Dla miłośników szybkich i pięknych samochodów to tragedia. Bugatti Veyron, którego wartość sięga nawet dwóch milionów dolarów, wpadło do jeziora. Zdarzenie zarejestrowali przypadkowi świadkowie, a film umieścili w internecie. Zrobił furorę - w ciągu dwóch dni obejrzało je ponad 350 tysięcy osób.
Do "wodowania" samochodu doszło w środę w miejscowości La Marque, niedaleko Houston w Stanach Zjednoczonych.
Bugatti prowadził 34-letni Andy Lee House, właściciel salonu samochodowego. W rozmowie z dziennikiem "The Daily News" tłumaczył, że podczas jazdy rozproszył go ptak, a pod siedzenie wpadł mu telefon. Gdy po niego sięgał, auto zniosło w prawo - wprost do jeziora. Kierowca zastrzega jednak, że podczas jazdy nie rozmawiał przez telefon. Ze zdarzenia wyszedł bez szwanku.
Moja miłość samochód
"Lądowanie w jeziorze" zostało nagrane telefonem komórkowym przez ludzi, którzy jechali swoim samochodem obok Bugatti. Dwa dni później film wrzucili do sieci, czym wywołali niemałe poruszenie fanów motoryzacji. Jedni nazywali go głupcem, inni ubolewali nad losem, ale... ekskluzywnego auta.
Właściciela samochodu zaskoczyła - jak powiedział - troska internautów. Z tego powodu postanowił wydać krótkie oświadczenie, w którym opowiedział o sobie i swoim Bugatti. - Moje egzotyczne samochody zabieram na szkolne imprezy, wyścigi i pozwalam na robienie sobie z nimi zdjęć, a nawet przejażdżki. (...) Mówcie o mnie co chcecie, ale w niebie jest człowiek, który teraz na mnie patrzy i to jest najważniejsze.
Na całym świecie wyprodukowano zaledwie 200 samochodów Bugatti Veyron. Model ten jest jednym z najszybszych i najdroższych aut. Może osiągnąć maksymalną prędkość 407,8 km/h. Do setki rozpędza się w 2,5 sekundy. Został nazwany na cześć kierowcy wyścigowego Pierre'a Veyrona, który wygrał 24-godzinny wyścig Le Mans w 1939, ścigając się dla firmy Bugatti.
Źródło: galvnews.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: galvestondailynews.com