W bazie wojskowej w Mar del Plata, do której miał przypłynąć zaginiony w zeszłą środę okręt ARA San Juan, czekają rodziny i bliscy załogi. - Nie tracimy nadziei, wiem, że wrócą. Są dobrze przygotowani - mówi jedna z kobiet.
Z załogą okrętu ARA San Juan nie ma kontaktu od 15 listopada. Na Atlantyku nadal trwa akcja poszukiwawcza. Argentyńskie wojsko pokazało nagrania z operacji, na których widać, z jak trudnymi warunkami mierzą się poszukujący.
"Jesteśmy zjednoczeni"
Rodziny i znajomi zaginionych zbierają się w porcie, czekając na powrót bliskich.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Cały czas czekamy na telefon z wiadomością, że okręt został odnaleziony, ale jak na razie niestety nic takiego się nie wydarzyło - mówi w rozmowie z dziennikarzami krewna jednego z członków załogi.
- Jestem dumna, że jesteśmy w tych chwilach zjednoczeni jako naród. Mam nadzieję, że członkowie załogi to zobaczą, gdy już do nas wrócą. Będą z nas dumni, wiedząc, że się nie poddaliśmy, że o nich nie zapomnieliśmy - podkreśla.
W bazie, do której miała przypłynąć jednostka, czekają również osoby spoza rodzin zaginionych. - Nie znam osobiście członków załogi, ale wspieram ich. Jako Argentyńczycy musimy być teraz razem - tłumaczy jeden z mieszkańców miasta Mar Del Plata. - Mam rodzinę w marynarce wojennej i sam również jestem marynarzem. Identyfikuję się z załogą i ta sprawa dotyka mnie bezpośrednio - dodaje inny ze zgromadzonych w porcie mężczyzn.
"Na pewno wrócą"
Baza wojskowa w Mar del Plata, do której miała przypłynąć łódź, została ozdobiona flagami oraz wiadomościami ze słowami wsparcia.
- Na pewno wrócą. Trzeba mieć wiarę, że wrócą - mówi siostra jednego z oficerów. - Nie tracimy nadziei, wiem, że wrócą, bo są wyspecjalizowanym personelem, są dobrze przygotowani - dodaje Luisa, matka Ricarda Alfara, jednego z członków załogi. - Nastrój się zmienia. Czasami czuję głęboki smutek, bo myślę o najgorszym, a czasami myślę, że wrócą - tłumaczy Marcela Tagliapiedra, szwagierka porucznika Fernando Ariela Mendozy. - Dlatego tak ważne jest wsparcie od ludzi - dodaje.
Matka tego samego porucznika, Maria Rosa Belcastro, mówi, że wciąż jest "niepewna, ale spokojna". - Czekam na potwierdzenie dobrych wieści. Czujemy wsparcie ludzi, którzy przychodzą, aby zostawić wiadomości - mówi.
"Rosną nasze obawy o rezerwy tlenu"
Argentyńska marynarka poinformowała, że poszukiwania z udziałem jednostek nawodnych i lotnictwa Argentyny, a także kilku krajów, w tym USA i Brazylii, znalazły się w "krytycznej fazie". Kontakt z okrętem został utracony 15 listopada. - Rosną nasze obawy o rezerwy tlenu na pokładzie jednostki - powiedział we wtorek wieczorem czasu lokalnego rzecznik argentyńskiej marynarki wojennej Enrique Balbi.
Gdy utracono łączność z San Juan, okręt znajdował się w odległości około 432 kilometrów od wybrzeży Patagonii. ARA San Juan w poniedziałek 13 listopada opuścił port Ushuaia w południowej Argentynie na Ziemi Ognistej. Na jego pokładzie było 44 członków załogi.
Najnowszy, ale niemłody
ARA San Juan to jednostka produkcji niemieckiej, napędzana silnikiem Diesla, a w zanurzeniu elektrycznym. Jednostka zwodowana została w 1983 roku i jest najnowszym z trzech okrętów podwodnych argentyńskiej marynarki wojennej. Według specjalistów z Jane's Sentinel w 2008 roku w Argentynie okręt przeszedł przebudowę, podczas której wymieniono cztery silniki Diesla i silnik elektryczny.
Autor: mart//kg / Źródło: El Pais, ABC.es, AP, TVN24 BiS