Mamy nadzieję na ustanowienie "pomyślnych stosunków" z panią Aung San Suu Kyi - ogłosiła birmańska junta wojskowa na łamach rządowego dziennika. Generałowie powołali również specjalnego łącznika do kontaktów z liderką opozycji.
Oświadczenie, które nastąpiło w dzień po mianowaniu wiceministra pracy Aung Kyi wysłannikiem do Aung San Suu Kyi, wygłoszono również w państwowym radiu i telewizji.
Podjęcie koncyliacyjnych kroków względem opozycji zalecił, po wrześniowych zamieszkach, specjalny wysłannik ONZ do Birmy Ibrahim Gambari. Na razie nie jest jasne, kiedy dojdzie do pierwszego spotkania między obiema stronami - podobne próby podejmowane w przeszłości kończyły się porażką.
"Pomyślne stosunki" z przywódczynią opozycji nie będzie oznaczać jednak odzyskania przez nią wolności. Birmańska prorządowa prasa dała do zrozumienia, że przebywająca od 12 lat w areszcie domowym pani Suu Kyi pozostanie w areszcie do czasu opracowania i uchwalenia nowej konstytucji kraju. Zdaniem dyplomatów w Rangunie może to nastąpić dopiero za kilka lat.
Junta postawiła natomiast konkretny warunek spotkania Aung San Suu Kyi z przywódcą wojskowych władz generałem Than Shwe: rezygnacji przez opozycjonistkę z popierania międzynarodowych sankcji, nakładanych na Birmę i odejścia przez nią od "konfrontacyjnej postawy wobec władz kraju".
W Birmie, głównie w Rangunie, przez prawie dwa tygodnie trwały masowe protesty, w których demonstranci, wśród nich mnisi buddyjscy, domagali się powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez juntę. Siły birmańskie stłumiły te wystąpienia siłą. Oficjalnie zginęło 10 osób, nieoficjalnie mówi się nawet o 300.
Źródło: BBC, PAP