Protesty przed budynkiem parlamentu. "Powinniśmy powstrzymać parodię konstytucji"

Źródło:
PAP

Od blisko dwóch miesięcy w Bułgarii trwają protesty antyrządowe. Organizatorzy demonstracji, którzy wzywają do dymisji premiera Bojko Borisowa i prokuratora generalnego Iwana Geszewa, wystosowali apel o kolejny ogólnonarodowy wiec.

Organizatorzy protestów w sobotę ogłosili 10 września datą "wielkiego narodowego powstania II". Zarzucają ekipie rządzącej korupcję. Poprzedni duży protest odbył się w środę w Sofii i zakończył brutalną interwencją policji oraz zatrzymaniem ponad 150 osób. Poważne obrażenia odniosło trzech dziennikarzy, w tym fotoreporter AFP, którym zniszczono sprzęt. Jeden z dziennikarzy, piszący dla amerykańskich mediów Dimitar Kenarow, zamierza podać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Bułgarii do sądu.

"W przyszły czwartek wszyscy wolni Bułgarzy muszą powstać. Weźcie urlop, wezwijcie przyjaciół. Wszyscy o godz. 8 przed parlamentem. Powinniśmy powstrzymać parodię konstytucji" – głosi wezwanie. Protest ma być skierowany przeciwko wniesionemu przez partię Borisowa projektowi konstytucji, scharakteryzowanemu przed prawników jako "nieudolny" i ostro skrytykowanemu przez prezydenta Rumena Radewa, który popiera antyrządowe protesty.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Wraca miasteczko namiotowe przed parlamentem

W piątek wieczorem protestujący ponownie postawili zlikwidowane wcześniej przez policję miasteczko namiotowe przed parlamentem. Jednak w sobotę rano namiotów nie było. Według oficjalnego komunikatu MSW usunięto je "na żądanie policji". - Żądaniu towarzyszyło siedem wozów policyjnych, zabieranie dokumentów tożsamości i mandaty – oświadczył jeden z uczestników protestu wypowiadając się dla radia publicznego.

W sobotę wieczorem protest trwał nadal. Organizatorzy emitowali nagrania wypowiedzi premiera Borisowa, opublikowane po raz pierwszy w czerwcu, zawierające obraźliwe słowa pod adresem unijnych liderów, prezydenta Radewa i oponentów politycznych. Jednocześnie pięć dyżurnych składów sofijskiego sądu rozpatrywało wnioski prokuratury o zastosowanie środków zapobiegawczych wobec 30 osób zatrzymanych podczas zamieszek. Większość zatrzymanych uwolniono już w czwartek. W sobotę sąd odrzucił 29 z 30 wniosków o aresztowanie.

Protestujący postawili jednak pytanie, dlaczego prokuratura wystąpiła z wnioskiem o areszt tylko dla 30 osób, skoro w noc zamieszek mówiła o 60 prowokatorach ze środowiska kryminalnego. - Gdzie są pozostali? – pytano. Media podały już w czwartek, że żaden z prowokatorów, rzucających petardami i kamieniami w policję, nie został zatrzymany, a funkcjonariusze przystąpili do działań siłowych dopiero po wycofaniu się tych ludzi.

Autorka/Autor:asty/dap

Źródło: PAP