- Ameryka jest zmęczona, tam (do Syrii - red.) nie wejdzie ani jeden żołnierz amerykański - przekonywał w "Faktach po Faktach" prof. Szewach Weiss, b. ambasador Izraela w Polsce. Nie wykluczył jednak międzynarodowej akcji rakietowej lub lotniczej. - Bliski Wschód się pali - ocenił.
- Skończył się czas, że Ameryka zawsze będzie miała działanie z krwią i ofiarami - powiedział Weiss. Stwierdził, że USA nie rozpoczną kolejnej wojny i nie ruszą na Syrię. - Popieram Obamę, jego intelektualną ostrożność - wyznał b. ambasador.
Wyjaśnił, że podoba mu się podejście prezydenta USA do spraw międzynarodowych i jego konsekwencja. M.in. to, że Obama - zdaniem Weissa - zdaje sobie sprawę, że transformacja ustrojowa ku demokracji trwa przez pokolenia. - Jest potrzebna kultura, głęboki stosunek do praw człowieka, kobiet, wolne wybory, mniej konfliktów etnicznych i religijnych, wolna prasa. To trwa - wyjaśnił b. ambasador.
Co na to Izrael?
Podkreślił jednak, że jego zdaniem Izrael nie będzie się mieszał w konflikt syryjski, który jest "wewnętrzną sprawą".
Państwo może zareagować tylko w chwili "egzystencjonalnej samoobrony". Nie chciał wyjaśnić, co stoi za tym pojęciem.
Konflikt w Syrii
Konflikt w Syrii wybuchł w marcu 2011 roku i z czasem przekształcił się w wojnę domową. Według danych ONZ dotychczas zginęło w nim ponad 100 tysięcy osób.
Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło. Syryjskie władze stanowczo zaprzeczają oskarżeniom.
Autor: pk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24