Brytyjski minister finansów Gordon Brown objął kierownictwo w Partii Pracy. W środę zastępi Tony'ego Blaira w fotelu premiera Wielkiej Brytanii.
56-letni Szkot był jedynym kandydatem ugrupowania na stanowisko przewodniczącego. Partia wybrała go na specjalnym zjeździe w Manchesterze.
Blair natychmiast przesłał pozdrowienia dla nowego przewodniczącego Partii Pracy. Wyraził w nim radość, że zmiana była "niezakłócona i uporządkowana". Gordon Brown uchodzi za jedną z najbardziej zaufanych osób obecnego szefa rządu.
Zastępczynią lidera partii stała się po pięciu rundach głosowania minister sprawiedliwości Harriet Harman, o której było głośno, gdy wzywała rząd, aby przeprosił za błędy popełnione w Iraku. Brown nie powiedział jednak, czy pani Harman będzie pełniła również funkcję wicepremiera.
Irak - co pokazały masowe demosntracje pod centrum konferencyjnym w Manchesterze, gdzie trwał zjazd laburzystów - będzie głównym probemem, przed którym stanie przyszły premier. dziś tysiące manifestantów domagało się, by nowy szef Partii Pracy wycofał brytyjskie wojska z Iraku w ciągu najbliższych 100 dni.
- Jesteśmy tu dziś po to, by powiedzieć: do widzenia panie premierze najbardziej niebezpiecznemu i wojowniczemu szefowi rządu we współczesnej historii Wielkiej Brytanii i żądać, aby zabrał ze sobą swoją politykę - powiedział jeden z liderów demonstracji, Andrew Murray.
- Papież może wybaczyć Tony'emu Blairowi, ale Brytyjczycy nie mają takiego zamiaru - dodał, odnosząc się do sobotniej wizyty ustępującego premiera u Benedykta XVI. - Żądamy, by Gordon Brown zerwał z polityką zagraniczną George'a W. Busha - podkreślił.
Organizatorzy manifestacji - koalicja lewicowa "Stop the War" - chcą, by Brown wykluczył także możliwość ataku na Iran. Reżim irański podejrzewany jest przez Zachód o dążenie do budowy bomby jądrowej.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: EPA