale poza tym niewiele wskazuje na zwiększone środki bezpieczeństwa". Po rozpoczęciu buntu Prigożyna w stolicy Rosji wprowadzono reżim antyterrorystyczny i specjalne środki bezpieczeństwa.
Moskwa dzień po buncie Grupy Wagnera
Tego samego dnia dziennikarka brytyjskiej stacji Sky News Diana Magnay miała zostać zapytana przez jednego z turystów, dlaczego nie może wejść na słynny plac. "Wydawał się zaskoczony" - przekazała moskiewska korespondentka w tekście na portalu nadawcy. Magnay rozmawiała z Rosjanami o ich reakcjach na sobotnie wydarzenia. "Wydawali się wstrząśnięci" - oceniła.
- Byłam w szoku i nie wiedziałam, co robić. Pomyślałam, że powinnam przenieść się do Petersburga - powiedziała dziennikarce Irina z miasta Widnoje, trzy kilometry na południe od stolicy. Widziała "wiele pojazdów wojskowych w pobliżu swojego domu". - Sytuacja była bardzo zła i wyglądało na to, że rząd nie wiedział, co robić - stwierdziła kobieta.
Inna rozmówczyni Magnay, poproszona o komentarz na temat rebelii, odpowiedziała: - Nie chcę wchodzić w politykę. Dzięki Bogu możemy chodzić po centrum Moskwy i wszystko jest w porządku! - dodała. Z kolei pochodzący z Rostowa nad Donem mężczyzna, który nie zgodził się na nagranie rozmowy, wyszeptał według słów dziennikarki "pełną przekleństw" tyradę przeciwko Władimirowi Putinowi, zakończoną słowami "Chwała Ukrainie!".
Początek rebelii Prigożyna. "Byłam przerażona"
Rosyjski niezależny portal informacyjny Meduza w sobotę opublikował relacje swoich czytelników, także tych z Rostowa nad Donem, do którego wagnerowcy weszli tego samego dnia nad ranem. "Regularnie widujemy tutaj przelatujące śmigłowce i samoloty, ale ten dźwięk był znacznie dłuższy i głośniejszy" - opisała Daria "dudnienie" nad swoją dzielnicą, które usłyszała około godziny pierwszej w nocy. "Szczerze mówiąc, byłam przerażona. W tamtej chwili pomyślałam, jak to musi wyglądać z perspektywy mieszkańców Ukrainy, dla których taki huk wydawałby się niemal ciszą" - napisała.
Tatiana, również pochodząca z Rostowa nad Donem, o rebelii dowiedziała się około godziny później. Jak zaznaczyła, początkowo "myślała, że to fake news". Jelizawieta z Moskwy przekazała Meduzie, że o buncie przeczytała, kiedy obudziła się w sobotę. "To jak początek wojny, kiedy kładziesz się do łóżka w mniej więcej znanej (ale jednak strasznej) sytuacji, a następnego ranka boisz o życie swoich bliskich" - oceniła.
Źródło: Reuters, Sky News, meduza.io