Bułgaria wysłała wojska na granicę z Macedonią


Sytuacja w Macedonii może się pogorszyć, dlatego musimy być gotowi, również po to, by przyjąć uchodźców - powiedział w czwartek premier Bułgarii Bojko Borysow i zarządził wysłanie dużych oddziałów armii na granicę z Macedonią. To pokłosie trwającej dwa dni (9-10 maja) bitwy o miasto Kumanowo, w której macedońska policja starła się z albańskimi ekstremistami. W walce zginęło 18 osób, a ponad 30 zostało rannych.

Bułgaria wzdłuż granicy z Macedonią utrzymuje od kilkunastu lat oddziały wojska, ale są one stosunkowo nieliczne. Jednak od 2001 r., gdy Macedonia i Albania z powodu walki mniejszości albańskiej w tym pierwszym kraju o większą autonomię doprowadziła Skopje i Tiranę na skraj wojny, Bułgarzy patrzą na swojego sąsiada z nieufnością.

Wojsko na granicy

W czwartek premier Borysow zdecydował więc o zwiększeniu kontyngentu wzdłuż zachodniej granicy kraju. Dodał, że w razie konfliktu, Bułgaria byłaby w stanie przyjąć bez problemu „90 tysięcy Macedończyków mających bułgarskie paszporty”.

Słowa Borysowa są raczej niepotrzebne, bo wygląda na to, że sytuacja w Macedonii po starciu macedońskiej policji z grupą albańskich ekstremistów oskarżonych o planowanie zamachów terrorystycznych, powoli wraca do normalności.

Tym niemniej, sama decyzja Bułgarii pokazuje niepokój, z jakim wszyscy sąsiedzi Macedonii i Kosowa (z którego przybyli ekstremiści - red.) obserwują sytuację w tych krajach i napięcia pomiędzy przedstawicielami dwóch narodów.

Bitwa w Kumanowie

9 i 10 maja w Kumanowie na północy Macedonii miała miejsce ciężka bitwa pomiędzy oddziałami specjalnymi policji i grupą zbrojną określoną przez władze w Skopje jako "terrorystów przybyłych z innego kraju".

W walkach w mieście, w których użyto m.in. wozów opancerzonych, zginęło ośmiu policjantów, a ponad 30 zostało rannych. Zginęło też 10 kosowskich Albańczyków, a kolejnych 30 się poddało i przebywa obecnie w areszcie. Postawiono im już zarzuty "przygotowywania zamachów terrorystycznych".

Bitwa w Kumanowie odbiła się szerokim echem w Europie i skłoniła Unię Europejską i NATO do wystosowania apelu do macedońskich władz oraz mniejszości albańskiej w tym kraju o powściągliwość i zachowanie spokoju.

Po akcji policji sprzed tygodnia, w rządzie w Skopje doszło do dwóch dymisji. Ze stanowiskami pożegnali się szefowie MSW i ministerstwa transportu. Dymisję złożył też szef wywiadu.

W Macedonii żyje ponad 25-proc. mniejszość albańska. Wielu Albańczyków przybyło do Macedonii po wojnie w Kosowie w latach 1998-99, w której naprzeciwko siebie stanęli Albańczycy i Serbowie.

Autor: adso/sk/kwoj / Źródło: blic.rs, aljazeera.net, telegraf.rs