Jeden z czołowych włoskich polityków, Pier Ferdinando Casini, zaapelował o bojkot piłkarskich mistrzostw Europy na Ukrainie z powodu sprawy Julii Tymoszenko. Wcześniej do bojkotu ukraińskiej części mistrzostw wezwał lider największej niemieckiej partii opozycyjnej, SPD, Sigmar Gabriel - Politycy muszą uważać, gdyż mogą stać się klakierami reżimu - powiedział Niemiec.
W apelu opublikowanym na stronie internetowej dziennika "Il Messaggero" Casini, były przewodniczący włoskiej Izby Deputowanych, zapytał: "Czy Europa zapomniała o Julii Tymoszenko?".
Przypomniał, że niedawno w Rzymie przebywała jej córka, by uwrażliwić międzynarodową opinię publiczną na los swej matki, która w tych dniach rozpoczęła strajk głodowy i - jak oświadczyła - została pobita. - To, że w obliczu jej uwięzienia, które budzi bardzo poważne podejrzenia machinacji politycznych, Europa wciąż zachowuje milczenie, tak jakby to, co się w niej działo, jej nie dotyczyło, jest całkowicie nie do przyjęcia - napisał Casini w apelu o zbojkotowanie ukraińskiej części Euro.
W imię poszanowania praw człowieka
To, że w obliczu jej uwięzienia, które budzi bardzo poważne podejrzenia machinacji politycznych, Europa wciąż zachowuje milczenie, tak jakby to, co się w niej działo, jej nie dotyczyło, jest całkowicie nie do przyjęcia. Pier Ferdinando Casini
Włoski deputowany przypomniał, że 1 marca tego roku podczas szczytu Europejskiej Partii Ludowej były premier Silvio Berlusconi wystąpił z propozycją takiego właśnie bojkotu. Casini podkreślił, że w pełni się z nim zgadza.
- Za kilka tygodni reflektory na kontynencie będą skierowane na Ukrainę, kraj, który aspiruje do tego, by wejść do Unii Europejskiej. Uważam, że bez demagogii, ale z determinacją jakaś forma bojkotu może i powinna zostać rozważona przez Unię, która musi dawać o sobie znać nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale także - i po pierwsze - w sprawie poszanowania praw człowieka, jeśli nie chce zredukować się do jednostki geograficznej bez znaczenia - oświadczył Casini.
Przywołał przykład Bahrajnu, gdzie - "pod znakiem hipokryzji", jego zdaniem - odbył się wyścig Formuły 1, podczas gdy w pobliżu siły władz stosowały represje i przemoc wobec uczestników protestów.
- Pragnę, by wobec przypadku Julii Tymoszenko i w imię poszanowania praw człowieka i politycznych, negowanych na Ukrainie, świat piłki nożnej, a jeszcze wcześniej europejska polityka nie okazały podobnej zimnej niewrażliwości - dodał Casini. Według niego byłby to "kolejny spektakularny samobójczy gol".
Niemiecka lewica wzywa do bojkotu
Wcześniej apel o zbojkotowanie Euro wystosował szef SPD Sigmar Gabriel. Wyraził ponadto swoje wątpliwości co do dalszego rozwoju stosunków Unii Europejskiej z Ukrainą. - Dopóki na Ukrainie trzyma się ludzi z powodów politycznych w więzieniach, tak długo nie można utrzymywać normalnych stosunków z tym krajem. W tych warunkach nie można ratyfikować umowy o stowarzyszeniu Ukrainy z UE - wyjaśnił Gabriel.
Niemiec wezwał też polityków ze swojego kraju do bojkotowanie Euro 2012, bowiem "być może będą siedzieli na stadionach obok dyrektorów więzień i pracowników tajnej policji" - powiedział Gabriel w wywiadzie dla gazety "Bild am Sonntag", dodając: - W razie wątpliwości nie powinno się jechać (na Ukrainę).
Kara za Tymoszenko
To nie jedyny objaw niezadowolenia Niemców z rozwoju sytuacji na Ukrainie. W środę prezydent RFN Joachim Gauck odwołał wizytę na Ukrainie na znak protestu przeciwko postępowaniu władz tego kraju wobec byłej premier Julii Tymoszenko. Chodzi zwłaszcza o użycie siły przez strażników więziennych, którzy starali się zmusić osadzoną do udania się do szpitala.
Decyzja prezydenta spotkała się z przychylnym przyjęciem przez prasę i polityków. "To właściwy sygnał, chociaż podjęta z takim wyprzedzeniem decyzja o anulowaniu wizyty jest faktem niecodziennym" - napisał dziennik "Leipziger Zeitung".
Ograniczony bojkot Euro 2012 ogłosiła też komisarz UE Viviane Reding, która nie pojedzie na mecz otwierający Euro 2012. W liście do UEFA wyraziła zaniepokojenie co do przestrzegania praw człowieka na Ukrainie. Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz ds. sprawiedliwości Reding napisała, że nie może się udać na to wydarzenie "ze względów instytucjonalnych" i wyraża, "swe głębokie osobiste zaniepokojenie sytuacją (z przestrzeganiem) praw człowieka na Ukrainie".
Niestabilna Ukraina
Wątpliwości co do zasadności przyjeżdżania na mecze Euro 2012 spotęgowały piątkowe zamachy w Dniepropietrowsku.
Jak podkreśla gazeta "Sueddeutsche Zeitung", Zachód powinien po tych wydarzeniach uświadomić sobie, że Ukraina jest młodym państwem, które może pochwalić się dopiero 20-letnia tradycją. Pod wieloma względami walczy jeszcze o swoją tożsamość i swoje miejsce w Europie. "Wszystkie dyplomatyczne poczynania, także związane z turniejem Euro 2012, powinny służyć jednemu celowi: stabilizacji kraju" - czytamy w konkluzji.
Problemy z prawem
Pomimo coraz ostrzejszych kroków podejmowanych w związku z traktowaniem Tymoszenko, na Ukrainie rozpoczynany jest właśnie jej kolejny proces. Kolejna rozprawa przed sądem rejonowy w Charkowie ma się odbyć 21 maja. Ustalono tak odległą datę w związku ze złym stanem zdrowia Tymoszenko. Była premier od miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, które nie pozwalają jej chodzić.
Teraz była premier odpowiada za machinacje finansowe z lat 90. Prokuratura twierdzi, że Tymoszenko ponosi odpowiedzialność za przestępstwa finansowe popełnione przez firmę Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), na której czele stała w latach 1995-97. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, Tymoszenko może zostać skazana nawet na 12 lat pozbawienia wolności.
Obecnie 51-letnia Tymoszenko odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier odsiaduje swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie. W ubiegły wtorek Tymoszenko ogłosiła w więzieniu strajk głodowy. Jak oświadczyła, została pobita przez strażników, którzy w nocy z 20 na 21 kwietnia siłą wywieźli ją z więzienia do szpitala. W piątek ukraińskie media opublikowały zdjęcia byłej premier, na której ciele widnieją sińce.
Źródło: PAP