Biesłan wciąż płacze i domaga się prawdy

Aktualizacja:
 
Rodziny zabitych wciąż walczą o ponowne śledztwo ws. tragediiTVN24

Dokładnie sześć lat temu czeczeńscy terroryści wtargnęli do szkoły nr 1 w Biesłanie. W środę trzy tysiące ludzi zgromadziło się przed ruinami budynku, aby oddać hołd 334 osobom, które zginęły podczas kontrowersyjnego ataku rosyjskich sił specjalnych. Specnaz wyeliminował napastników, ale za bardzo wysoką cenę.

Przed opuszczonym budynkiem szkoły spotkały się osoby, którym udało się ujść z ataku z życiem oraz krewni ofiar.

O godzinie 9.15 (7.15 czasu polskiego), czyli w momencie, gdy uzbrojeni czeczeńscy rebelianci wtargnęli do szkoły podczas uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego, rozległy się dzwony.

Akcja bez zastrzeżeń

Od 1 września 2004 roku terroryści, domagający się wycofania wojsk rosyjskich z Czeczenii, przez dwa dni przetrzymywali ponad 1100 osób. 3 września siły specjalne wzięły budynek szturmem. Podczas szeroko krytykowanego ataku zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało około 700 osób.

Rosyjska komisja parlamentarna w grudniu 2006 roku oczyściła siły bezpieczeństwa z odpowiedzialności za tragiczne skutki tej akcji. Organizacja "Głos Biesłanu", skupiająca matki zabitych wówczas dzieci, co roku domaga się jednak wznowienia śledztwa w tej sprawie.

Z powodu uroczystości rocznicowych, które potrwają do piątku, rok szkolny w Osetii Północnej rozpocznie się 6 września.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24