Bieg z pełnymi kieliszkami


Po raz 23. na linii startu w Brukseli stawiło się ponad stu niecodziennych biegaczy. Każdy z nich w ręku dzierżył tacę z butelką Pineau Charente i trzema pełnymi kieliszkami. Ich cel? Dotrzeć do mety jak najszybciej bez nadmiernego rozlewania szlachetnego trunku.

O miano najszybszego walczyli nie tylko zawodowi kelnerzy ale również amatorzy. Na linii startu pojawił się nawet Szkot ubrany w tradycyjny kilt. Słoneczna pogoda sprawiła, że wzdłuż liczącej 2,5 kilometra trasy ustawiły się tłumy wiwatujących widzów.

Zwycięzcą po raz drugi z rzędu został 35-letni David Bohne, na codzień pracujący w brukselskiej restauracji. Za zajęcie pierwszego miejsca otrzymał 380 euro.

Długa tradycja

Tradycja wyścigów została zapoczątkowana najprawdopodobniej w Paryżu na przełomie XIX i XX wieku. Zawody były metodą na reklamę dla restauracji, zwłaszcza tych, w których pracowali zwycięzcy kelnerzy.

Początkowo zmagania organizowano w dniu zburzenia Bastylii, czyli 14 lipca. Pomysł został podchwycony w całej Europie a następnie globalnie. Obecnie odbywa się w około 180 miastach na świecie w różnych terminach.

Strona waitersrace.com zachęca do organizacji konkursów w nowych miejscach i oferuje zestaw podstawowych zasad oraz porad.

Źródło: APTN